niedziela, 17 lipca 2016

Rozdział 28



Smarowałam właśnie kromkę chleba moim ulubionym dżemem wiśniowym, kiedy na salę wbiegł cały czerwony na twarzy Michał Winiarski. Wzruszyłam ramionami i dokończyłam przerwaną czynność, nucąc pod nosem znaną mi tylko melodię. Nie wiem czemu, ale jakoś tak zrobiło się cicho, a obok mnie siedzący Wrona szturchnął moje ramię.
- Kurwa mać. - mruknęłam, gdy spora ilość dżemu wylądowała na mojej bluzce - Uważaj z tymi gałęziami. - powiedziałam w jego stronę wcale na niego nie patrząc. Zebrałam z koszulki dżemik i z powrotem wzięłam kanapkę w rękę, ale ponownie zostałam szturchnięta, co spowodowało, że tym razem cała kanapka wylądowała na moim dekolcie. - Kurwa Wrona, zaraz Ci te witki połamię! Jak Boga kocham! - warknęłam i spojrzałam na niego jednocześnie ściągając pajdę chleba z bluzki. Wrona patrzył na mnie jakimś wymownym wzrokiem, chrząkając cicho. - Mowę Ci odebrało, czy co? - zapytałam zirytowana, a Andrzeja rzucił spojrzeniem na prawo. Szybko tam przeniosłam wzrok i zobaczyłam Winiara stojącego przede mną, tupał nogą i trzymał się pod boki. Jego mina wskazywała na to jakby miał zaraz wybuchnąć. Przełknęłam głośno ślinę, przecież ja nic nie zrobiłam!
- Możesz to wszystko wyjaśnić? - wysyczał przez zęby. Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co mu chodzi.
- Czyli co? - zapytałam opierając się o oparcie krzesła, jak nic nie zjem śniadania.
- To! - krzyknął i wskazał na siebie. A no faktycznie! Był cały mokry, ale co mi do tego?
- No jesteś mokry i co? - wzruszyłam ramionami i zabrałam się za zrobienie nowej kanapki.
- Jeszcze się pytasz?! Myślisz, że nie wiem, że to Ty mi na drzwi od łazienki wiadro z wodą położyłaś, ale mało tego to jeszcze do kapci czegoś nawrzucałaś?! - zabrzmiał trochę ostro. Odłożyłam nóż i kanapkę na talerz, przebiegłam wzrokiem po sali, a gdy ujrzałam dławiącego się ze śmiechu Mariusza to wiedziałam co się święci. Mało tego to cała stołówka jest w naszą dwójkę wpatrzona.
- Misiek, pomyśl troszeczkę, czy ja wstawałabym wcześnie rano tylko po to, żeby postawić Ci wiadro z wodą? - zadałam mu łatwe i retoryczne pytanie, nie czekając na odpowiedź zaczęłam mówić dalej - Jakbym miała wstawać wcześnie to tylko po to, żeby wyciąć jakiś lepszy kawał, a nie oblanie wodą. - odparłam spokojnie. Michał pomyślał troszkę, przytakując mi i mówiąc pod nosem cicho "Racja". Wstałam z miejsca, po drodze biorąc dzbanek z wodą. - Poza tym jakbym chciała Cię oblać zrobiłabym to teraz. - powiedziałam i chlusnęłam go wodą. Cała sala, która przysłuchiwała się całej rozmowie ryknęła śmiechem, a Michałowi para z uszy leciała coraz szybciej. - Mariusz. - odparłam cicho, po czym usiadłam na swoim miejscu i jak gdyby nigdy nic dokończyłam swoją kanapkę. Nie zawracałam uwagi co się później działo, chciałam w końcu zjeść. W sumie i tak zjadłam dwie kanapki, wydawało mi się, że byłam bardziej głodna.
- Już się najadłaś? - usłyszałam, gdy odsunęłam talerz. Kiwnęłam głową na tak i oparłam się o oparcie krzesła. wszyscy przy moim stoliku byli wpatrzeni na mnie. - Zjadłaś raptem dwie kanapki. - Wrona zmarszczył brwi.
- Wiem.
- Powinnaś jeść. - powiedział twardo.
- Co mam poradzić, jak już się najadłam. - westchnęłam, chwyciłam brudne talerze, aby odnieść je do okienka. Po drodze zatrzymała mnie Ola, prosząc o to żeby odnieść też jej talerz.
- Następna. - westchnął Karol - Co wy jakieś grupowe odchudzanie, czy co?
- Nie każdy je tyle co przerośnięte dzieciaki. - odpowiedziała mu Dudzicka i wytknęła język, przybijając ze mnę piątkę. Chłopaki tylko machnęli ręką i powrócili do jedzenia, a ja zaś poszłam odnieść brudne naczynia. Uśmiechnęłam się miło do kucharek oraz podziękowałam za posiłek. Wróciłam do stolika, po czym usiadłam na swoje miejsce. Razem z Olą rozmawiałyśmy na jakieś babskie tematy, czekając jak nasze wielkoludy zjedzą śniadanie. Kiedy już to nastąpiło każdy poszedł w swoją stronę. Ja z Andrzejem postanowiliśmy iść na spacer po spalskich lasach. Wyszliśmy z ośrodka i od razu uderzyło na ciepłe powietrze. Spojrzałam do góry na Wrone i lekko się uśmiechnęłam, a on zaś objął mnie mocno w pasie jednocześnie całując w skroń. Wsunęłam dłoń do kieszeni jego spodni i tak w tuleni spacerowaliśmy długimi ścieżkami parku.
- Nawet zgrabny masz ten tyłek. - powiedziałam nagle, przerywając ciszę. Andrzej zaśmiał się cicho i wysunął moją dłoń z kieszeni. Oho, czyżby się zawstydził?
- Dziękuje. - bąknął, po czym położył rękę na moim tyłku. Przygryzłam dolną wargę w uśmiechu, dobrze mnie znał i wiedział jak się ze mną obchodzić. - Twój też jest niczego sobie. - wymruczał niskim głosem wprost do mojego ucha. Wzięłam głęboki oddech, a po karku przeszedł mi ciepły dreszcz. Stanął przede mną, wkładając obydwie dłonie do tylnych kieszeni moich jeansów i zgarbił się troszkę, aby dosięgnąć moich ust. Całował delikatnie, czule. Objęłam rękoma jego kark, stanęłam na palcach, żeby troszkę go obciążyć. W sumie i tak nie miał ze mną źle, bo byłam wysoka. - Kocham Cię. - wyszeptał w moje usta, patrząc mi prosto w moje oczy.
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałam i ponownie wpiłam się w jego usta. Uwielbiałam te chwile gdzie jesteśmy tylko my we dwoje, żadnych osób trzecich. Uśmiechnęłam się pomiędzy pocałunkami, kiedy jego dłonie sunęły się w górę po moich plecach tylko po to, żeby z powrotem wrócić na biodra.
- Znowu to zrobiłaś. - powiedział rozbawiony, gdy przygryzłam wargę - Czemu to robisz?
- Nie wiem, nie kontroluję tego. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - Nawet nie wiem, że to robię. - uśmiechnęłam się lekko.
- Słodkie to. - skomentował krótko i musnął delikatnie moje wargi, po czym obserwował moje usta. Specjalnie zrobiłam to w jeszcze wolniejszym tempie niż zazwyczaj. Wrona mruknął zadowolony, przyciskając bardziej moje biodra do swoich i pocałował mnie w nosek. Zachichotałam cichutko, wtulając się w tors siatkarza.
- Ci młodzi. - usłyszeliśmy za sobą. Oboje skierowaliśmy tam swoje spojrzenia i chyba równocześnie uśmiechnęliśmy się do pary staruszków. - Nie zniszczcie tego szczęścia, bo widać, że jesteście dla siebie stworzeni. - dodała po chwili starsza Pani.
- Za długo na to pracowaliśmy, żeby teraz to niszczyć. - odpowiedział jej Andrzej i na potwierdzenie tych słów musnął lekko moje czoło. Państwo życząc nam szczęścia ruszyli w swoją stronę, a my postanowiliśmy zrobić jeszcze jedno kółko i potem wrócić do ośrodka.
- Co sądzisz o tym, żeby zrobić sobie taki dzień bez nikogo? - zapytał w pewnym momencie. Zmarszczyłam śmiesznie czoło, zastanawiając się nad sensem tego pytania. - No wiesz, tylko ja i ty. Nie ma nas dla nikogo. - wytłumaczył, wymachując przy tym ręką.
- W sumie masz rację. Przydałby się taki dzień. - przyznałam i uśmiechnęłam się pięknie w jego stronę - Ty to masz łeb. - zaśmiałam się, czochrając jego fryzurę.
- Jaki łeb?! - pisnął - Głowę kochana, głowę. - poprawił mnie, całując mnie we włosy. Zaśmiałam się, co poczynił też Andrzej i weszliśmy do ośrodka. Siatkarz uśmiechnął się do młodej recepcjonistki, na marginesie chyba umarła z tego powodu, od której wziął klucz do pokoju, po czym dołączył do mnie.
- Co to ma być? Hmm? - zapytałam powstrzymując uśmiech. Wrona złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie.
- A co zazdrosna? - zapytał z chytrym uśmieszkiem. Przygryzłam na te słowa górną wargę i przymrużyłam oczy.
- Wiesz zawsze mogę iść do Kubiaka. - wzruszyłam ramionami, uwalniając się z uścisku środkowego. Ten zaś spiął się cały i ścisnął mocniej moje biodra.
- Bez takich, dobrze? - bąknął, po czym przytulił mnie bardzo i to bardzo czule. Wiedziałam, że to podziała. Chwycił mnie w pasie i poszliśmy do pokoju. Tam przeleżeliśmy dłuższy czas, dopóki ktoś do nas nie zapukał.
- Nie ma nas dla nikogo! - krzyknął Wrona, gdy pukanie nie ustąpiło. Andrzej leżał na plecach, a ja na boku z głową na jego barku i nogą zarzuconą na jego biodra. Obejmował mnie lewą ręką, a prawą zaś gładził moje udo.
- Otwórzcie to ważne! - usłyszeliśmy pisk Karola. Westchnęłam cicho i wstałam do drzwi, aby je otworzyć. Kłos wpadł do pokoju, przewertował wszystkie szafki, wziął coś i tak jak szybko wpadł tak wypadł. Zdziwiona spojrzałam na Andrzeja, ale ten tylko zaśmiał się pod nosem i poklepał miejsce obok. Zdążyłam się położyć, a znów ktoś zapukał. Chciałam wstać, ale Wrona zatrzymał mnie i wskazujący palec położył sobie na, pokazując tym samym, że mam być cicho. Pukanie po chwili ustało, a potem usłyszeliśmy głos Mariusza.
- Widziałeś Justynę i Wronę? Po raz trzeci przychodzę i do nich pukam, ale ich nie ma. - powiedział do kogoś. Oboje wstrzymaliśmy śmiech.
- Przed chwilą widziałem jak Kłos tam wparował, uprzednie waląc w drzwi. - odpowiedział mu Piter i to chyba koniec był rozmowy, bo zrobiło się cicho. Zachichotałam razem z środkowym, po czym wtuliłam się delikatnie w jego tors. Czas do obiadu minął nam w mgnieniu oka. Mogliśmy nadrobić stracone dni i nagadać się na wszystkie czasy. Na szczęście już nikt nam nie przeszkadzał, więc spędziliśmy wolne przedpołudnie tylko we dwoje. Brakowało mi jego ramion, czułości i niskiego głosu. Chciałam się napawać tą chwila, gdy mam go koło siebie, bo kiedy tylko wyjadę do Krakowa to oni zaczynają swoje podróże.
- Musimy iść na obiad? - mruknęłam, przytulając się mocniej do torsu siatkarza. Wrona pocałował mnie w skroń po raz kolejny tego dnia, po czym musnął lekko moje wargi.
- Musimy. - odpowiedział stanowczo - Ostatnio mi zbladłaś i schudłaś, musisz to nadrobić. - dodał i puścił mi oczko. Burknęłam coś pod nosem, ale zaraz uśmiechnęłam się cwaniacko. Zadarłam do góry głowę, aby spojrzeć w jego oczka. Przybliżyłam swoje usta do jego, po czym delikatnie je musnęłam. Usiadłam na nim okrakiem i pocałowałam go tym razem bardziej namiętnie. Andrzej uśmiechnął się pomiędzy pocałunkami, a rękoma błądził po moich plecach. Sunął prawą dłonią do góry, podwijając tym samym bluzkę. Po ciele przeszedł mi przyjemny dreszcz, gdy tylko poczułam jego ciepły dotyk na skórze. Przygryzłam jego dolna wargę, czym wywołałam u siatkarza ciche mruknięcie. Zjechałam dłońmi w dół, chwyciłam za kraniec jego koszulki i już miałam podwijać ją w górę, ale Andrzej złapał mnie delikatnie za nadgarstki. Oderwał się ode mnie i spojrzał się na mnie rozbawiony. Przygryzłam dolną wargę, chyba zrozumiał o co mi chodzi.
- O nie moja droga. - odparł lekko zachrypniętym głosem - Idziemy na ten obiad, nie udało Ci się. - dał mi krótkiego całusa i podniósł się do pozy siedzącej - No złaź. - klepnął mnie w biodro. Niechętnie zeszłam z ud siatkarza, a następnie z łóżka. Poprawiłam bluzkę i udałam się do łazienki, żeby jako tako się ogarnąć. Gdy z niej wyszłam Wrona czekał na mnie z kluczem w ręku. Podszedł do mnie i chwycił za biodro. - Później możemy to dokończyć. - wyszeptał mi niskim głosem do ucha.
- Teraz to się bujaj. - uśmiechnęłam się sztucznie, po czym wyminęłam go i wyszłam z pokoju. Usłyszałam jeszcze śmiech Wrony, a zaraz potem stał koło mnie.
- Ciekawe co na obiad, nie? - zapytał rozbawiony. Wywróciłam oczami, ale uśmiechnęłam się pod nosem. - No już się nie obrażaj. - dźgnął mnie palcem w żebro, po czym objął i przyciągnął do siebie. Musnął moją skroń i polik. Doszliśmy na obiad ze spóźnieniem i to sporym, bo akurat większość kończyła jeść. Odebraliśmy od kucharek posiłek i dosiedliśmy do Kłosów, co na marginesie też zaczynali spożywać swoją porcję jedzenia. Po krótkim przywitaniu każdy zajął się swoim talerzem, więc obiad minął nam w ciszy, co mnie trochę dziwiło.
- Widzimy się na wieczornym ognisku. - powiedział Karol, gdy razem z Olą skończyli swój posiłek i wstawali od stołu. Spojrzeliśmy po sobie z Wroną, gdyż nie wiedzieliśmy o żadnym ognisku i w sumie nas to jakoś nie przytłaczało. Kiwnęliśmy jednocześnie głową, po czym powróciliśmy do konsumowania obiadu.
- A tak nie chciałaś iść na ten obiad. - zaśmiał się Andrzej, gdy opróżniłam cały talerz. Wywróciłam oczami, po czym zebrałam nasze brudne naczynia i zaniosłam je do okienka. Nie odbyło by się bez kłótni kto je zaniesie, ale ostatecznie wygrałam.
- To co? - wymruczał mi do ucha, kiedy znaleźliśmy się z powrotem w pokoju - Dokończymy to co zaczęliśmy przed obiadem? - zaczął całować moją szyję, a jego ręce wylądowały na moich biodrach. Obejmował mnie od tyłu, więc oparłam potylicę o bark siatkarza, całkowicie oddając się pieszczocie.
- Oni to za grosz wyczucia nie mają. - mruknął zirytowany, gdy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- I tak nic z tego by nie było kochany. - dałam mu przelotnego buziaka w usta i poszłam otworzyć drzwi.
- Cześć gołąbeczki. - gdy tylko otworzyłam drzwi do pokoju wleciał Winiarski. Spojrzał na zirytowaną minę Wrony, po czym swój wzrok przerzucił na mnie. - W niczym Wam nie przeszkodziłem, prawda? - zapytał.
- Nie skądże. - odpowiedział mu sarkastycznie Andrzej. Zaśmiałam się w głos i podeszłam do środkowego. - Co się stało?
- Bo nie wiem, czy wiecie, ale ognisko robimy. Cała drużyna musi przyjść. Bez wyjątku! - podniósł wskazujący palec w górę. Na słowa "cała drużyna", aż się spięłam.
- Naprawdę cała? - zapytaliśmy równocześnie z Wroną. Michał spojrzał się na nas spod zmarszczonych brwi.
- Tak cała. - przytaknął.
- Ja chyba zostanę, źle się czuję. - wymamrotałam i usiadłam na łóżku. Winiarski zmrużył oczy i usiadł naprzeciwko mnie.
- Andrzej wyjdź na chwilę. - zarządził niebieskooki, machając na niego ręką.
- Czemu niby? - oburzył się.
- Wyjdź i nie marudź! - rozkazał, a Wrona wyszedł z pokoju mamrocząc coś pod nosem. Michał, gdy usłyszał zamykane drzwi kucnął przede mną, opierając się przedramionami na moich kolanach. Spojrzał mi prosto w oczy, nienawidziłam gdy to robił. - Chodzi o Bartka, prawda? - zapytał, ale i tak pewnie wiedział jaka będzie odpowiedź.
- A o kogo innego? - zaśmiałam się ironicznie.
- Mała. - podniosłam lekko kąciki ust na te słowo. Zawsze lubiłam, jak tak do mnie mówił. W sumie tylko on tak mógł mówić. - Minęło już troszkę czasu, powinnaś z nim porozmawiać. - powiedział, po czym usiadł obok mnie na łóżku.
- Nie mam z nim o czym rozmawiać. - odparłam krótko, odwracając głowę w drugą stronę. Nawet nie miałam ochotę na jakiekolwiek rozmowy z Bartkiem.
- Masz o czym. - czułam to jak na mnie patrzy, ale za cholerę nie chciałam na niego spojrzeć - Musicie pewne sprawy powyjaśniać, nawet jeśli potem będziesz z nim drzeć koty, a zapewne tak będzie.
- Skąd taka pewność?
- Znam Cię nie od dziś, masz za dużą dumę. - odpowiedział z uśmiechem - W sumie teraz mamy tego przykład, że nie chcesz z nim nawet pogadać. - dodał po chwili namysłu. Siedzieliśmy dłuższy czas w ciszy, więc przerwał ją Winiarski. - Zrobisz jak uważasz, ale pamiętaj co Ci mówiłem. - uśmiechnął się ciepło i poklepał mnie po ramieniu. Wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą ze swoimi myślami. Położyłam się na łóżku twarzą do okna, a tyłem do drzwi i tak zapatrzałam się w niebo. Nawet nie wiem kiedy obok mnie położył się Wrona, nie poczułam też tego, że mnie objął od tyłu. Dopiero ocknęłam się, kiedy przycisnął mnie mocniej do siebie i pocałował w skroń.
- Co się stało? - zapytał zatroskany. Leżał wyżej ode mnie, więc położył swój podbródek na czubku mojej głowy.
- Nic.
- Widzę przecież. - obrócił mnie jednym ruchem ręki na plecy. Podparł się łokciem głowę i patrzył na mnie czułym wzrokiem.
- Naprawdę nic, wydaję Ci się. - uśmiechnęłam się słabo w jego stronę, po czym wtuliłam się w jego tors.
- Stało się coś, mów co. - pocałował mnie w czoło i odchylił troszeczkę moją głowę, aby na spojrzeć mi w oczy. - Obiecałaś, że będziesz mi mówiła o wszystkim. - dodał.
- Chodzi o Bartka. - ucięłam i obróciłam się do niego tyłem. Andrzej pokręcił głową, po czym wtulił się w moje plecy.
- Co ja z Tobą mam. - wyszeptał i pocałował mnie w ramię. Położyłam swoją dłoń na jego, która oplotła mój brzuch i bardziej przysunęłam się do siatkarza, choć w sumie już bardziej się nie dało.
Czas do "rodzinnego ogniska" minął nam spokojnie. Praktycznie spędziliśmy go sami, raz przyszli do nas Kłosowie pogadać, powygłupiać się. Chwilę później przyszedł Mariusz z Arkiem, bo ten upierał się, aby mnie zobaczyć, bo przecież dawno nie widział swojej najukochańszej cioci. Nikt więcej nie zawracał nam głowy, wiec powoli zaczęliśmy zbierać się na te ognisko. Mimo, że wykręcałam się jak tylko mogłam i tak musiałam iść. Żaden zawodnik nie chciał słyszeć moich wymówek, stawiali sprawę prosto, albo przychodzę dobrowolnie albo sami mnie przyniosą. Na marginesie wspomnę, że Andrzej też nie był zachwycony pomysłem pójścia na te ognisko. Nie chciał patrzeć na Kubiaka co w sumie jest dziwne, bo są w jednej drużynie, musi nauczyć się z tym żyć. Po drodze na tyły ośrodka spotkaliśmy Kłosów i Nowakowskich. Już z daleka było słychać piski dzieciaków i ciche rozmowy ich rodziców. Jak się później okazało nie było jeszcze wszystkich. Mariusz z Winiarem rozpalali ognisko lub próbowali je rozpalić. Igła latał jak poparzony z kamerą za dzieciakami, Iwona z Pauliną przygotowywały kiełbaski i inne przekąski, potem doszła do nich reszta damskiej rodziny siatkarskiej. Ja z dwiema Olami również chciałyśmy pomóc, ale wygoniono nas wymówką, że za dużo osób, więc razem ze swoimi siatkarzami poszłyśmy zabawiać dzieciaków.
- A pier...
- Mariusz! - krzyknęłyśmy razem z Pauliną, żeby powstrzymać go przed bluzganiem koło dzieci.
- niki Toruńskie! - dokończył i rzucił podpałkę na ziemię - Weźcie to ode mnie, bo zaraz nie będzie tego ogniska. - burknął i usiadł na pieńku tuż koło miejsca gdzie ma zostać rozpalone ognisko. Michał po chwili zrobił to samo. Zaśmiałam się głośno i chwyciłam z ziemi podpałkę, po czym wzięłam się do rozpalenia ogniska. Z pomocą przyszedł mi o dziwo Fabian. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i razem zaczęliśmy rozpalać drewno.
- Jak Wam się to do cho...
- Ekhem. - odkaszlnęła Paulina, patrząc wymownie na dzieci.
- roby udało? - dokończył pytanie Mariusz. Razem z Drzyzgą spojrzeliśmy po sobie i równocześnie się zaśmialiśmy.
- Trzeba mieć to coś. - odpowiedział młody rozgrywający i usiadł na ławeczce,która była połączona razem ze stołem. Nie musieliśmy długo czekać na resztę zawodników i ich rodziny, wiec gdy tylko wszyscy przybyli zaczęliśmy "rodzinne ognisko" jak to ujął Sebastian. Humor mi zdecydowanie prysł, kiedy zobaczyłam Bartka. Było mi strasznie trudno ukrywać przed wszystkimi, że się dobrze bawię. Przede wszystkim było mi trudno udawać przed Mariuszem, Winiarem, czy Andrzejem. W sumie pewnie i tak wiedzieli co się święci. Siedziałam na pieniu koło ogniska, a obok mnie siedział Wrona obejmując mnie ramieniem. Od czasu uśmiechałam się na żarty niektórych zawodników, przytakiwałam na różne tematy. Rzecz biorąc byłam tam tylko fizycznie, myślami byłam zupełnie gdzie indziej.
- Idę z Karolem gdzieś na chwilę, zaraz wrócimy. - usłyszałam głos Andrzeja tuż nad uchem.
- Yhym. - przytaknęłam, nie odrywając wzroku od ognia. Wrona wstał i zapewne poszedł gdzieś z Kłosem, a jego miejsce zajął ktoś inny nawet nie wiem kto.
- Trzymaj. - oderwałam wzrok i spojrzałam na wyciągniętą butelkę piwa, a zaraz potem na twarz Krzysia.
- Nie chcę. - odpowiedziałam lekko unosząc kąciki ust. Ignaczak spojrzał na mnie spod zmarszczonych brwi, a ja cicho się zaśmiałam. - Naprawdę, nie ma ochoty. W sumie wiesz, że nie przepadam za piwem.
- Pierwsze słyszę. - odparł zdziwiony i podał mi tym razem swoją butelkę. - Potrzymaj mi na chwilkę. - zrobiłam to co kazał i chwyciłam jego piwo. On zaś wziął "moją" i otworzył ją. - Teraz musisz wypić. - odparł ze śmiechem. Wywróciłam oczami i wzięłam od niego piwo, oddając mu jego trunek. - No to mów co się dzieje.
- Nic. - odparłam krótko i kiedy Ignaczak chciał coś już powiedzieć zawołała go Dominika. W duszy dziękowałam tej małej księżniczce.
- Wrócimy jeszcze do tego. - powiedział i poszedł do córki. Pokręciłam głową na boki i po raz kolejny zatopiłam się spojrzeniem w ogniu. Czułam na sobie czyjeś spojrzenie, no po prostu miałam takie wrażenie, że ktoś na mnie uparcie patrzy. Poderwałam wzrok do góry i szybko je opuściłam na dół, gdy spotkałam się ze spojrzeniem Bartka.
- Ciekawe te ognisko. - usłyszałam koło siebie głos Kubiaka. Uśmiechnęłam się nadal nie odwracając wzroku od ogniska. - No już przestań, bo posikasz się w nocy. - zaśmiał się cicho, po czym szturchnął mnie w ramię.
- Jeszcze mi się nie zdarzyło. - odwzajemniłam gest - Chcesz? - zapytałam, wyciągając rękę z piwem w jego stronę. On zaś pokiwał głowa na boki.
- Nie mam ochoty.
- Właśnie ja też, ale Igła mi to wcisnął. - odparłam i wzięłam mały łyk chmielowego napoju. Lekko się skrzywiłam, kiedy poczułam gorzki smak. - To może na pół, okay? - zapytałam spoglądając na niego z ukosa. Michał westchnął głośno, po czym wziął ode mnie szklaną butelkę i wypił z niej spory łyk.
- Porozmawiaj z nim. - odparł po chwili - Przez cały ten czas spogląda na ciebie. Uwierz mi mu też jest ciężko. - dodał i wbił we mnie swoje spojrzenie. Ja zaś zaczęłam zdrapywać przyklejoną etykietę z butelki.
- Ja na pewno nie będę się przed nim płaszczyć. - powiedziałam twardo.
- Justyna wiesz gdzie poszedł Karol, bo podobno gdzieś z Wroną poleźli. - Dudzicka przeszkodziła nam w konwersacji i stanęła za mną. Odwróciłam się lekko w jej stronę.
- Nie wiem. - odparłam krótko.
- Już dłuższy czas ich nie ma. - zdenerwowała się i gdzieś poszła. Faktycznie nie było już ich sporo czasu, ale w sumie jakoś się tym nie przejęłam. Na bank coś wymyślili.
- Patrzy na ciebie. - Kubiak kiwnął głową w lewo, a ja nawet nie miałam ochoty się tam spojrzeć. Wstałam z miejsca i poszłam na odosobnioną ławkę przy stole.
Siedziałam tak patrząc co się dzieje wokół ogniska. Uśmiechałam się lekko, gdy co rusz grupka ludzi wybuchała gromkim śmiechem na czyiś żart lub historię. Fajnie było patrzeć na taki obrazek, w ogóle nie było widać kwasu w tej drużynie i teoretycznie wyglądało to na to, że wszyscy siebie lubią. Objęłam prawie pustą butelkę piwa i oparłam brodę na jej gwincie. Kompletnie nie miałam nastroju i chyba nie uszło to uwadze kilku zawodnikom, bo co chwila któryś mnie wołał. A to Żygadło, żeby się z nim napiła i pogadała jak za starych czasów, no muszę przyznać z nim dawno się nie widziałam. Nie raz machał do mnie ręką Fabian, abym wypiła z nim coś mocniejszego, zaraz po nim Iwona z Pauliną zachęcały do wspólnych plotek z resztą damskiej części Polskiej siatkówki. Szczerze już wolałam z Możdżonem rozmawiać o larwach niż iść do niektórych dziewczyn.
- Porozmawiamy? - przede mną usiadł Bartek, patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. Na sam dźwięk jego głosu zacisnęłam dłonie na szyjce od butelki. Dziwne ile się może zmienić, kiedyś na jego widok miałam wielkiego banana na twarzy.
- A mamy o czym? - prychnęłam. Spuścił wzrok na swoją butelkę z piwem i nerwowo poruszał nogą. Przez krótki czas panowała pomiędzy nami cisza. Rzuciłam okiem na jego twarz, zmienił się. Cholernie się zmienił.
- Justyna... - zaczął, ale mu przerwałam
- Słuchaj wyjaśnijmy sobie jedno. - spojrzałam na niego, prosto w jego oczy - Nie będzie tak jak dawniej, nie będziesz już dla mnie nikim ważnym i w ogóle możemy nie rozmawiać... - powiedziałam twardym głosem, ale wiedziałam, że zaraz wybuchnę - Zabolało mnie to jak zachowałeś się w stosunku co do mnie. Byłeś dla mnie kimś ważnym, bardzo dobrze o tym wiesz. Nie wiem czy ja byłam dla ciebie kimś ważnym...
- Nadal jesteś. - przerwał mi ściszonym głosem.
- Słyszysz siebie?! - krzyknęłam i pewnie zwróciłam uwagę kilku zawodników - Gdybym była nie wyjechałbyś bez tego głupiego pożegnania! Po prostu spakowałeś się i wyjechałeś zupełnie mnie olewając. Żadnego "Be" ani "Me" ani pocałuj mnie w dupę. Jakbyśmy się nigdy nie znali, jakbyśmy byli obcymi osobami. Kurwa! Przyjaciele tak się nie zachowują do cholery! - uderzyłam dłońmi w stół, aż butelki podskoczyły. Wstałam z miejsca, mierząc przyjmującego wzrokiem. - I wiesz co? W sumie dobrze, że tak się stało. Przynajmniej wiem jakim jesteś człowiekiem.
- Daj mi coś powiedzieć. - poprosił głośno, a ja prychnęłam pod nosem - Musiałem podjąć szybką decyzję. Nie chciałem żegnać się przez ten głupi telefon, myślałem, że i tak się niedługo zobaczymy, ale jak się później okazało unikałaś mnie.
- Dziwisz się? Nawet nie patrząc na te cholerne pożegnanie. Czekałam cały czas aż odezwiesz się z tej pierdolonej Rosji!  - podniosłam lekko głos. Bartek na te słowa wstał gwałtownie z miejsca i przyciął mnie wzrokiem.
- Dobrze wiesz jakie mam życie! Cały czas coś się dzieje! Poza tym telefon działa w drugą stronę. - również podniósł ton głosu.
- To Ty olałeś mnie w najgorszy sposób i myślałeś, że potem będę za Tobą biegać?! Sorry, ale cały świat nie kręci się wokół Ciebie! - wyplułam mu w twarz z łzami w oczach. Siatkarz patrzać na mnie zaraz się rozluźnił i chciał do mnie podejść.
- Ja naprawdę przepraszam. Cholernie tego żałuję. - odparł już spokojnie i objął mnie lekko ramionami. Przełknęłam głośno ślinę, brakowało mi tego uścisku i teraz dopiero to do mnie dotarło, ale już za późno. Nie mogłabym.
- Pierdol się Kurek. - odepchnęłam go i zaczęłam iść w stronę ośrodka. Mijając niektórych zawodników widziałam na ich twarzach zdziwienie, na niektórych ciepłe uśmiechy.
- A ta znowu robi z siebie ofiarę. - usłyszałam za sobą damski głos. Zacisnęłam dłonie w pieści, obróciłam się przodem do jak się okazało Oli Buszkowej i miałam już iść w jej kierunku, ale stojący obok mnie Fabian zagrodził mi przejście swoją ręką. Złapał mnie na wysokości barków.
- Chodź zaprowadzę Cię do pokoju, ochłoniesz. - powiedział stanowczo z lekkim uśmiechem. Spojrzałam się jeszcze w stronę Oli i ruszyłam za Drzyzgą.
- Nie musiałeś...
- Wiem jakby się to skończyło, znam cię troszkę. - zaśmiał się, a ja tylko lekko się uśmiechnęłam.
- Może masz ochotę się przejść? - zapytałam, gdy mijaliśmy ścieżkę, która prowadziła do lasu - Nie mam ochoty gnić w pokoju sama.
- Miałem Ci potowarzyszyć, żebyś się nie zanudziła, ale ten pomysł też mi pasuje. - przyznał ze śmiechem - Wronę gdzie podziałaś?
- Nie wiem poszedł gdzieś z Karolem. - wzruszyłam ramionami. Skręciliśmy w tą dróżkę, po czym weszliśmy do lasu.
- Nie wiem co się stało pomiędzy Tobą i Bartkiem i nie chcę w to wnikać, ale widać, że znaczyłaś dla niego dużo. - powiedział przerywając ciszę. Westchnęłam głęboko i popatrzyłam na Fabiana proszącym wzrokiem.
- Proszę Cię chociaż Ty daj mi z tym spokój. - odparłam cicho. Drzyzga przytaknął mi i chwilę później zaczął jakiś inny temat. Chodziliśmy tak swoimi ścieżkami rozmawiając na przeróżne tematy, czasami milczeliśmy, czasami to on tylko nadawał, a ja słuchałam. Podczas tego spaceru jeszcze bardziej przekonałam się, że Drzyzga to bardzo fajny facet.
- Wiesz, współczuję Bartkowi i zazdroszczę Wronie. Bardzo fajna z Ciebie dziewczyna. - uśmiechnął się nieśmiało w moją stronę. Ja również uśmiechnęłam się, ale bardzo szeroko. - Szkoda, że wcześniej nie załapaliśmy kontaktu. - przyznał i zaczął się śmiać.

Coraz bliżej niż dalej... 
Wiecie co? Niby tak narzekam na tego bloga, ale będzie mi trudno się z nim żegnać. Wkładam tu całe swoje serducho i naprawdę będzie mi dziwnie to wszystko zakończyć. 
No nic. Czytajcie. Zostawicie po sobie ślad.
Pozdrawiam.
Black. 
Ps. Zaskoczyłam kogoś? 
 Liga Światowa się zakończyła.
Cóż.
Teraz Rio.
Go chłopaki!


8 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle świetny. Nie zaliczyłaś, nie wiem jak innych. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :) pozdrawiam i życzę dużo dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham Twoje opowiadania. Gdyby nie Drzyzga, to z Olą byłoby źle. Czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  3. ŚWIETNY ROZDZIAŁ <3 No normalnie kocham Cię za te rozdziały! Wronka taki opiekuńczy i czuły się stał, no normalnie go nie poznaje :D, ciekawe co wyniknie z tej sprawy z Bartkiem.. no nic czekam na kolejny i przesyłam dużo weny :) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwaga! Piszę ten komentarz na bieżąco z czytanie, więc niczego nie ominę!

    "Uważaj z tymi gałęziami." - Wiedziałam, że to wykorzystasz hehe :D Czemu mnie to nie dziwi, że od razu Justynę oskarżył? Ahhh... Jak to można się pomylić. Nie wiem czemu, ale mam takie wrażenie, że na początku dałaś jakiś śmieszny wątek, aby zgubić naszą czujność. Stanie się coś w dalszej części.

    Mmmm... Spacer po parku, buziaki, miłe słówka. Takie nie podobne do Ciebie. (Coś się stanie) Słodycz nad słodyczami! "- Znowu to zrobiłaś. - powiedział rozbawiony, gdy przygryzłam wargę - Czemu to robisz?" - jakie to znane. hahaha lof <3 (Single górą!!)Pani staruszka fajna jest, polubiłam ją, prawdę mówi kochana. Hehe. Nie wiem co kombinujesz, ale ten dzień bez nikogo mi się nie podoba. (To tylko moje rozkminy.)
    "Wiesz zawsze mogę iść do Kubiaka." - uwielbiasz mnie denerwować :). No masz szczęście, że nie poszła xD. Uwielbiam tutejszego Andrzeja! Jest taki przesłodki, opiekuńczy i kochany!
    Hahaha Ciekawe po co Karol wpadł do tego pokoju? Hmm? Jak chyba wiem!
    A to spryciula! Nie chciała iść na obiad, ale jej się to nie udało! Ale bardzo fajnie opisana akcja z tymi pieszczotami. Podoba mi się xD (nadal czekam, ąz będzie coś się działo, bo nie uwierzę w to, że ten rozdział będzie taki słodki.)
    HA! Ognisko! Coś się pomału dzieje... A no Bartek, no właśnie zapomniałam już o nim! Winiar mam nadzieję, że przemówiłeś jej do rozsądku!
    "Co ja z Tobą mam." - Andrzej, żebyś wiedział, że ja też takie pytanie sobie zadaję. Co ja z Tobą Black. mam to nikt nie wie. Hehe <3

    Dobra jest to ognisko, Fabian uczynny pomógł jej rozniecić ogień. Zabawa się zaczyna i ... I ja kurczaki wiedziałam, ze coś będzie! Dobra nie dziwię się towarzystwo Bartka popsuło jej humor, ok. Andrzej gdzieś poszedł, ok. Igła dał jej piwo i nalegał na rozmowę, ok. I Kur.. czaki ( tak biorę przykład z Mariusza <3) czemu Kubiak? Yhyyhyhy no błagam... Wrony długo już nie ma? Ona się tym nie przejęła? Co ty mi tu odstawiasz?

    Wyobrażam sobie rozmowę z Marcinem o larwach hehe. Oo Bartek! Oo Justyna znowu zbyt dumna, na bank mają o czym! Oo kurczaki! Zaraz wrócę poczytam całą rozmowę ich i napiszę coś xD.
    (kilka sekund póżniej, Dead. wraca)
    Ooo Kurde!!! Domyślałam się, że to Kurek, ale nie myślałam, ze na serio go tu dasz!! Nie spodziewałam się takiej sprawy pomiędzy nimi, zaskoczyłaś mnie! Tak, zaskoczyłaś!
    "Pierdol się Kurek" - Ahhh skąd ja to znam! Nie wiem czemu go nie lubisz. Fajny chłopak. xD
    Uuu Olka... Następnym razem ugryź się w jęzor, ostrzegam. CO ty tak z tym Drzyzgą? Hmm?
    Ej jejeje!!! Co to już koniec? Poszli na spacer, ten takie teksty rzuca i to koniec? Tak zakończyłaś? A gdzie Wrona? Gdzie reszta? To chyba nie koniec tego ogniska tak myślę....

    Nie wiek jaki długi komentarz wyszedł, w sumie nawet nie chce mi się czytać jakie bzdury pisałam, ale pisałam co myślałam, gdy to czytałam xD <3 Hehe.

    A pierd*lisz... Ten blog się tak szybko nie skończy. Ja to wiem xD Uwielbiam tego gifa!

    Życzę Ci weny! Pozdro i buziale moja kochana!
    Do napisania na NASZYM KUBIAKU!!
    Kocham!
    Dead.




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee, wcale nie taki długi..., Bywały dłuższe.. Heh <3 Loff

      Usuń
  5. Black, wcale się na Ciebie nie obraziłam :D Ja też u Ciebie nie komentowałam i również przepraszam. Postaram się wszystko nadrobić, obiecuję. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń