poniedziałek, 12 października 2015

Rozdział 19

- Koochaaj mniee! - usłyszałam krzyki, które wydawali moi towarzysze - Kooochaaaj mniee! Nieprzytomnie! Jak zapalniczka ogień, jak słucha studnia wodę! - przeraziły mnie te piski.
- Zamknij sie! - zaśpiewałam w rytm muzyki. Wyciągnąłam ręce do góry, aby się rozciągnąć.
- Już nawet śpiewać nie wolno - powiedział z udawanym oburzeniem Włodarczyk
- Śpiewać można, krzyczeć nie - zaśmiałam się - Gdzie jesteśmy? - spytałam, a jednocześnie Wojciech zatrzymał samochód.
- Na miejscu - zaśmiał się. Coś czuję, że będzie zabawnie.
- Ooo to dobrze, bo jestem głodna - siatkarze zaczęli się śmiać.
- A kiedy Ty nie jesteś głodna? - zapytał dotąd siedzący cicho Andrzej
- Spadaj! - kopnęłam go w przysłowiowe cztery litery i wyciągnęłam z bagażnika swoją walizkę. Niemalże biegiem pokonałam drogę z smochodu do domu.
- Głodna jesteem! - wykrzyczałam na całe gardło, gdy weszłam do kuchni. Bez wahania otworzyłam lodówkę i wybrałam co nieco do jedzenia. Włodarczyk z Wroną turlali się ze śmiechu. - No co? Głodna jestem! - powiedziałam z pełną buzią
- A kiedy Ty nie jesteś głodna? - za pleców usłyszałam głos mamusi.
- Mamusiaaa! - przytuliłam się do niej. Strasznie za nią tęskniłam, dopiero teraz to sobie uświadomiłam. - Tęskniłam za Tobą!
- Ja też - zaśmiała się - Co tak szybko przyjechałaś?
- No wiesz mamusiu, bo ja to tylko tak na chwile - mówiłam jedząc. Siatkarze dosłownie płakali ze śmiechu - Przestańcie w końcu! Co ja poradzę na to, że jestem głodna!
- Przepraszamy - powiedzieli równocześnie i przywitali się z moją mamą.
- Wracając do tematu to zabieram jeszcze kilka rzeczy i jade dalej - wyszczerzyłam się do mamusi, ta tylko pokręciła głową ze śmiechem.
- Co ja z Tobą mam, to nikt nie wie - zaśmiała się moja rodzicielka - Na kolacje zostajecie mam się rozumieć.
- A jak! - wykrzyczałam - A tak wogóle to gdzie....
- Andrzej! - przerwał mi mój najmłodszy brat. Mały przytulił Wrone, a ten podniósł go do góry.
- Taa, nie ma to jak przywitanie siostry - zaśmiałam się
- Cześć Justyna! Cześć Wojtek - dał mi buziaka w polik, a następnie przybił piątkę z Włodzimierzem. - Andrzej pobawisz się ze mną?
- Jasne! - środkowy razem z moim braciszkiem ulotnili się do pokoju, a ja postanowiłam iść się dopakować.
- Idę zabrać te kilka rzeczy i przyjdę pomogę w kolacji - dałam mamie buziaka w polik, gdy ta zalewała kubki z kawą. - Tymczasem zostawiam Ci Wojtka do rozmowy! - powiedziałam i przeszłam do mojego pokoju. Rozejrzałam się wokół, aby zobaczyć co gdzie leży i wziąć co mi będzie potrzebne na wyjazd. Gdy zbliżałam się ku końcowi pakowania, wszedł Wrona i usiadł na łóżku. Spojrzałam przelotnie na niego i wróciłam do poprzedniej czynności.
- Przepraszam poraz kolejny - powiedział podając mi okulary przeciw słoneczne, których szukałam. Spojrzałam na niego zaskoczona.
- Za co?
- No za tą akcję z Kubiakiem - zaśmiałam się, gdy to usłyszałam
- Andrzej ja pamiętam jak mnie przepraszałeś - chwyciłam okulary i spakowałam do torby
- Naprawdę? To dlaczego byłaś dla mnie taka opryskliwa? - zapytał i wstał
- Bo wszystko przypomniało mi się o wiele później - zaśmiałam się i zapięłam spakowaną torbę - No! To już wszystko - wysapałam, kładąc torbę na łóżko
- No nie wszystko.- spojrzałam na Wrone, który trzymał mój strój kąpielowy
- Nie mogłeś powiedzieć wcześniej? - podeszłam do niego w celu zabrania mojej rzeczy. Ten jednak szybko ją schował za plecami. Próbowałam odebrać mu ten cholerny strój. - Andrzej no!
- Napewno wszystko Ci się przypomniało? - zadarłam głowę do góry, aby na niego spojrzeć.
- Tak wszystko - usmiechnęłam się na wspomnienie tańca czy pocałunku - I wyznam, że ta impreza nie była jednak, aż taka zła jak myślałam na początku - bez namysłu oplotłam rekoma jego kark i wpiłam mu się w usta. Wrona objął mnie w tali i pogłębił pocałunek. Wszystko było by pięknie, gdyby nie Wojciech, który bez pukania wszedł do pokoju.
- Upss... Przepraszam - powiedział zawstydzony i wyszedł. Razem z Wroną się zaśmialiśmy. Poczułam takie ciepło na sercu. Mimowolnie się usmiechnęłam. Andrzej widząc to chwycił mnie za podbródek i uniósł do góry, abym spojrzała w jego bladoniebieskie tęczówki. Zdąrzył tylko lekko musnąć moje wargi, gdyż usłyszeliśmy głos mamy, która wołała nas na kolacje.
- Starczy tego dobrego. Idziemy jeść! - powiedziałam stanowczo. Wrona się zaśmiał, ale grzecznie szedł za mną. Gdy weszliśmy Wojciech chciał już coś powiedzieć, ale mu ewidentnie przeszkodziłam.
- Smacznego! - rzekłam siadając.
Kolacja przebiegła nam na rozmawianiu i opowadaniu różnych śmiesznych historii.

- Uważajcie i miłej drogi! - krzyknęła jeszcze mama, gdy wsiadałam do samochodu.
- Paa mamuś! Kocham Was! - też krzyknęłam i wsiadłam do samochodu. W środku na miejscu kierowcy siedział już Wojciech. Czekaliśmy tylko na Wronę, który musiał się wrócić po telefon.
- Już jestem - Andrzej usiadł na miejsce koło mnie i objął mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się na widok Wojtka, który spoglądał na nas w lusterku.
Warszawa na szczęście nie jest tak daleko, więc droga minęła nam szybko i radośnie. Włodzimierz zwinnie zaparkował przed blokiem Dudzickiej. Każdy wziął swój potrzebny bagaż i ruszyliśmy do mieszkania.
- Witamy! - drzwi otworzyła nam Pani domu wraz ze swoim chłopakiem, którzy zaprosili nas do środka. Po przywitaniu się, przeszliśmy do salonu i jak zwykle zaczęła się gadka szmatka. Chłopaki o siatkówce, a ja z Olą o innych babskich sprawach.
- Chodź Justyna pomożesz mi - poprosiła mnie dziewczyna Kłosa - Nie będziemy przecież tak gadać o suchym pysku - zaśmiała się i wyjęła z szafki butelkę wina, a z innej pięć kieliszków. Wsypałyśmy jeszcze jakiś chrupek do miski i wróciłyśmy do siatkarzy.
- Są i one! - wykrzyczał Karol i pocałował swoją wybrankę, która siłowała się już z otwieraniem butelki czerwonego wina.
- Mógłbyś? - podała mu trunek - Dzięki
- To co za nas? - Kłos uniósł rękę z kieliszkiem
- Za nas - odpowiedzialiśmy razem. Upiłam łyk i odłożyłam wino spowrotem na stół. Wieczór minął nam przyjemnie i w spokojnej atmosferze.
- Ja idę już spać... - zaczęłam ziewać - Dobranoc - po drodze do łazienki wzięłam z walizki koszulkę do spania i kosmetyczke. Po szybkim prysznicu i pokazaniu mi przez Ole pokoju, w którym będę spała, położyłam się do łóżka. Moje myśli zaczęły krążyć wokół mnie i Andrzeju. Nie wiedziałam czy robie dobrze, ale jednego byłam pewna, że jestem szczęśliwa. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do pokoju, a potem poczułam jak ugina się materac pod czyimś ciężarem. Podniosłam głowę, aby zobaczyc kto to.
- A ty przypadkiem nie pomyliłeś pokoi? - zapytałam Andrzeja leżącego tuż obok mnie.
- Raczej nie - wymruczał i przewrócił się w moją stronę
- A mi się wydaje, że jednak Pan się pomylił Panie Wrona - powiedziałam i skradłam mu całusa. Położyłam głowę na jego torsie i zamknęłam oczy chcąc zasnąć. Poczułam jeszcze tylko jak Andrzej mnie obejmuje całując w czubek głowy i odpłynęłam.

Rano obudziłam się w wyśmienitym humorze. Wstałam po cichu, aby nie zbudzić siatkarza i pokierowałam się do kuchni. Już z korytarza było czuć zapach kawy. Gdy weszłam do pomieszczenia, przy stole siedział Włodi z kubkiem kawy i talerzem pełnym kanapek. Usiadłam na przeciwko niego i podebrałam mu jedna z kanapek.
- Ej zrób se! - oburzył się przyjmujący
- Ale Twoje są takie pyszne! - spojrzałam na niego słodko
- Na mnie to nie działa - powiedział biorąc łyk kawy. Zaśmiałam się tylko i wstałam w celu zrobienia śniadania. Wyjęłam kilka rzeczy z lodówki i wymodziłam z nich kanapeczki. Wróciłam powrotem na swoje miejsce i zaczęłam zajadać przyrządzone przeze mnie śniadanko.
- Wiesz może gdzie podział się Wrona w nocy? - zapytał podejrzliwie
- Może wiem, a może nie - usmiechnęłam się i wgryzłam się w kanapkę - A co bałeś się sam spać?
- Ha ha ha śmieszne - powiedział sarkastycznie i zabrał mi moja ostatnią kanapkę.
- Obyś się nią udlawił - zaśmiałam się i odłożyłam brudne naczynie do zmywarki. Wychodząc z kuchni trafiłam na Olę. - Będziesz miała dzisiaj czas na zakupy? - zapytałam blondynkę
- Jasne! Zawsze i wszędzie! - odpowiedziała z entuzjazmem
- To tak po 10:00 wyjdziemy - posłałam jej oczko i poszłam do łazienki się ogarnąć. Po drodze wstąpiłam do pokoju chcąc wziąć ciuchy do ubrania. Wrona już nie spał tylko grzebał coś w telefonie. Ten widok to akurat mnie nie zdziwił. Podeszłam do walizki i wyjęłam ubrania na dzisiaj. Szybko podreptałam do łazienki się przebrać i wróciłam z powrotem do pokoju odłożyć koszulkę, w której spałam. Tym razem Andrzej się ubierał.
- Witam Panią, jak się spało? - dał mi całusa na przywitanie
- A nie najgorzej - usmiechnęłam się - A Panu?
- Wyśmienicie, bo spała obok mnie cudowna dziewczyna - powiedział obejmując mnie
- Ciekawe jaka? - droczyłam siez nim
- Taka co stoi teraz przede mną - pocałował mnie, a ja całkowicie oddałam się pieszczocie. W pewnym momencie zaczął dzwonić moj telefon. - Odbierz
- Słucham? - powiedziałam do słuchawki
- No witaj Justynko! Jesteś w Warszawie? - usłyszałam głos Mariusza
- A no witaj Mariuszku! Tak jestem, jestem - usmiechnęłam się do telefonu. Wrona usłyszawszy, że rozmawiam z Mariuszem też się uśmiechnął i wyszedł z pokoju, aby dać mi w spokoju pogadać.
- A to dobrze. Dzwonie po to właśnie, aby się dowiedzieć jak tam, co tam?
- A wszystko po staremu - zaśmiałam się - A u ciebie? Słyszałam, że jedziecie w góry.
- Tak jedziemy, Arek to ma długi język - zaczął się śmiać. Pogadałam jeszcze trochę z atakującym, gdy zobaczyłam, że odchodzi 10:00.
- Dobra Mariusz ja kończę. Czeka mnie jeszcze podbój warszawskich galerii - zaśmiał się na moje słowa
- Nie zatrzymuję Cię już dłużej. Paaa
- Paaa - pożegnałam się i schowałam telefon uprzednio kończąc rozmowę. Zabrałam torebkę i wyszłam na korytarz, gdzie tam spotkałam Dudzicką.
- Kobieto ile można czekać! - odparła znudzona
- Z Mariuszem rozmawiałam - wytłumaczyłam się
- Dobra tam nie ważne idziemy - ciągnęła mnie za rękę w strone drzwi wejściowych. - Wychodzimy na zakupy! - krzyknęła jeszcze i zamknęła drzwi.

Witam!
Oddaje 19-stke! Oceniajcie!