sobota, 26 listopada 2016

Rozdział 33


"Nie rozmawiamy już
Nie rozmawiamy już
Nie rozmawiamy już
Tak, jak robiliśmy to kiedyś
Nie kochamy już wcale
Po co było to wszystko?
Och, nie rozmawiamy już
Tak, jak robiliśmy to kiedyś"

Silny, pulsujący i irytujący ból przeszywał moja czaszkę. Jęknęłam cichutko lekko podnosząc się na łokciach. Zamrugałam kilka razy, aby przyzwyczaić oczy do światła i mozolnym wzrokiem przeleciałam pokój w poszukiwaniu czegoś do picia. Na szafce nocnej stała cała butelka wody mineralnej i tabletki przeciwbólowe. Uśmiechnęłam się na ich widok, bo tylko tego potrzebowałam. Łyknęłam tabletki popijając je wodą, po czym odłożyłam butelkę, która opróżniłam do połowy. Wzięłam głęboki oddech i rozmasowałam pulsujące skronie, żeby choć troszkę uśmierzyć ból. Próbowałam sobie również przypomnieć wydarzenia z wczorajszego wieczoru. Byłam prawie pewna, że nic głupiego nie powiedziałam lub nie zrobiłam. Rozejrzałam się jeszcze raz po pokoju i podniosłam się do pozy siedzącej. Bardzo zdziwił mnie fakt, że byłam w samej bieliźnie. Zamrugałam szybko oczami i chwyciłam leżący nieopodal szlafrok. Nałożyłam go na siebie i powoli wstałam. Udałam się w kierunku, gdzie mógł przebywać Michał. Jakoś nie wierzyłam, że mogło do czegoś dojść, ale może on wytłumaczy czemu się nie ubrałam do spania. Tak, jak myślałam był w kuchni. Stanęłam w progu pomieszczenia, opierając głowę o framugę drzwi i przyglądałam się przez chwilę Kubiakowi. Ubrany tylko w spodnie kroił pomidora, skupiając na tym całą swoją uwagę. Wyglądał uroczo i zarazem śmiesznie. Uśmiechnęłam się sama do siebie, bo zawsze chciałam zobaczyć taki widok o poranku. Mężczyzna, którego kocham robi mi śniadanko. Szkoda tylko, że to nie ten odpowiedni tu siedzi. Przygryzłam wargę i przymknęłam oczy, aby odrzucić od siebie te myśli. Tęskniłam za nim bardzo mocno, że aż mnie ściskało w żołądku.
- Dzień dobry. - wychrypiałam, gdy już się ocknęłam. Michał szybko się odwrócił i od razu powitał mnie swoim uśmiechem.
- Dobry. - jeszcze szerzej się uśmiechnął, po czym wstał i podszedł do mnie. Schylił się lekko, pocałował delikatnie mój policzek, łapiąc mnie w tym samym czasie w tali. Przymknęłam oczy i wstrzymałam oddech. Dziwnie się czułam z tym. - Siadaj, kawa już zrobiona, a zaraz będzie śniadanie. - jego cichy i niski głos zabrzmiał mi tuż nad uchem. Przygryzłam dolną wargę, bo nie powiem to mi się spodobało. Czemu do cholery na miejscu Kubiaka nie może być Andrzej?!
- Dziękuję. - odsunęłam się od niego i bez słowa wyminęłam, po czym usiadłam po drugiej stronie stołu.
Wystukując nerwowo paznokciami o ścianki kubka myślałam o tym co się wczorajszego wieczoru wydarzyło. Miałam prawie stuprocentową pewność, że nic złego się nie stało, ale miałam pewne wątpliwości.
- Michał... - zaczęłam, wcale na niego nie patrząc. Siatkarz oderwał wzrok od swojego jedzenia i spojrzał na mnie. - Wydarzyło się coś wczoraj takiego... - wymachiwałam rękoma na wszystkie strony, motając się sama ze sobą - No wiesz. Może palnęłam coś głupiego lub coś.
- Zależy co uważasz za głupie lub złe. - oparł się plecami o oparcie krzesła i skrzyżował ramiona. Wzięłam głęboki oddech.
- Dobrze wiesz o co chodzi. - palnęłam.
- Zależy. - zmienił pozycje i teraz oparty przedramionami o blat stołu uparcie szukał ze mną kontaktu wzrokowego, a gdy wiedział, że go nie uzyska mówił dalej - Chodzi o to co gadałaś o Filipie czy o to czy wylądowaliśmy w łóżku.
- Matko boska. - sapnęłam pod nosem, mało co nie mdlejąc - Co gadałam o Filipie? - momentalnie się podniosłam, prawie przy tym przewracając kubek z kawą.
- Widzę bardziej przeraża Cię wizja tego co mówiłaś o swoim byłym niż o tym, że ze mną spałaś. - powiedział z chytrym uśmieszkiem, obserwując moje zachowanie.
- Źle to rozumiesz. - próbowałam z tego wybrnąć, ale nie udolnie. Usiadłam z powrotem na krześle, przeczesałam palcami włosy i wypuściłam głośno powietrze z płuc. Z tego wszystkiego zaczął mnie boleć żołądek, bo jeśli wygadałam się o Filipie jest po mnie.
- Źle? - podniósł jedną brew do góry. - To mi wytłumacz. - machnął ramionami, po czym z powrotem oparł się o oparcie krzesła. Przymknęłam oczy i poczułam, że zaraz zwrócę to co wczoraj w siebie wlałam. Nie miałam najmniejszej ochoty na różne pogadanki i tego typu rzeczy.
- Nie mam siły, czasu, a przede wszystkim chęci na tłumaczenie czegokolwiek. - westchnęłam, po czym wstałam z miejsca. Kiedy wychodziłam już z kuchni zatrzymał mnie Michał.
- Nie mówiłaś nic o Filipie i razem też nie spaliśmy. Sprawdzałem Cię. Chciałem zobaczyć jak zareagujesz i utwierdzasz mnie w przekonaniu, że ten typek coś Ci zrobił. - obróciłam się do siatkarza przodem i pokiwałam głową na boki.
- Michał... - zaczęłam.
- Powiedz mi po prostu co się dzieje, bo znowu zaczynasz. Od nowa Polska ludowa. - przerwał mi już kompletnie zmarnowany. W sumie mu się nie dziwię, od wczoraj próbuje do mnie dotrzeć.
- Nic, nic się nie dzieje. Mam na razie takie ciche dni, wiesz o co chodzi. - wyznałam na wdechu i wyszłam do łazienki. Rozebrałam się i szybko wskoczyłam pod prysznic. Nie chciałam myśleć, a zimna woda mi bardzo dobrze w tym pomaga. Z głową bez jakichkolwiek myśli opuściłam łazienkę. Zdążyłam tylko zamknąć drzwi od pomieszczenia, a ktoś zaczął dobijać do mieszkania.
- Filip. - szepnęłam sama do siebie - Michał masz łazienkę wolna! - krzyknęłam do siatkarza, aby uniknąć niepotrzebnej konfrontacji.
- Nie otwierasz? - popatrzył na mnie podejrzliwie.
- Tak mam otworzyć? - pokazałam na siebie w samym szlafroku. Kubiak uśmiechnął się cwaniacko i już wiedziałam o co mu chodzi.
- To ja otworze!
- Ty wcale nie lepszy. - wywróciłam oczami zestresowana - Idź do łazienki, ja się ograne i otworze. - siłą wepchałam go do tego pomieszczenia i kiedy miałam pewność, że siedzi już pod prysznicem poszłam otworzyć.
- Długo każesz na siebie czekać. - tak jak myślałam za drzwiami stał Filip. Oparł się ramieniem o framugę, patrząc się na mnie z tym swoim pieprzonym uśmieszkiem. - To jak?
- Nie. - powiedziałam krótko i miałam mu zamknąć przed nosem drzwi, ale szybko je przytrzymał.
- Nie żartuj sobie. - wysyczał, łapiąc mnie za rękę - Chcesz, żeby któremuś z tych marnych siatkarzy się coś stało? - jego twarz znajdowała się na wysokości mojej, więc czułam na sobie jego obleśny oddech. Miałam ochotę zwymiotować, a wczorajszy wypity alkohol wcale mi w tym nie pomagał.
- Filip to boli. - jęknęłam, kiedy mocniej ścisnął mój nadgarstek - Puść mnie. - wychrypiałam, aby Kubiak nie usłyszał.
- Naprawdę chcesz tak pogrywać? - zadawał pytania w ogóle nie przejmując się tym co mu powiedziałam. Patrzył na mnie z ogniem w oczach i za każdą chwilą jego uścisk na moim nadgarstku rósł. Nawet nie wiem kiedy w moich oczach pojawiły się łzy. Na nic moje szarpanie się, był nieugięty i uparty. Taki jakiego kiedyś kochałam. - Nie będę dawał Ci więcej czasu na zastanowienie się. Zobaczymy później, jeszcze do mnie przyjdziesz i zmienisz zdanie. - wysyczał mi wprost do ucha. Przygryzłam wargi, aby nie jęknąć z bólu, a kiedy już puścił moją dłoń szybko odsunęłam się od niego, rozmasowując obolałe miejsce.
- Czemu to robisz? - zapytałam drżącym głosem. Widział co ze mną zrobił i pełen satysfakcji u8śmiechnał się tryumfalnie, po czym mrugnął do mnie okiem.
- Bo Cię kocham mała. - zaśmiał się. Od razu zamknęłam drzwi i oparłam o nie głowę. Kilka głębokich oddechów na uspokojenie i ruszyłam do pokoju się ubrać.
Padłam na łóżko znowu zawalona myślami. Chciałam się do kogoś przytulić i całkowicie rozpłakać, tak po prostu. Tak bardzo potrzebuje teraz Andrzeja. Sięgnęłam z szafki nocnej telefon i go odblokowałam. Na ekranie widniało nasze zdjęcie jeszcze z wakacji w Miami. Uśmiechnęłam się na te wspomnienia.
- Kto to był? - usłyszałam za sobą. Przymknęłam powieki i bez obracania się odpowiedziałam, że nikt ważny. - Rozumiem. - zapadła cisza, której bardzo dawno pomiędzy nami nie było. Nie mogąc już znieść milczenia, usiadłam opierając się o ścianę.
- Czemu Ty tu siedzisz ze mną, a nie Andrzej? - zapytałam, bawiąc się nitka, która wystawała z mojej koszulki. Michał trochę jakby zdezorientowany przysiadł na krańcu łóżka i przyglądał mi się w ciszy, zastanawiając się pewnie co ma mi odpowiedzieć.
- Nie wiem co mam Ci odpowiedzieć na to pytanie. - odpowiedział po chwili.
- To może inaczej. Czemu tu ze mną siedzisz? - spojrzałam na niego. Błądził wzrokiem po pokoju, jakby chciał wymigać się od odpowiedzi, a kiedy przelotnie na mnie spojrzał wziął głęboki oddech.
- Bo się o Ciebie martwię? Bo nikt inny nie może przyjechać, Mariusz mnie prosił, żebym do Ciebie czasem wpadał. Jesteś moją... - przerwał na chwilę - Przyjaciółką, kimś bliskim na kim mi zależy. Wiem, że coś się dzieję i chcę Ci pomóc. - zakończył, patrząc na mnie uparcie, a ja jak tchórz ponownie uciekałam wzrokiem.
- A Andrzej? - wymamrotałam. Michał widocznie nie usłyszał tego pytania lub nie znał na nie odpowiedzi.
Dochodziła już godzina szesnasta, więc Kubiak postanowił zbierać się do wyjścia. Po części się cieszyłam, bo zostanę sama ze swoimi myślami, będę mogła wszystko na spokojnie od nowa przemyśleć, chociaż tego nie chcę.
- Jedź ostrożnie i uważaj na siebie dobrze? - poprawiłam kołnierzyk przy jego koszuli, po czym poklepałam go po barkach - I zadzwoń jak dojedziesz.
- Od kiedy się tak o mnie martwisz? - zaśmiał się podnosząc mój podbródek do góry.  Popatrzył mi w oczy i widział, że naprawdę się martwię. Cały czas w głowie miałam słowa Filipa, może i zwariowałam, ale boje się, że coś zrobi. Wzięłam głęboki oddech.
- Obiecaj mi, że zadzwonisz i będziesz uważał. - powiedziałam, podając mu torbę. Chwyciła ją i pocałował mnie w polik.
- Obiecuję. - odpowiedział - Trzymaj się. - przytulił mnie na pożegnanie i wyszedł z mieszkania. Zamknęłam za nim drzwi na klucz, po czym szybko poszłam do okna. Patrzyłam na niego jak pakuje torbę do bagażnika, w pewnym momencie spojrzał w stronę mojego okna i pomachał, a gdy mu odmachałam wsiadł do samochodu i odjechał. Stałam tak jeszcze kilkanaście minut, aby mieć pewność, że Filip za nim nie pojechał. Odeszłam dopiero wtedy, gdy miałam pewność, iż nic już się nie stanie.
Do wieczora błąkałam się po mieszkaniu w poszukiwaniu czegoś do roboty i zajęciu myśli. Z kuchni, gdzie wysprzątałam ją na błysk przeszłam do pokoju, wtedy tam przeczytałam parę stron książki, która na marginesie mówiąc nawet mnie nie zaciekawiła. Potem najzwyczajniej w świecie padłam na kanapę w salonie i włączyłam telewizor na jakimś głupim kanale. Nawet nie minęło dziesięć minut, a zadzwonił dzwonek. Zwlekłam się z sofy, po czym udałam się do drzwi wejściowych. Jak to mam w zwyczaju nie spojrzałam w wizjer, tylko od razu otworzyłam. Szczękę zbierałam z podłogi, kiedy zobaczyłam kto stoi w progu mojego mieszkania. Zasłoniłam dłonią usta, a w moich kącikach oczu zbierały się łzy. On tak po prostu wszedł do środka zamykając za sobą drzwi i mnie przytulił, tak jak kiedyś. Wzięłam głęboki oddech i odwzajemniłam uścisk, nie mogąc już ukrywać łez. Bardzo mi go brakowało. Uniósł mój podbródek do góry, abym spojrzała mu prosto w oczy. Uśmiechnął się czule, co odwzajemniłam i przetarł z moich polików łzy.
- Andrzej. - wychrypiałam.
- Przepraszam, że się nie odzywałem. - wyszeptał drżącym głosem, po czym pocałował mnie w czoło - Przepraszam za to jakim debilem jestem, ale miałem dużo... - położyłam mu palec na ustach, żeby się uciszył.
- Nic nie mów proszę. - również wyszeptałam i przymknęłam oczy, aby pozbyć się łez, które zamazywały mi obraz. Kiedy poczułam na ustach wargi środkowego, wszystko zniknęło. Cały świat. Zostałam tylko ja i on. Chwycił mnie mocniej w tali i przycisnął do swojego ciała, jakby bał się, że zaraz mu gdzieś zwieje. Ja zaś objęłam rękom jego kark, wkładając w ten pocałunek wszystkie swoje uczucia.
- Kocham Cię. - szepnął mi w usta, opierając swoje czoło o moje - Tak bardzo Cię kocham. - złapał moją twarz w dłonie i ponownie pocałował, tym razem bardziej odważnie.
- Ja Ciebie też. - wysapałam, kiedy się ode mnie oderwał - Brakowało mi Cię. - wtuliłam się w jego ciało.
- Wiem, wiem wszystko kochana. - pogładził mnie dłonią po plecach. Właśnie nie wiesz wszystkiego. - pomyślałam. - Tak bardzo Cię przepraszam.
- Ważne, że jesteś. - uśmiechnęłam się, całując go w usta - Chodź nie będziemy stać na korytarzu. - powiedziałam wychodząc z jego objęć. Poczekałam, aż zdejmie z siebie niepotrzebne rzeczy, a kiedy już to uczynił przeszliśmy do salonu. Usiedliśmy koło siebie na kanapie. Wrona objął mnie ramieniem, ja wtuliłam się w jego bok.
- Michał był u Ciebie, prawda? - zapytał ustami muskając moją skroń i mocniej przycisnął mnie do siebie. . Byłam niemalże pewna, że męczyło go to pytanie. Byłam pewna, że jest zazdrosny oraz myślami dusił Kubiaka. Wzięłam głęboki oddech i patrząc na telewizor przypomniała mi się pewna akcja i rozmowa.
 
"- I to koniec, tak? - zapytałam, patrząc na niego. Stał z dłońmi w kieszeni i wpatrywał się w jakiś oddalony punkt. Nie odzywał się chwilę, po czym obrócił twarz w moim kierunku.
- Definitywny koniec. - potwierdził twardo bez jakichkolwiek emocji."

- Martyna była u Ciebie na meczu, prawda? - zadarłam głowę do góry, aby na niego spojrzeć. Widać było, że zaskoczyłam go tym pytaniem. Przymknął oczy, po czym spotkał się ze mną spojrzeniami.
- Była, ale...
- Pamiętasz naszą rozmowę w Spałę, prawda? - zadałam kolejne pytanie odrywając się z uścisku Andrzeja. Usiadłam krzyżując ręce na piersi, patrząc na niego smutnym wzrokiem. - Powiedziałeś, że nie chcesz jej znać, że to koniec tej znajomości, a potem stoisz przytulony do niej po meczu.
- Tak, tak powiedziałem i nadal jej nie chce znać. - złapał mnie za dłonie - Przyszła na mecz, zauważyłem ją dopiero, kiedy po meczu Karol podszedł do mnie i powiedział, że ona tam jest. Chciałem jej powiedzieć, żeby sobie odpuściła, dała mi spokój, ale wtedy wpadłam na mnie i zaczęła mi gratulować, jakby nic się miedzy nami nie stało. Tak po prostu. - na te wspomnienia ścisnął troszeczkę mocniej moje ręce i wiedziałam, że mówi prawdę - Nie wiem, czy to też widziałaś, ale odepchnąłem ją. Powiedziałem to co miałem i odszedłem. - zakończył cały czas patrząc mi w oczy. Zrobiło mi się głupio, po prostu głupio, że miałam o to do niego pretensje, bo przecież mi mówił co przez nią przeżywał. - Nie musisz być zazdrosna. Nie masz o co, jesteś tylko Ty. Myślałem, że wiesz. - dodał.
- Ja wiem... - wzięłam głęboki oddech - Po prostu się we mnie zagotowało, kiedy ją zauważyłam na meczu, a co dopiero jak Cię przytula. Chyba rozumiesz o co mi chodzi, powiedziała, że Cię kocha.- opuściłam głowę w dół zawstydzona.
- To teraz wiesz jak ja się czuję, kiedy obok Ciebie znajduje się Kubiak.  - podniósł mój podbródek do góry i uśmiechnął się czule - Tylko, że ona nie ma wstępu do mojego życia, a Michał do twojego ma duże. - przygryzłam dolną wargę z zdenerwowania.
- Ale nie większe niż Ty. - odpowiedziałam cicho, a Wrona spojrzał na mnie jakby chciał w tym momencie to usłyszeć. - Przepra.... - uciszył mnie pocałunkiem. Zaplotłam ręce wokół jego karku, a on napierając na mnie sprawił, że położyliśmy się wzdłuż kanapy. Mruknęłam przeciągle, kiedy przejechał dłonią wzdłuż mojego uda. Przycisnęłam się jeszcze bardziej do jego ciała, przesuwając ręce na sam dół jego pleców. Chwyciłam za kraniec jego koszulki i pociągnęłam do góry, tym samym ściągając ją z ciała siatkarza. Wrona spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem, a ja wiedząc co na niego zadziała, przygryzłam dolna wargę.
- Uwielbiam jak to robisz. - wyszeptał mi na ucho niskim głosem, aż przeszły mnie ciepłe dreszcze. Tym razem to ja przyssałam się do jego ust, mocno obejmując rękoma jego kark, a nogami biodra. Siatkarz chwycił mnie pod kolanami, po czym wstał i zaczął kierować się w stronę sypialni. Swoje ręce przesunął na moje pośladki i lekko mnie do góry podrzucił. Przekraczając próg pokoju, Wrona nogą zamknął drzwi od sypialni. Podszedł do łózka, odstawił mnie na podłogę i zaprzestał pocałunku. Przejechał zębami po wardze, patrząc na mnie zamglonym wzrokiem. - Kocham Cię. - wyszeptał opierając swoje czoło o moje.
- I vice versa kochany. - szepnęłam mu na ucho i przejechałam nosem po jego zarośniętym policzku. Delikatnie pocałowałam go w usta, a on ponownie pogłębił pocałunek. Lekko podnosząc mnie do góry, położył mnie na łóżku i zawisł nade mną.  przejechał dłonią po całym moim ciele, zatrzymując się dopiero przy kolanie. Podniósł je do góry, tym samym zgiął moja nogę w kolanie i przejeżdżając palcami po moim udzie, wywołał u mnie gęsią skórkę. Wplotłam palce w jego idealną fryzurę, tworząc z niej nieład. Uśmiechnęłam się na wspomnienie Andrzeja jak stoi przed lustrem, układając włosy. Siatkarz swój pocałunek przeniósł na moją szyję, jednocześnie ściągając ze mnie koszulkę. Kiedy pozbył się jej zaczął schodzić co raz niżej. Pocałunkami obdarowywał mój cały dekolt, nie omijając nawet centymetra. Jego ręce błądzące po ciele, w końcu znalazły się przy zapięciu stanika i chwile później materiał leżał gdzieś na podłodze. Jedną dłoń miałam wplątana w włosy siatkarza, a drugą ścisnęłam na prześcieradle, kiedy lekko przygryzł moją pierś. Oddychałam ciężej, a pożądanie wzrosło na poziom maksimum. Nawet nie wiem kiedy, Andrzej dorwał się do mojego rozporka spodni, a chwile potem zostałam bez niczego. Odchylił się i przeleciał wzrokiem po całym moim ciele, przygryzając wargę. Uśmiechnęłam się niewinnie i tym razem to ja dominowałam. Przewróciłam go na plecy, siadając na nim okrakiem. Ustami wodziłam ślady po całym jego torsie, wszystko robiłam wolno i z uczuciem, czym doprowadzałam Andrzeja do szewskiej pasji.
- Justyna błagam Cię. - wysapał. Podniosłam wzrok do góry i uśmiechnęłam się chytrze, przygryzając kawałek jego skóry.
Nasze oddechy przyspieszały wraz z tempem, które nadawał. Był delikatny, czuły, taki którego kocham i uwielbiam. Gdy było po wszystkim padł obok mnie. Objął mnie ramieniem i odgarnął włosy z czoła, po czym mnie w nie pocałował.
- Tak bardzo mi Ciebie brakowało. - wyszeptałam, wtulając się w jego tors - Kocham Cię.
- Ja też, ja też Cię kocham. - pocałował mnie w usta. Przekręcił się na bok, podpierając łokciem głowę. - Filip...
- Nie rozmawiajmy o nim teraz, proszę. Chcę się Tobą nacieszyć. - przerwałam mu szybko. Wrona rozumiejąc mnie zakończył temat i zaczął się wypytywać co działo się u mnie przez ten czas. Zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Przez siatkówkę, moją prace, po głupie obgadywanie ludzi.
- O matko! - złapałam się za głowę unosząc głos. Andrzej przestraszony spojrzał na mnie.- Co się stało? - zapytał szybko, patrząc za mnie z troską.
- Gdzie moje maniery. - pokiwałam głową z uśmiechem - Nie zapytałam się, czy chcesz coś do picia. - przygryzłam wargi w uśmiechu, a siatkarz wypuścił powietrze z płuc.
- Ja z Tobą na zawał padnę. - zaśmiał się i pocałował w czoło. Uwielbiam gdy to robi, czuję się wtedy jak mała dziewczynka.
- To jak chcesz coś? - zapytałam ze śmiechem i powoli podnosiłam się z miejsca.
- Leż już, nie chce mi się pić. - załapał mnie za ramię oraz uśmiechnął się cwaniacko - Wolę coś lepszego. - wymruczał mi do ucha.

Żyję nie zginęłam! 
Już powoli wracam to tego blogowego świata. Wszystko poskładałam do kupy i z całego serca dziękuję za komentarze pod ostatnim postem. Cieszę się, że jesteście ze mną, bardzo mi w tym pomagacie! 
Jeśli już jesteśmy przy komentarzach. 
PROSZĘ KAŻDEGO, ABY DAŁ KOMENTARZ JAK PRZECZYTA TEN ROZDZIAŁ. NIE MUSI BYĆ TO JAKIŚ ROZWINIĘTY. WYSTARCZY KROPKA, BUŹKA, COKOLWIEK. CHCĘ WIEDZIEĆ, CZY KTOŚ TU ZOSTAŁ!!
Mam nadzieję, że tego nie zawaliłam. 
Kocham Was!
Black. 

Kto myślał, że związek pomiędzy Andrzejem, a Justyna jest skończony?
Gif dla Was, potwierdzający to, że Wrona mi kibicuje.


Ps. Przepraszam za błędy!!!!