niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 5

Perspektywa Justyny
Siedziałam i płakałam. Po pewnym czasie ktoś koło mnie usiadł. Podniosłam głowę, żeby zobaczyć kto to, siedział tam Mariusz. Jak on mnie znalazł? Skąd wiedział, że tutaj siedzę? W tym momencie go potrzebowałam. Wtuliłam się w niego. On bez słowa przytulił mnie mocniej. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie jakoś dłuższy czas. Po pewnym czasie Mariusz odsunął mnie od siebie spojrzał mi w oczy.
- Justyna... - zaczął - Ja naprawdę nie chciałem tak powiedzieć. Po prostu poniosły mnie emocje, to wszystko mnie przerasta. Nie chce Cię stracić, jesteś jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Proszę nie płacz, nie mogę patrzeć jak płaczesz przeze mnie. Zrobiłem błąd i już go nie popełnię. - cały czas patrzył mi w oczy, widziałam jak pojedyncza łza spływa mu po poliku. - Justyna, proszę powiedz coś.
- Mariusz on wrócił. - powiedziałam nie zważając na to co powiedział
- Kto? Justyna co się stało? - zapytał już zatroskany.
- Filip - wyszeptałam, nie musiałam nic mówić dalej, wiedział o co chodzi Przytulił mnie mocniej, a ja kontynuowałam. - Byłam u Marty i w mieszkaniu był on, mało tego są razem. Najpierw Ania teraz Marta, kogo mi jeszcze zabierze? - mówiłam przez płacz. Mariusz zacisnął rękę w pięść. Filip to mój były chłopak, miesiąc przed wakacjami nakryłam go w sypialni z moja przyjaciółką, jak się później okazało trwało to już długo, w tamtym czasie straciłam dwie najważniejsze osoby. Powoli zapomniałam już o tym, a teraz znowu się zjawia i znowu chce odebrać mi następna osobę
- Justyna, nie płacz proszę. Zapomnij o nim to już zamknięta historia. Sama mówisz, że nie wolno patrzeć w tył.
- Tak Mariusz mówiłam tak, ale on nigdy mi nie da spokoju. Czy on to robi specjalnie? Po kolei będzie mi zabierał przyjaciół?  Ania, Marta, ciekawe kto następny, może Ty? - cały czas łzy spływały mi po policzkach
- Czyli mi wybaczyłaś? - zapytał i spojrzał się na mnie
- Tak - odgarnęłam włosy z twarzy - Nie mogłabym pozwolić na to, żebyś odszedł.
- To ja nie mógłbym Cię stracić. - wytarł kilka łez z moich polików i pocałował w czoło jak małą dziewczynkę. - Choć idziemy do domu. - wstał, po czym ja zrobiłam to samo. Szliśmy w ciszy, wcale nam to nie przeszkadzało. Dochodziliśmy pod dom, zobaczyłam jak Winiar z kimś się kłóci, lecz byłam za daleko, żeby tego kogoś rozpoznać. Michał musiał nas zobaczyć, bo skończył rozmowę i wszedł do domu trzaskają drzwiami, zaś ona obróciła się i szła w nasza stronę. Nie mogłam uwierzyć. To była Dagmara. Mijając nas nie odezwała się ani słowem. Co się pomiędzy nimi stało? Weszliśmy do domu Mariusz od razu skierował się do pokoju Miśka. Nie chciałam wytykać nosa w nie swoje sprawy, więc poszłam do siebie. Wzięłam telefon i z nudów przeglądałam zdjęcia. Najwięcej było zdjęć Karola robione w dzień przyjazdu do Bełchatowa. Trochę się uśmiałam przy oglądaniu tych zdjęć. Nagle dostałam sms do Wronki
 "Hej. Justyna wiem, że masz o 18 nockę, ale muszę się z tobą spotkać"
"Hej. Możemy się spotkać, nocka nie wypaliła :/"
 "W takim razie za jakieś 20 min będę, do zobaczenia zatem!" 
"Do zoba"
Odłożyłam telefon i zaczęłam się szykować. Po ogarnięciu się, poszłam odnaleźć Mariusza, ale nie mogłam go nie było. Pewnie siedział jeszcze u Michała w pokoju. Napisałam kartkę, żeby się nie martwił i wyszłam przed dom. Nie czekałam długo, przybył Andrzej.
- Hej - przywitał się całusem w polik
- Hej. Co tam się stało, że chciałeś się że mną spotkać?
- Nic, a co miało się stać? To nie mogę się spotkać ze swoją najlepszą kumpelą? - spojrzałam na niego podejrzliwie
- Nie no możesz - powiedziałam z przymrużeniem oczu. Jestem ciekawa co on kombinuje
- No to wsiadaj jedziemy do mnie, zrobimy sobie taki przyjacielski wieczór - otworzył drzwi do samochodu.
- No jak muszę - powiedziałam
- Jak nie chcesz, to nie musisz. Ja do niczego Cię nie zmuszam.- zamknął drzwi zawiedziony i miał zamiar wejść od strony kierowcy
- Toć żartuje! - otworzyłam drzwi i wsiadłam - Na co czekasz jedziemy! - krzyknęłam, a Endrju od razu wsiadł do auta i odpalił silnik. Droga minęła nam szybko i radośnie. Staliśmy już pod drzwiami mieszkania Wronki. Otworzył je i ruchem ręki zaprosił mnie do środka. Tak jak dom Mariusza, znałam to mieszkanie na wylot. Zdjęłam buty i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i czekałam na Andrzeja, ten zaraz zjawił się z kieliszkami i butelką wina.
- To co oglądamy? - zapytał
- Obojętnie, wybierz co chcesz. - wyruszyłam ramionami, popijając już wino. Andrzej wybierał film, w końcu włożył płytę do DVD i usiadł koło mnie. Podałam mu kieliszek z winem, ale zaraz go zabrałam, Wrona spojrzał na mnie z zdziwioną miną.
- Nie możesz pić, jak mnie potem odwieziesz?
- Za dzwonie po taksówkę, ona Cię zawiezie - uśmiechnął się cwaniacko i zabrał mi kieliszek.
- A no to w takim razie na zdrowie.- stuknęliśmy się kieliszkiem. Środkowy wcisnął "play" na pilocie i zaczęliśmy oglądać film. Jak zwykle horror, nie lubię takich typu filmów, ale nic nie mówiłam, bo sama powiedziałam, że może wybrać co chce. Siedzieliśmy koło siebie wpatrując się w telewizor. W pewnym momencie wystraszyłam się jednej ze scen filmu, szybko wtuliłam się w Andrzeja, on objął mnie ramieniem. Przez cały film, siedziałam wtulona w siatkarza. Zobaczyłam, że święci mi się telefon, pewnie sms. Nie myliłam się widniała tam wiadomość od Mariusza:
"Przeczytałem karteczkę. O której wrócisz?" 
"Nie wiem jeszcze, napisze Ci kiedy będę wracać"
 "Ok. Miłej zabawy"
Odkładając telefon, zwaliłam komórkę Andrzeja, szybko się po nią schyliłam, siatkarz też to zrobił. Nasze twarze dzieliły zaledwie kilka centymetrów, patrzyłam w jego bladoniebieski tęczówki. Nasze usta zbliżały się do siebie na niemal kilka milimetrów, jednak szybko się odsunęłam i oparłam się. Andrzej widząc to usiadł koło mnie.
- Przepraszam - wydukał nie patrząc na mnie.
- Nic się nie stało - odpowiedziałam szybko.- Będę się chyba już zbierać
- Dobrze, odprowadzę Cię - powiedział ubierając buty - Przejdziemy się nie jest późno.
- No to chodźmy - wyszłam na klatkę schodową i poczekałam na siatkarza, po czym razem ramie w ramie zeszliśmy po schodach. Szliśmy całą drogę w milczeniu, trochę mi ta cisza przeszkadzała, chciałam rozpocząć rozmowę, ale nie wiedziałam jak. Gdy byliśmy już pod drzwiami, stanęłam na przeciw Andrzeja i chciałam go pocałować w polik na pożegnanie, lecz los chciał, że on też się tak dziwnie odwrócił i zamiast w policzek trafiłam w usta. Nie powiem cel mam niezły. Zdziwiłam się trochę , bo pogłębił pocałunek. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam się oderwać od niego. Jednak musiałam to zrobić. Oderwałam się i spojrzałam na niego, był uśmiechnięty, jakby chciał, żeby to wszystko się tak potoczyło.
- Przepraszam - powiedziałam - Miało być w policzek - speszyłam i zarumieniłam się jednocześnie
- Nic się nie stało - uśmiechnął się i położył mi rękę na poliku i gładził ją kciukiem, po czym złożył delikatny pocałunek na moich ustach. - Dobranoc - powiedział i odszedł. Stałam tam i wpatrywałem się w niego, aż zniknął mi z pola widzenia. Weszłam do środka, zdjęłam buty i szłam do swojego pokoju, ale zatrzymał mnie Mariusz.
- O już wróciłaś? Miałaś napisać jak będziesz wracać.
- Przepraszam. Zapomniałam. - powiedziałam nie patrząc się na niego. Cały czas myślałam o tym co się przed chwilą zdarzyło.
- Skleroza nie boli - powiedział śmiejąc się - Jesteś głodna? Idę robić właśnie kolację. 
- W sumie to tak - uśmiechnęłam się szeroko - To co jemy? - zapytałam siedząc już na krześle
- Nie wiem, a na co masz ochotę?-zapytał stojąc przed otwarta lodówką.
- Niech będą naleśniki, pomogę ci zrobić - wstałam z krzesła i poszłam do szafki po potrzebne produkty - Ja robię ciasto ty smażysz.
- Okej - odpowiedział. Zaczęliśmy robić kolację, nie obyło się bez śmiechu. Tańcząc i śpiewając robiliśmy naleśniki. Nawet zapomniałam już o tej naszej kłótni, o Filipie. Po jakiś 20 min jedliśmy naleśniki. po skończonym posiłku Mariusz posprzątał naczynia, a ja poszłam do pokoju. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka, na chwilę jeszcze odpaliłam laptopa, żeby sprawdzić co się dzieje na Facebook'u. Miałam kilka powiadomień. Jedno zaciekawiło mnie najbardziej: "Michał Winiarski oznaczył Cię w poście film" kliknęłam.  Był to film jak budziłam Mariusza z opisem " Pobudka Mariusza! Niestety muszę stwierdzić,iż uczeń mnie przerósł :( Justyna naprawdę nie wpadłbym na to! " post był dodany wczoraj, po obejrzeniu turlałam się ze śmiechu. Komentarze pod postem też mnie rozwaliły:
Igła: Hahahaha oglądam to już trzeci raz i nadal nie mogę ze śmiechu, on naprawdę myślał, że ty to Paulina? I ta gleba też niczego sobie :D
Dziku: Justyna wymiatasz! Uaa, będzie siniak.
Kłos: Hahahaha Justyna następny żart robimy razem! Będziemy najlepsi!
Włodi: Od razu widać, że przyjaciele! Hahahah Justyna Rozwaliłaś system!
Wrona: Nie ma bata, ten kawał przewyższa wszystkie! Ale glebę też niezłą zaliczyłaś Hahahahhaha
Ja: Chłopaki bez przesady, to jest nic specjalnego. Jeden kawał zrobiłam i od razu najlepsza xD Karol przykro mi działam solo xD Krzysiek i Andrzej szlachta nie zalicza gleb, ona sprawdza czy podłoga jest twarda :D Dziki na razie nie widać ale bolało :(
Skomentowałam to i wyłączyła laptopa. Ciekawe czy to Mariusz widział, jak tak to już na pewno zabił Michała, bo jakoś tak cicho. Moje myśli zaraz zeszły na pocałunek z Andrzejem, myślałam nad tym czy ten pocałunek coś dla mnie znaczył. Czy może Andrzej coś do mnie czuje? No bo po co by pogłębił ten pocałunek? Nie wiem ale ja chyba czuje coś więcej do Wrony, ale nie wiem jeszcze co. Może miłość? Nie to jest nie możliwe. Niedawno skończyłam związek. Nie chce zaplątać w następny. Boję się tylko tego, że ten pocałunek może odbić się na naszej przyjaźni. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.
Hej!
Trochę mnie zawiedliście bo pod tamtym rozdziałem nie ma ani jednego komentarza :( Mam nadzieję, że to się zmieni :D
A co do tego rozdziału to jak myślicie Andrzej odważy się i powie co czuje ,czy może pojawi się ktoś inny i pokrzyżuję mu plany.  Pozdrawiam!

niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 4

Obudziłam się o 11:00. Wstałam i poszłam do kuchni, na stole leżała karteczka:

"Śniadanie masz w lodówce, zrobiłem Ci kanapki :D My jesteśmy na treningu, nie chciałem Cie budzić. Do zobaczenia o 13:00. Z Michałem mamy prośbe zrobisz obiad? Tak ładnie prosimy! Mariusz :*"
 
Uśmiechnęłam się pod nosem i wyjęłam z lodówki moje śniadanie. Zjadłam je i poszłam się ubrać. Założyłam krótkie spodenki, bokserkę i włosy uczesałam w kitkę, pomalowałam rzęsy i zeszłam na dół robić obiad. Stałam przed lodówką i myślałam co zrobić na ten obiad. Po długich namysłach, wyjęłam z szafki makaron, wstawiłam wodę w garnku, osoliłam, gdy zaczęła się gotować wsypałam makaron. Wyjęłam z lodówki kurczaka pokroiłam go w kostkę i wrzuciłam na rozgrzaną patelkę. Dodałam przyprawy, warzywa i smażyłam. Odcedziłam makaron, akurat wchodzili chłopaki.
- Hej. Co na obiad? - usłyszałam z korytarza.
- Hej. Zobaczycie - uśmiechnęłam się - Siadajcie zaraz stawiam. - usiedli przy stole, ja podałam im talerze z kurczakiem w warzywach i makaronem. Wcinali, aż im się uszy trzęsły. Gdy zjedli zgarnęłam talerze i wsadziłam do zmywarki.
- Dobrze gotujesz - powiedział Misiek - Jutro też zrobisz obiad?
- Nie wiem czy sobie zasłużycie, a poza tym nie wiem czy będę na obiedzie.
- A gdzie będziesz? - spytał Mariusz
- Marta do mnie dzwoniła i o 18 idę do niej na noc i jutro wracam ale nie wiem, o której
- Dlaczego się teraz o tym dowiaduje? -zapytał lekko zdenerwowany, Michał w tym momencie poszedł do łazienki.
- Oj Marioo. Umówiłam się z nią  przed meczem miałam ci powiedzieć, zapomniałam, a po za tym nie mam 5 lat. - wywróciłam oczami. Sama nie wiem czym się zdenerwował.
- No pewnie dorosła Justyna już nie będzie na nikogo zwracać uwagi. Wiedziałem, że tak wyjdzie - powiedział ironicznie
- Co wyjdzie? O co Ci teraz chodzi?! Raz nic Ci nie powiedziałam gdzie wychodzę i robisz problem, a poza tym nie jesteś moim ojcem. - powiedziałam podnosząc lekko głos
- Wiedziałem, że w końcu mnie olejesz. Pomogłem Ci zakręcić się wokół siatkarzy i teraz mnie olewasz! To się stało! Masz mnie głęboko gdzieś. Już dawno niczego nie mówisz. Kurde myślałem, że to na prawdę przyjaźń. - powiedział, gdy to usłyszałam stanęłam jak wryta, nie wiedziałam co powiedzieć. Zatkało mnie! Co on sobie myśli! W kącikach oczu zaczęły zbierać mi się łzy. Mariusz to zauważył i chyba zdał sobie sprawę co powiedział, bo podszedł do mnie. - Justyna ja... - nie skończył, przerwałam mu i odepchnęłam go. Te słowa zabolały i to bardzo.
- Nie wierze, że to powiedziałeś, że tak pomyślałeś! Myślisz, że przez te wszystkie lata, gdy byłam koło ciebie, gdy Cię wspierałam. Robiłam to po to, żeby zakręcić się wokół siatkarzy?! Nie wierze! Kurwa nie wierze! Myślisz, że mam Cię gdzieś, że mnie nie interesujesz?! Też myślałam, że to jest prawdziwa przyjaźń, ale teraz to już koniec tym jednym zdaniem, jednym! Zepsułeś wszystko! - już nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Nie wierzyłam, że to powiedział. - Jutro wyjeżdżam, jak przyjdę od Marty wracam po walizki i wyjeżdżam. Nie pisz do mnie, nie przyjeżdżaj, zostaw mnie w spokoju. Jak sądzisz, że tylko po to się z tobą przyjaźnie to wszystko nie ma sens. Co ja pierdole życie bez ciebie nie ma sensu... - po tych słowach wyszłam z kuchni. Usłyszałam jeszcze jak Mariusz walnął w stół. Może i za mocno zareagowałam, może i mnie poniosło, ale nie pozwolę, żeby ktoś tak o mnie mówił. Weszłam do pokoju, zamknęłam drzwi. Oparłam się o ścianę i osunęłam się na dół. Podwinęłam nogi do góry i schowałam twarz w dłonie.- Czy on naprawdę tak myśli? Czy tylko powiedział tak pod wpływem złości? Cały czas myślałam, że to sen, który się skończy. I jednak się skończył, wszystko pękło jak bańka mydlana, przez jedno wypowiedziane zdanie. Nie chcę się pogodzić z myślą, że już go nie będzie, nie przyjedzie do mnie, nie porozmawia. Pierwszy raz się tak pokłóciliśmy, pierwszy raz przez niego płacze, zawsze to on mnie uspokajał, pocieszał a teraz? Wszystko od tak się popsuło! Dlaczego? Kurwa dlaczego? Dlaczego on tak pomyślał? Dałam mu to do zrozumienia? Jeśli tak to w jaki sposób? Przecież wczoraj wszystko było dobrze, dzisiaj rano było dobrze, napisał karteczkę, zrobił  śniadanie. - cały czas myślałam nad tą sprawą. W końcu wstałam, poszłam do łazienki przemyłam twarz. Postanowiłam, że wpadnę do Marty szybciej, ale na razie bez ubrań, później po nie przyjdę. Zeszłam na dół ubrałam buty i wyszłam, chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza, zostawić te myśli, wyżalić się komuś. Po niespełna 20 minutach byłam już pod blokiem Marty. Weszłam do klatki i skierowałam się do drzwi mieszkaniowych przyjaciółki. Zapukałam. Usłyszałam"otwarte", otworzyłam drzwi i pewnym krokiem przekroczyłam próg. Na przedpokoju stała już Marta.
- Hej! Co tak wcześnie? Nie powiem zaskoczyłaś mnie. Oczekiwałem innego gościa. - powiedziała zaskoczona
- Hej,  przepraszam, ale musiałam przyjść wcześniej. Później Ci wszystko wytłumaczę. A jakiego gościa się spodziewałaś? - zapytałam, a do mieszkania właśnie ktoś wszedł.
- Kochanie już jestem! - krzyknął męski głos i wyłonił się za drzwi, gdy go zobaczyłam nogi mi się ugięły. To naprawdę jest on? Co on tutaj robi? Bez namysłu wybiegłam z mieszkania. Gdy znalazłam się w parku, usiadłam na ławce. I zaczęłam płakać. Chciałam się komuś wyżalić, wypłakać, ale tylko Mariusz znał tego człowieka i całą historię. Nie chce znowu o tym opowiadać, chce, żeby Mario przyszedł teraz i mnie przytulił nie ważne co się wydarzyło. On ma teraz przyjść i mnie przytulić!

Perspektywa Mariusza
Widziałem jak Justyna wychodzi z domu, chciałem ją zatrzymać, pogadać, ale nie mogłem się ruszyć nie wiem dlaczego. Nie mogłem w to uwierzyć. Ja naprawdę to powiedziałem? Ona przeze mnie płacze, a ja siedzę jak ten kek. Nigdy sobie tego nie wybaczę! Bez niej nic nie zrobię. To ona mnie wspierała, to ona waliła mnie w łeb, gdy robiłem coś źle. Ona mnie pocieszała, zawsze była obok mnie, gdy inni we mnie zwątpili! Ona cieszyła się ze mną, gdy wygrywałem, a gdy przegrywałem pocieszała mnie. Poprawiała mi humor, gdy byłem zły.  Nie mogę tego tak zostawić. To nie może się tak skończyć, ona ma racje. - kilka łez spłynęło mi po policzkach. Przyszedł Michał, tylko jego tu brakowało.
- Mariusz co jest? Słyszałem krzyki. - nic nie odpowiedziałem - Mariusz! Co się stało?- powtórzył pytanie
- Zjebałem wszystko to się stało! - wykrzyczałem.
- Co Zjebałeś, o czym ty mówisz?
- Po prostu,  Zjebałem wszystko, całą przyjaźń, rozumiesz? Nie ma jej i nie będzie.- łzy spływały mi po polikach.- Powiedziałem coś czego, żałuję i teraz ją straciłem.
- Kogo straciłeś? Co tu się wydarzyło? - zadawał pytania już lekko zdenerwowany. Odpowiedziałem mu wszystko co się stało, co czuje i co najważniejsze, że nie che jej stracić.
- Misiek powiedz mi co ja mam teraz zrobić? Ona nie chce mnie widzieć.
- Mario...  - położył mi rękę na ramieniu - Idź z nią porozmawiaj. Powiedz jej co czujesz. Może wszystko sobie wyjaśnianie. Bo tak szczerze mówiąc pokłóciliście się o byle gówno.
- Właśnie wiem... -  powiedziałem zawiedziony - Sam nie wiem czemu tak zareagowałem
- Na twoim miejscu znalazł bym ją jak najszybciej albo jeszcze zanim pojedzie do domu i co najważniejsze porozmawiał z nią.- mówił jak nakręcony, widać, że przejął się ta całą sytuacją. - Jeśli ty tego nie zrobisz, ją to zrobię. Uwierz mi, że lepiej jak ty z nią porozmawiasz.
- Porozmawiam z nią. - powiedziałem smutny. Michał wyszedł, a ja czekałem, aż Justyna wróci. Minęło już sporo czasu, a jej nadal nie było. Wyszła bez torby, więc nie poszła jeszcze do Marty na noc. Kurde a jak jej co się stało? Od razu wstałem i poszedłem ubrać buty. Krzyknąłem Miśkowi, że wychodzę. Wiedziałem gdzie jej szukać. Znałem ją na wylot, zawsze gdy była u mnie i się z kim pokłóciła, szła do Parku, zawsze na ta sama ławkę. Skierowałem się tam. Nie myliłem się. Siedziała tam i płakała. Usiadłem koło niej.
Hejo! Jest i 4, trochę się wydarzyło, jak myślicie, pogodzą się czy coś się stanie i już nie odezwą się do siebie?
Mam prośbę jeśli to czytasz komentuj!
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ !!!

sobota, 14 lutego 2015

Rozdział 3

Obudziłam się rano w swoim łóżku. Spojrzałam na wyświetlacz mojego telefonu, widniała tam godzina 9:00. Chłopaki grali o 13:00, więc miałam jeszcze dużo czasu. Zeszłam na dół do kuchni. Zrobiłam sobie śniadanie. Zczaiłam, że wielkoludy jeszcze śpią więc postanowiłam zrobić im pobudkę, ale to w swoim czasie. Zjadłam śniadanko była godzina 10:00. Trochę długo mi to zajęło pomyślałam. Poszłam na górę ogarnąć się, czyli uczesać i pomalować, a ubrać to ubiorę się jak będę się szykowała na mecz. Po zrobieniu tych rzeczy poszłam obudzić chłopaków, bo oni na hali mają być już o 11:30. Najpierw poszłam do sypialni Michała. Go obudziłam normalnie. Następnie skierowałam się do sypialni Mariusza. Kazałam przyjmującemu to nagrywać. Położyłam się koło niego i wyszeptałam mu do ucha
- Mariuszku kochanie wstawaj - mówiłam delikatnie całując go w polik.
- Jeszcze chwile- nie otwierając oczu obrócił się w moją stronę i się przytulił. O to mi chodziło, żeby pomyślał, że ja to Paulina. Kantem oka widziałam jak Winiar nie wytrzymuje ze śmiechu, ale musiał się powstrzymać, bo nagrywał i przy okazji Mariusz nie mógł się skapnąć.
- Nie. Wstawaj bo spóźnisz się na mecz - mówiłam gładząc jego twarz.
- Nie chce mi się- mówił chcąc mnie pocałować, a ja już nie wytrzymując krzyknęłam
- Mariusz w tej chwili wstawaj i nie jestem Paulina!- od razu się ocknął. Spojrzał na mnie z zdezorientowaną miną. Winiar leżał ze śmiechu na podłodze tak samo jak ja.
- Justyna! Lepiej uciekaj! - krzyknął Mario. Szybko jak umiałam, uciekłam z pokoju, bo wiedziałam, że zacznie mnie gonić i nie myliłam się. W końcu nie wytrzymałam musiałam stanąć, śmiech zabraniał mi biec, Mariusz wykorzystał sytuacje i usiadł na mnie i zaczął łaskotać. - Przeproś!
- No przepraszam! - cały czas się śmiałam, Mariusz ze mnie zszedł. Widziałam ja Winiar chowa telefon.
- Misiek nagrałeś? - wyszeptałam do Winiara
- Tak wszystko jest tutaj.- pokazał na telefon.
- Dobra zobaczę to później. - powiedziała, a on machnął ręką. Chłopaki szykowali się na mecz. Ja siedziałam w salonie i oglądałam tv.
- My idziemy! - krzyknął Mariusz gdy wychodzili z domu
- Dobrze! - odpowiedziałam. Nie długo siedziałam przed telewizorem, bo zadzwonił mój telefon. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
- Halo - powiedziałam do słuchawki
- Cześć ,a ty co? Myślisz, że jesteś w Bełchatowie i nawet do mnie nie zajrzysz? - usłyszałam damski głos to była Marta moja przyjaciółka, zawsze gdy przyjeżdżałam do Bełchatowa spotykałam się z nią. Poznałyśmy się jakieś 2 lata temu na meczu.
- Wczoraj dopiero przyjechałam - tłumaczyłam się.
- Dobra, dobra. Jutro Cię widzę u mnie i robimy nockę! I nie słyszę odmowy. - postawiła jasno
- Dobrze - wiedziałam, że nie mam z nią szans - O której ?
- Jutro o 18 pasuje ?
- Jak na razie tak - odpowiedziałam. Rozmawiałam z nią jeszcze długo, ale w końcu musiałam się pożegnać, bo przyszedł czas szykowania się na mecz. Poszłam do pokoju wzięłam potrzebne rzeczy i skierowałam się do łazienki. Ubrałam czarne legginsy, koszulkę z 16 i napisem Piechocki, włosy tylko wyczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Zrobiłam lekki makijaż , nie należałam do tych dziewczyn co się tapetowały. Byłam już gotowa. Była godzina 12:30 postanowiłam już wychodzić. Wzięłam jeszcze tylko torebkę i bluzę Andrzeja. Zamknęłam drzwi. Kierowałam się w kierunku hali. Gdy dotarłam na miejsce zauważyłam, że kibice obydwu drużyn zbierali się. Weszłam do środka i zajęłam swoje miejsce. Po kilku minutach zaczęli wychodzić na boisko zawodnicy Skry i Resovii. Miałam nadzieje, że Krzysiek mnie nie zauważy. Postanowiłam, że nie będę się zbytnio wychylać. Po chwili koło mnie zjawił się Kacper.
- Hej! - przywitał się przytulasem
- A witam! - odpowiedziałam
- Patrz tam jest ta dziewczyna co Ci mówiłem. - pokazał miejsce gdzie siedziała mała blondynka. Rozglądała się, za pewnie szukała Kacpra.
- No, no Kacper - poczochrałam go po włosach - Nieźle się wyrobiłeś.
- Śmiej się śmiej. Zobaczymy kiedy ty się zakochasz - pokazał mi język
- Dobra idź już na boisko. Powodzenia - dałam mu buziaka w polik
- Nie dziękuję. Trzymaj kciuki!
- Na pewno. A teraz idź już. - popychałam go w stronę boiska. Nie musiał daleko iść, bo siedziałam niedaleko barier reklamowych. Zdążyłam wygonić młodego libero i przyszedł Wrona.
- Dzień Dobry Pani! - ucałował mnie w polik na przywitanie
- Hej. Mam twoja bluzę ale oddam Ci ja po meczu. - powiedziałam
- Dobrze, ale ja nie po to tu przyszedłem- spojrzał mi w oczy
- To po co ?- spytałam, patrząc w jego tęczówki. Nigdy mnie tak nie hipnotyzowały. Czy może ja? Nie! Justyna wybij to sobie z głowy! Andrzej to Twój przyjaciel!
- Sam nie wiem - zaczął się śmiać przyłączyłam się do niego. - Ładnie wyglądasz, ale lepiej byś wyglądała w mojej koszulce.
- Dziękuję, wezmę tą rade do serca. Powodzenia - pocałowałam go w policzek, on tylko się uśmiechnął. Nie długo było nam ze sobą rozmawiać, ponieważ Endrju musiał już wracać. Zaczął się mecz. Krzyczałam, skakałam i Bóg wie co jeszcze. Dopingowałam drużynie tak ja umiałam. Mecz był wyrównany, lecz wygrała Skra 3:2. MVP: Andrzej Wrona. Od razu poszłam na boisko pogratulować chłopakom. Bez problemu mogłam wejść na płytę boiska, bo ochroniarz dobrze mnie znał. Uściskałam wszystkich no prawie został mi tylko Kacper i Andrzej. Podeszłam do libero.
- Gratulacje! - wykrzyczałam i rzuciłam się w objęcia Piechockiego
- Dziękuję - powiedział i pocałował mnie w polik, po czym przytulił. Za sobą usłyszeliśmy krząkniecie. Kacper wypuścił się z uścisku i podszedł do dziewczyny, tak do tej zazdrosnej. Najwidoczniej się udało, bo Kacper ja pocałował. Podeszłam do Andrzeja.
- Gratulacje!- powiedziałam tuląc się do środkowego - Pięknie grałeś!
- Dziękuję. Trzymaj to dla Ciebie - wręczył mi swoja statuetkę MVP.
- Andrzej nie mogę tego przyjąć. - zaprzeczyłam
- Możesz, gdyby nie ty to bym jej nie zdobył- uśmiechnął się - Dziękuję!- pocałował mnie w polik
- Za co? - zdziwiłam się
- Za takie kibicowanie! - zaśmiał się.
- Dobra, dobra. Trzymaj bluzę - dałam mu bluzę -Ja już spadam, idę jeszcze do Igły.
Zauważyłam, że Krzysiek rozdaje autografy, więc miałam pomysł. Podeszłam do niego. On nawet nie patrząc zapytał.
- Dla kogo?
- Ja nie po autograf - powiedziałam, szczerząc się przy tym niemiłosiernie, gdy to usłyszał zaraz na mnie spojrzał.
-Justyna?!- wykrzyczał i pomógł mi wyjść za bariery, po czym od razu mnie przytulił - Wiesz jak tęskniłem?
- Domyślam się, a teraz mnie puść. Udusisz mnie!- zaśmiałam się, a ten tylko uwolnił mnie z uścisku - Tez tęskniłam Krzysiek.
- Ale niespodziankę mi zrobiłaś! Chodź do reszty chłopaków! - pociągnął mnie za rękę
- Krzysiek! - krzyknęłam. Obróciła się i spojrzał na mnie zdziwiony - Najpierw do kończ co zacząłeś. - wskazałam na grupkę fanek, które czekały na autografy.
- No już dobra - podszedł do nich i dalej rozdawał podpisywał kartki i cyknął kilka fotek. Po kilku minutach zjawił się koło mnie - Teraz już idziemy. 
Doszliśmy do grupki siatkarzy dobrze mi znanej.
- Justyna!- krzyknął Piter i przytulił mnie na powitanie.- Cieszą się, że cie widzę.
- Co Justyna? - zdziwił się Fabian, po czym tez mnie przytulił.
- Tez się cieszę, w końcu coś innego słyszę, a nie :" Co ty tu robisz ?", "Wiesz jak tęskniłem"-zaśmiałam się, po kolei przytulając każdego siatkarza. Przyszedł do nas jeszcze Mariusz i Winiar.
- Jak chcecie to zapraszamy na imprezkę z okazji wygranej u mnie o 18- powiedział Mariusz
- Chętnie! -powiedzieli zgodnie
- Dobra chłopaki idźcie się przebrać, będę na was czekała przed hala.- udałam się do wyjścia. Usiadłam na ławce i czekałam. Po kilku minutach zjawił się Kacper. - I co udało się? - zapytałam
- Tak! - odpowiedziałam - Jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem. Dziękuję. - przytulił mnie mocno
- Mi? Za co ?- odsunęłam go od siebie i spojrzałam ze zdziwieniem
- Gdyby nie ty nie odważył bym się jej tego powiedzieć - rozejrzał się dookoła, gdyż usłyszał jak ktoś go woła
- Już nie Dziękuj tylko leć do niej, bo na pewno czeka na ciebie.- uśmiechnęłam się - Do zobaczenia i nie zapomnij o mnie!
- Do zoba i nie zapomnę! - krzyknął odchodząc do swoje ukochanej. Zaraz po libero dosiadł się do mnie Wrona. Co oni tak zawsze po sobie przychodzą? pomyślałam. No, ale serio, to nie jest dziwne?
- Co tak siedzisz sama? - spytał 
- Czekam na Mariusza i Winiara. Jadę z nimi do domu szykować wszystko na imprezę - powiedziałam wpatrując się w jego oczy. Nie wiem co się ze mną dzieje, coraz bardziej hipnotyzują mnie te oczy.
- No tak. - strzelił sobie faceplama - To ja poczekam z tobą! Nie będziesz się czuła samotna. - zaśmiał się
- Ohhh Andrzeju co ja bym bez ciebie zrobiła! - tez się zaśmiałam. Rozmawialiśmy, dopóki nie zjawili się siatkarze. Pojechaliśmy do domu przyszykować wszystko na wieczór. Około 18 zaczęli się zjawiać siatkarze. Zaczęła się imprezka. Grała muzyka, wszyscy się śmiali, tańczyli. Nikt nie pil, bo następnego dnia był trening. Po 2 w nocy wszyscy zaczęli rozchodzić się do domów. Został tylko Wrona, aby pomóc nam posprzątać. Gdy już uwinęliśmy się z tym ze zrobieniem porządku,  Mariusz i Michał poszli się już szykować do spania, a ja poszłam odprowadzić Andrzeja. Doszliśmy do drzwi, środkowy otworzył je i obrócił się do mnie w celu pożegnania.
- Robisz coś jutro?- zapytał
- Wiesz do 18 nic, a po jestem umówiona z Marta. - uśmiechnęłam się.
- Dobra to innym razem - pocałował mnie w polik - Dobranoc
- Dobranoc - zamknęłam drzwi i poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic,położyłam się do łóżka, cały czas myślałam o Andrzeju, o tym jak hipnotyzują mnie te oczy. Nigdy wcześniej tego nie czułam. Może ja się zakochałam? To nie możliwe! Niby z jakiej racji? Nie dawał mi żadnych znaków swoim zachowaniem. Może to tylko takie przejściowe? Z ta myślą zasnęłam.
Witam!
Przepraszam Was! Ten rozdział miał się dawno pojawić, ale w zamian mam już napisany następny i dodam jak będą komentarze po rozdziałem.
Mam wielką prośbę,  jeśli to czytacie to zostawcie komentarz, nie musi być pozytywny, wiem wtedy, że ktoś to czyta. Dziękuję i pozdrawiam :) :*

niedziela, 8 lutego 2015

Rozdział 2

Rano obudził mnie dźwięk stłuczonych naczyń. Wstałam, aby zobaczyć co się dzieje. W kuchni znajdował się Winiar sprzątający kawałki szkła. Nie wiem co kombinował, jeśli chodziło mu o to, żeby mnie obudzić to mu się udało.
- Obudziłem Cię? - zapytał
- Jeśli to ty tłuczesz naczynia to, tak obudziłeś mnie - mówiłam zaspanym głosem
- Przepraszam, chciałem sobie śniadanie zrobić i przez przypadek zwaliłem szklankę. - tłumaczył się 
- Dobrze już się nie tłumacz. Tak czy siak już nie zasnę - mówiąc to usiadłam przy stoliku wpatrując się jak Michał sprząta. - Która jest w ogóle godzina?
- 8:00 - powiedział szczerząc się
- Kto o tej godzinie wstaje? - złapałam się za głowę i  w tej samej chwili wszedł Mariusz .
- Normalni ludzi Justyna. - powiedział - Co tu się właściwie dzieje?
- Misiek chciał zrobić śniadanie, ale mu nie wychodzi. - zaczęłam się śmiać.
- Ej no! Tylko szklankę zwaliłem - tupnął nogą i udał obrażonego.
- Dobra Panowie ja was zostawiam idę się przebrać. - mówiąc to wyszłam z kuchni. Poszłam do pokoju, przebrałam się w luźne ciuszki i pomalowałam rzęsy. Włosy uczesałam w luźnego koczka. Zeszłam do salonu, siedzieli tam chłopacy. Usiadłam pomiędzy nimi.
- To o której macie trening? - zapytałam nalewając sobie soku, który stał na stoliku.
- Dzisiaj mamy wolne przed meczem. -  powiedział Winiar, zabierając mi szklankę i wypił jej zawartość. - Zapomniało się, że jutro mecz?
- No tak! Z Resovią!- przybiłam sobie faceplama - W końcu spotkam się z Igłą, a ty możesz sobie nalać soku! Bozia rączki dała!
- Ale to była moja szklanka, myślałem, że mi nalałaś - wyszczerzył się, ja tylko ciężko westchnęłam.
- To co dzisiaj robimy? - zwróciłam się do Mariusza, który był nieobecny - Halo mówi się-wymachiwałam ręka przed jego twarzą
- Przepraszam , zamyśliłem się. O co pytałaś?-od razu się ocknął
- Co dzisiaj robimy?- powtórzyłam pytanie
- Wiesz nic nie planowałem- mówił, a mi mina zrzedła- Wiesz, że tu nie ma nic ciekawego
- W sumie masz racje -uśmiechnęłam się - Wszystkie skrzaty mają dzisiaj wolne?
- Tak -powiedzieli razem - A co ?
- A nic.- wstałam z kanapy
- Gdzie idziesz? - zawołał Winiar jak wychodziłam z salonu
- Ja mam zamiar coś robić, a nie siedzieć cały dzień na kanapie. - krzyknęłam już z korytarza. Szłam w kierunku pokoju. Gdy dotarłam, wzięłam telefon i napisałam do Kacpra.
"Hej! Słyszałam, że masz dzisiaj wolne" 
 "Hej, tak mam a co? Masz jakieś plany?"
 "Tak mam pamiętasz obiecałeś mi, że jeszcze porozmawiamy. Ruszaj się idziemy na kawe"
"Wiesz bardzo chętnie i tak się nudze. To za godzine przed halą ok?" 
 "Okej to do zobaczenia"
 "Do zoba" 
Po tej wiadomości przebrałam się i poprawiłam mój delikatny makijaż. Zeszłam do kuchni, siedział Mariusz.
- Przepraszam, że nic nie zaplanowałem, nie mam nastroju. -  mówił nawet na mnie nie patrząc .
- Mariusz co jest? - usiadłam na przeciwko niego wpatrując się w jego twarz.
- Mi? Nic ...- wydukał i odwrócił wzrok. W tej chwili wiedziałam, ze kłamie.
- Mnie nie oszukasz - wstałam i podeszłam do niego chwytając go za ramię - Mariusz powiedz mi co się dzieje.
- Kończę z Reprezentacją. - zaczął - Nie mam nawet czasu, żeby być na głupim przedstawieniu syna. Rozumiesz? Nie mogę patrzeć jak on płacze, gdy muszę wyjechać na zgrupowanie. Ten sezon jest ostatnim, kończę grę z orzełkiem na piersi. Mam dosyć tego.- wyrzucił z siebie wszystko było widać, że jest mu lepiej.
- Mariusz. To jest twoja decyzja. Ja tylko powiem, że powinieneś to jeszcze przemyśleć, ale i tak nieważne co zrobisz będę przy tobie. - uśmiechnęłam się, a Mariusz pierwszy raz podczas rozmowy popatrzył się na mnie.
- Dziękuję - wyszeptał wtulając się we mnie.
- Nie ma za co - spojrzałam na zegarek za 30 min mam spotkanie z Kacprem. - Ja teraz już będę spadać pogadamy jeszcze jak przyjdę.
- A gdzie wybywasz? Czyżby znowu Andrzej? - zadawał pytania szczerząc się, najwidoczniej już mu przeszło.
- Nie tym razem Kacper - uśmiechnęłam się - Obiecał mi rozmowę.
- Dobra to już leć. - powiedział - Życzę miłej zabawy!
- Dzięki - krzyknęłam wychodząc z domu. Szłam powoli miałam jeszcze dużo czasu. Po dwudziestu minutach byłam już na miejscu. Usiadłam na ławce i czekałam na Kacpra. Oparłam się i lekko odchyliłam głowę do tyłu, zamknęłam oczy i rozmarzyłam się. Po upływie kilka minut poczułam jak ktoś koło mnie siada. Od razu się ocknęłam. Siedział tam Kacper przyglądając się mi.
- Hej - powiedziałam i przytuliłam go
- Hej - odwzajemnił uścisk
- To co idziemy ? - zapytałam
- Tak, chodź - ciągnął mnie za rękę. Po kilku min byliśmy już w kawiarni zamawiając napoje.
- Justyna ?
- Tak -powiedziałam popijając już swoją kawę
- Mam prośbę do ciebie. - wydukał, widać było, że jest zestresowany
- Wal śmiało - podniosłam jeden kancik ust do góry, aby dodać mu otuchy.
- Bo jutro jest mecz co nie?
- Tak, i od razu mówię będę na tym meczu w koszulce Mariusza. - uśmiechnęłam się.
- A to już nic - powiedział zawiedziony
- A o co chodziło? Powiedz mi.
- No, bo jest taka dziewczyna podoba mi się, znamy się już długo, ale boje się jej wyznać co czuje, boje się, że zniszczy to naszą przyjaźń.
- Oj Kacper.- westchnęłam - Musisz zebrać się na odwagę i powiedzieć jej to, nie wpłynie to na wasza przyjaźń.
- Nie wiem - powiedział wpatrując się w swój kubek z kawą - Może nie wpłynie, ale i tak się boje.
- Nie wiem czego. Nie wiem też co ta dziewczyna ma wspólnego z meczem?
- No, bo ją chciałem, żebyś przyszła w mojej koszulce i zrobiła tak, żeby ona była zazdrosna, wtedy będę wiedział, że też coś do mnie czuję.
- Mogę obiecać Ci, że przyjdę w twojej koszulce, ale nie będę sprawiać tego, aby była zazdrosna musisz jej powiedzieć co czujesz. - powiedziałam, a Kacper tylko ciężko westchnął
- No dobrze powiem jej. - powiedział. Posiedzieliśmy jeszcze trochę i się zbieraliśmy. Odprowadził mnie pod dom. Pożegnaliśmy się całusem w polik. Weszłam do środka. Zdjęłam buty i spojrzałam na wieszak tam wisiała bluza Andrzeja. Muszę ją oddać pomyślałam. Krzyknęłam chłopakom, że już jestem i poszłam do pokoju, wyjęłam telefon i napisałam do Andrzeja:
"Hej! Wiesz , że mam twoją bluzę?"
 "Hej tak wiem :D Kiedyś mi ją oddasz"
 "Jutro na meczu Ci oddam:)"
 "No właśnie przychodzisz w mojej koszulce nie?"
"Wiesz miałam ubrać Mariusza, ale Kacper mnie poprosił i idę w jego ;)"
"Szkoda :("
 "No nie smuć się, na następny mecz założę twoją :D"
 "Trzymam Cię za słowo, a teraz muszę kończyć. Pa :*"
 "Pa" 
Zeszłam na dół i zaczęłam robić obiad, gdyż chłopacy mnie poprosili. Postawiłam na klasyka czyli ziemniaki i schabowy. Po 30min zajadaliśmy się już daniem. Po zjedzeniu posprzątałam i skierowałam się do pokoju. Usiadłam na łóżku, odpaliłam laptopa i weszłam na fb sprawdzić co się dzieje w wielkim świecie. Po 20min odłożyłam laptopa i chciałam właśnie wstać, gdy usłyszałam  pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam
- Nie przeszkadzam - ukazała mi się twarz Mariusza
- Nie, nie przeszkadzasz. Siadaj i opowiadaj co Cię do mnie sprowadza. - powiedziałam poklepując miejsce obok siebie.
- Przyszedłem pogadać. - usiadał na wskazane przeze mnie miejsce. - Jak tam spotkanie z Kacprem?
- Nie było źle - odpowiedziałam
- Dobrze się dogadujesz z Kacprem co? - zapytał
- Mariusz, czy ty do czegoś  zmierzasz? Najpierw Andrzej teraz Kacper chcesz mnie zeswatać? - spojrzałam na niego podejrzliwie
- No dobra nic nie mówię. - zaśmiał się -  A tak na serio przyszedłem, żeby zapytać czy idziesz na dół. Oglądamy z Miśkiem filmy przyłączysz się?
- No jasne.- pociągnął mnie za rękę w kierunku salonu. Usadowiliśmy się na sofie i zaczęliśmy oglądać. Oglądaliśmy film po filmie, można powiedzieć, że zrobiliśmy mały maraton filmowy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
 
Cześć!  Rozdział krótki i o niczym :)
Może jutro albo w poniedziałek pojawi się następny rozdział :D
Pozdrawiam!  :)

czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 1

Poczułam jak ktoś trzęsie moim ramieniem i usłyszałam głos Michała.
- Justyna wstawaj już jesteśmy.
Otworzyłam oczy i ukazała mi się uśmiechnięta twarz Miśka. Przeciągnęłam się i wyszłam z samochodu. Chciałam wziąć walizki, ale chłopaki powiedzieli, że zrobią to za mnie, nie kłóciłam się z nimi. Weszliśmy do środka. Mariusz nie musiał mi pokazywać gdzie śpię, znałam ten dom na wylot. Zostawił tylko walizki w "moim" pokoju i wyszedł, zrobiłam to samo.
- A gdzie jest Paulina i Arek? - zapytałam, gdy dotarłam do salonu gdzie rozsiedli się chłopacy
- Są u mamy Pauliny. Zawiozłem ich dzisiaj jak jechałem po ciebie - odpowiedział, a mi mina zrzedła - Co jest? Co taka smutna?
- Myślałam, że zobaczę Arka i Paulinę, a tu dupa. - mówiąc to ułożyłam usta w kształcie podkowy. Michał widząc to zaczął się śmiać.
- Zdążysz ich jeszcze zobaczyć, wracają za tydzień. A teraz idź się szykować, bo idziesz z nami na trening - powiedział Mariusz, a Michał tylko przytakiwał. Spojrzałam na nich ze zdezorientowaną miną. - Nie patrz tak tylko dalej. Nie mamy zamiaru na Ciebie czekać - wyszczerzył się i razem z Michałem poszedł się szykować.
- A Michał nie jedzie do siebie? - zapytałam.
- Mieszkam na razie tutaj bo mam remont w domu - mówił Winiarski i zarazem pakował torbę na trening - A co?
- Nic tak pytam  - poszłam do siebie się przebrać i poprawić makijaż. Po 20 minutach siedzieliśmy już w aucie i byliśmy w drodze na hale. Gdy weszliśmy już w środka, chłopacy poszli do szatni, a ja kierowałam się na hale. Usiadłam na trybunach i czekałam na chłopaków po 5 min czekania i nudzenia się wyjęłam telefon i napisałam sms do mamy, że dojechałam. Nagle ktoś zasłonił mi oczy, szybko jednak odgoniłam czyjeś ręce i odwróciłam w jego stronę. Zobaczyłam Andrzeja i Karola, który bawił się moim telefonem Nie zważając na nic od razu wtuliłam się w tors Wrony, a ten podniósł mnie i obrócił w koło własnej osi. Gdy postawił mnie na ziemi wyszeptał do mojego ucha Tęskniłem. Karol oddał mi telefon, którym zrobił już sobie selfie i przytulił.
- Jak ja za wami tęskniłam!
- My też. - powiedział tuląc mnie do siebie - Czemu nie dałaś znać, że przyjeżdżasz?
- Niespodzianka!- krzyknęłam i zaczęłam się śmiać.
- Nawet nie wiesz ile się o tobie nasłuchałem od czasu kiedy się ostatnio widzieliśmy, non stop Andrzej o tobie nawijał - Karol mówiąc to oberwał od  Andrzeja w głowę.
- Dobra już spokój - powiedziałam przez śmiech. Rozmawialiśmy, gdy nagle koło nas znalazła się reszta siatkarzy z każdym przywitałam przytulasem.
- A gdzie jest Kacper? - zapytałam
- Tu jestem - wyłonił się zza siatkarzy. Przytuliłam się do niego
tęskniłam za nim jak za każdym. Trener wezwał siatkarzy na boisko, zaczynając trening.
- Trenerze, a może Justyna z nami zagra? - zapytał Kłos rozciągając się, a ja tylko zgromiłam go spojrzeniem - No co przecież grasz w siatkówkę, a poza tym nie raz z nami grałaś - wyszczerzył się.
- Karol ma rację! - wtrącił się Conte - przyda się ktoś taki na boisku, Mariusz musi mieć rywala, bo ty grasz na ataku nie? Nic się nie zmieniło?
- Tak Facu nic się nie zmieniło.
- Jeśli tylko chcesz możesz zagrać ja nie mam nic przeciwko, nauczysz ich może czegoś - powiedział trener uśmiechając się do mnie ciepło - Idź się tylko przebrać i możesz grać.
- Wiecie chłopaki nie mogę z wami zagrać, nie mam w co się przebrać. Przykro mi. - powiedziałam uśmiechając się.
- Justyna przez przypadek wziąłem dwie koszulki, możesz wziąć jest w szatni, a w tych spodenkach co masz na sobie możesz ćwiczyć. - powiedział Andrzej szczerząc się do mnie. Ja tylko posłałam mu spojrzenie typu "policzymy się później". Wyszłam do szatni przebrałam się i wróciłam na hale. Chłopaki akurat mieli przerwę na picie. Zaczęłam się rozciągać. Gdy skończyłam podszedł do mnie Wrona.
- Choć poodbijamy piłkę. - przytaknęłam. Na przemian z Andrzejem plasowaliśmy piłki raz jedno, raz drugie. Potem Uriate mi powystawiał. Trener przywołał nas do siebie i powiedział:
- Justyna jako, że ty jesteś gościem wybieraj z kim chcesz być.
- No to tak ja chcę Tille, Włodarczyka, Miśka, Kłosa i Uriate. - powiedziałam uśmiechając się. Trener pokiwał twierdząco głowa i zaczęliśmy grać. Ustawiliśmy się każdy na swoich pozycjach. Drużyna przeciwna zagrywa Misiek przyjmuje, Uriate rozgrywa do mnie, a ja atakuje. Punkt dla nas. Stoję pod siatka, nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie za koszulkę spojrzałam i to był Wrona, który robił głupie miny. Zapewne chciał mnie rozproszyć. Nie zwracałam na to uwagi, wiedziałam, że w końcu przestanie. Przy stanie 20:17 dla mojej drużyny weszłam na zagrywkę. Odbijam piłkę od podłogi, po usłyszeniu gwizdka, podrzucam, podskakuję i mocno uderzam. Leci na wprost Kacpra, on jednak przyjmuję, ale nie dokładnie piłka dla nas. Znowu podrzucam i mocno uderzam piłkę, sytuacja się powtarza. Chłopacy biją brawo. Przyznam trochę mnie to zdziwiło, przecież wiedzą jak gram.
- Justyna skąd taka siła ? - spytał trener
- Ja ją uczyłem!- krzyknął Mariusz. Pokiwałam głowa śmiejąc się przy tym.
- Widzę, że od ostatniego razu zrobiłaś postępy - stwierdził trener, ja tylko posłałam uśmiech. Cały trening przebiegł świetnie wygraliśmy 3:2. Poszłam się przebrać, stanęłam przed drzwiami szatni i zdałam sobie sprawę, że przebrałam się w szatni chłopaków. Całe szczęście, że wyszłam pierwsza. Weszłam do szatni i szybko zmieniłam bluzkę, zdążyłam to zrobić, a do szatni zaczęli się schodzić siatkarze.
- A ty co tu robisz? - zapytał zdziwiony Michał gdy mnie zobaczył.
- Właśnie wychodzę - odpowiedziałam i podeszłam do Wrony, aby oddać mu koszulkę - Dzięki.
- Nie ma za co. Czekaj na mnie przed halą, porywam Cię. - mówiąc to poruszał śmiesznie brwiami. Przytaknęłam i wyszłam z szatni. Udałam się przed hale i usiadłam na jednej z ławek. Po chwili poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy.
- Andrzej już się nie nabiorę - powiedziałam.
- To nie Andrzej - słysząc ten głos od razu się odwróciłam. Stał tam Kacper.
- Przepraszam - wydukałam, a Kacper zaczął się śmiać.
- No to opowiadaj co tam u ciebie? Dawno się nie widzieliśmy. Myślałem, że o mnie zapomniałaś. - mówiąc to ułożył usta w kształcie podkowy.
- Jak mogłabym o tobie zapomnieć? Nie dawałeś mi spokoju non stop piszesz. Dobrze wiesz, że u mnie wszystko dobrze - wyszczerzyłam się.
- To nie to samo. A tak w ogóle to na treningu uwzięłaś się na mnie. Co ja Ci zrobiłem? Wszystkie piłki leciały w moja stronę - nadal miał smutną minę.
- Przepraszam tak jakoś wyszło.
- Policzymy się później. Dobra ja muszę lecieć. Pogadamy jeszcze - mówiąc to pocałował mnie w polik na pożegnanie.
- Mam nadzieje. Do zobaczenia!- krzyknęłam, gdy już odchodził. Zaraz po odejściu Kacpra przyszedł Andrzej.
- Mam być zazdrosny? - zapytał szczerząc się przy tym niemiłosiernie.
- A masz o co? - powiedziałam uśmiechając się - To gdzie mnie zabierasz?
- Na obiad do knajpki. Głodny jestem i jak znam życie to ty też. - wyszczerzył się, ale mina mu zrzedła jak dostał z łokcia w ramie - Aua to bolało!
- Bo miało! - wytknęłam mu język. Droga minęła nam szybko i w dobrej atmosferze. Z Andrzejem zawsze się lepiej dogadywałam niż z innymi siatkarzami. Mimo, że cały czas z nim pisałam, jak się nie widzieliśmy to i tak mamy wspólne tematy. Staliśmy przed restauracją. Endrju otworzył mi drzwi, zaraz potem przy stoliku przysunął mi krzesło. Zamówiliśmy dania i zanim się obejrzeliśmy, jedliśmy swoje jedzenie. Nie odbyło się bez śmiechu, cały czas rozmawialiśmy. Po zjedzeniu obiadu. Zaproponowałam spacer po bełchatowskim parku. Chodziliśmy uliczkami rozmawiając i śmiejąc się. Czas gdy byłam obok Andrzeja zawsze mijał mi szybko i sympatycznie.
- Dobra trzeba już wracać do domu. - powiedziałam, gdy robiło się ciemno i trochę zimno.
- Odprowadzę Cię. - mówiąc to spojrzał na mnie i dał mi bluzę - Trzymaj, zimno się robi.
- Dziękuję.
- Nie masz za co. - mówiąc to patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Andrzej położył rękę na moim policzki i gładził go kciukiem - Wiesz jak tęskniłem?
- Nie, ale domyślam się. Nie wiem nawet dlaczego przecież codziennie do mnie pisałeś. - mówiąc to uśmiechałam się.
- Tak, ale to nie to samo. - powiedział, a mi zaraz przypomniała się sytuacja z Kacprem.
- Następny - powiedziałam, przewracając oczami - Kacper tak samo powiedział.
- Widzisz co jest na rzeczy.
Szliśmy powoli. Nigdzie nam się nie spieszyło. Gdy dotarliśmy pod dom Mariusza, stanęłam na przeciwko Andrzeja i pocałowałam go w polik.
- Dziękuję - wyszeptałam.
- Za co? - zapytał zdziwiony.
- Za wieczór. Dzisiaj przyjechałam i już się świetnie bawiłam. - przytuliłam go na pożegnanie - Dobranoc
- Dobranoc - słysząc to obróciłam się i szłam w stronę drzwi wejściowych. Ściągałam buty i zauważyłam, że nadal mam bluzę Wrony. Skierowałam się do kuchni, a tam czekał na mnie Mariusz. 
- Gdzie byłaś? Czekam na ciebie z kolacją - zapytał.
- Z Wronka na obiedzie. Dawno z nim nigdzie nie byłam. Dziękuję, ale nie jestem głodna - usiadłam na przeciw niego.
- Wiesz, pasujecie do siebie - powiedział i od razu się wyszczerzył
- Mariusz przestań to tylko przyjaciel, taki jak ty. - powiedziałam, wywracając oczami
- Wiem, wiem. - poczochrał mnie po włosach. - A teraz i się myć. Późno jest.
Faktycznie było grubo po 22. Jednak czas w dobrym towarzystwie szybko leci. Poszłam do łazienki, prędzej weszłam do pokoju po pidżamę, wzięłam szybki prysznic i położyłam się na łóżku. Byłam bardzo zmęczona. Od razu zasnęłam.
 
Hej!  No i jest pierwszy rozdział :D Może się spodoba. Kto ma ferie,  a kto nie?  Ja niestety mam szkole, więc następny rozdział pojawi się za jakiś tydzień,  może szybciej. Proszę komentujcie, wtedy wiem, że ktoś to czyta :D Pozdrawiam

wtorek, 3 lutego 2015

Prolog

(Pierwszy dzień wakacji)
Jest godzina 6:00 rano, a mój budzik już dzwoni. Za jakie grzechy! Po co tak wcześnie wstaję? Po to, bo dzisiaj jest ten dzień, na który wyczekiwałam od 2 tygodni. Niechętnie wstałam i wyłączyłam budzik, wzięłam byle jaką koszulkę oraz dresy i poszłam do łazienki. Ubrałam się i wyczesałam włosy, które potem związałam w koka. Wyszłam i od razu swoje kroki poszłam do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. W kuchni czekała na mnie mama z kanapkami i kubkiem herbaty.
- Hej córciu, masz zrobiłam Ci śniadanie. - mówiąc to podsunęła mi talerz z kanapkami i herbatą.
- Cześć mamo, dziękuję - powiedziałam śpiącym głosem.
- Wyspałaś się? - zapytała.
- Szczerze to nie. Wiesz, że ja nie należę do rannych ptaszków - odpowiedziałam, a mama wybuchła śmiechem od razu się do niej przyłączyłam.
- Tak wiem. Spakowałaś już wszystko?
- Jeszcze nic nie spakowałam, miałam zamiar to zrobić teraz po śniadaniu - uśmiechnęłam się, a mama tylko pokręciła głową. - Mam jeszcze dużo czasu do przyjazdu Mariusza.
- A o której ma być?
- Tak około dziesiątej. - powiedziałam kończąc jeść swoje kanapki. Rozmawiałam jeszcze trochę z mamą i poszłam się pakować. Zajęło mi to jakieś dwie godziny, sama nie wiem dlaczego tak długo. Spojrzałam na zegarek była godzina 8:30. Mam jeszcze około półtorej godziny do przyjazdu Mariusza. Tak Mariusza Wlazłego, ma po mnie przyjechać, bo to właśnie u niego spędzam te trzy tygodnie. Mariusz jest moim najbliższym przyjacielem w sumie traktuje go jak starszego brata, poznałam się z nim pięć lat temu. Pamiętam to jakby to było wczoraj.
Wzięłam udział w konkursie, który był organizowany przez niego. Wygrałam, napisał do mnie na fb.
 - Hej. Podasz mi adres, na który ma przyjść nagroda.
- Dzień dobry. Tak, Czarny Las 10
- Dzięki. Dlaczego "Dzień dobry" jestem taki stary?
- Nie tylko jest Pan ode mnie o jakieś 11 lat starszy, dziwnie mi mówić do Pana na "Ty" i się nie znamy :D
- Nie znasz mnie ?
- Nie chodzi mi o to, tylko z Panem nie rozmawiałam, ja Pana znam, ale mnie Pan nie :D
- No tak. Powiedz mi trenujesz siatkówkę?
- Tak od 2 lat :D
- Jaki jest twój ulubiony klub? Jakiego siatkarza, powiem to po waszemu lofciasz?
- Ulubiony klub to Skra. Ja siatkarzy nie lofciam, ani nie kocham, jesteście moimi idolami, po prostu się na was wzoruję, nic więcej. A siatkarza, którego najbardziej podziwiam to jest Pan. Ta zagrywka to jest coś. :D
- Naprawdę? Coraz mniej takich fanek, muszę to napisać, ale nie wydajesz się być hotką.
- Ja myślę, że nie jestem hotką. Nie rzucam się na siatkarza i proszę go o autograf. Wole go poprosić jak jest po meczu, jak sam chce rozdawać autografy.
- A byłaś już na jakimś meczu?
- Niestety nie, moja mama nie ma wystarczająco dużo pieniędzy, żeby kupić bilet i zorganizować nocleg jak będzie potrzebny :(
- Aa. Zobaczysz jeszcze będziesz miała okazję, żeby pojechać :D
- Mam nadzieje.
- No to teraz jak już z Tobą popisałem i nie co o tobie wiem, możesz już mi mówić na "Ty" :D
- Haha postaram się
- Nie postaram się, tylko mów do mnie normalnie, bo naprawdę czuję się taki stary :D
- Ok. A teraz Przepraszam muszę kończyć. Do widzenia.
-Na razie. I żadne"do widzenia".
Skończyłam z nim pisać nie dowierzając w to. Następnego dnia też do mnie napisał i zaprosił do znajomych. Zdziwiło mnie to. Minął tydzień, nagroda za ten konkurs miała przyjść dzisiaj. Leżałam na łóżku u siebie w pokoju i czekałam na przesyłkę. Nie mogłam się doczekać. W końcu usłyszałam jak mama mnie woła, bo przesyłka już jest. Szybko wstałam i poszłam do salonu, co tam zobaczyłam, wprawiło mnie w osłupienie. Na kanapie siedział Mariusz z paczką.
- Hej - podszedł do mnie i podał mi rękę na powitanie, uścisnęłam ją.
- He...Hej - wydukałam zaskoczona.
- Widzę, że niespodzianka się udała.- mówił z uśmiechem.
- Nawet nie wiesz jak - też się uśmiechnęłam
- Trzymaj tą nagrodę i to też weź. - dał mi nagrodę i dwa bilety na mecz.
- Nie mogę tego przyjąć - oddawałam mu bilety.
- Możesz, możesz, widzę Cię na tym meczu. - schował mi je do kieszeni - Mówiłem, że będziesz miała okazję, żeby przyjechać na mecz.
- Ale ten mecz zaczyna się o 15 - spojrzałam na bilety -  Jak ja wrócę?
- Możesz zostać u mnie! - zaproponował.
- Nie. Nie mogę się narzucać.
- Jak narzucać? Sam to zaproponowałem. Koniec dyskusji musisz być na tym meczu.
- No dobrze - uległam- Ale następnego dnia rano jadę z powrotem do domu.
-No i wszystko załatwione-przytulił mnie, nie ukrywam trochę mnie to zdziwiło, pierwszy raz się widzimy, a on już mnie przytula. - Ciesze się, że będziesz na meczu.
- Też się cieszę - odpowiedziałam z uśmiechem
- Dobra, a teraz choć idziemy na kawę.- ciągnął mnie za rękę, chciałam coś powiedzieć, ale nie dał mi dojść do słowa. Wyszliśmy na dwór i wtedy chyba się zorientował, że jesteśmy na wsi, tu żadnych  kawiarni nie ma. - Kurde zapomniałem to nie Bełchatów - podrapała się po głowię, a ja zaczęłam się śmiać - Z czego się śmiejesz?
- Z ciebie - powiedziałam przez śmiech - Choć idziemy z powrotem do domu, zrobię Ci kawę - szłam w kierunku domu, a Mariusz szedł za mną. Byliśmy w kuchni, on zajął miejsce przy stole, ja robiłam mu kawę, a dla siebie herbatę. Rozmawialiśmy, śmieliśmy się. Czas minął szybko. Mariusz już musiał wracać. Pożegnałam się z nim i poszłam się umyć i spać. Przyszedł dzień meczu. Gdy się obudziłam, zaczęłam się szykować. Ubrałam czarne legginsy i bluzkę z 2 i napisem WLAZŁY, włosy uczesałam w koczka i zanim się obejrzałam, siedziałam już w autobusie do Bełchatowa. Po 3 godzinnej jeździe byłam już na miejscu. Zegarek wskazywał 14:00, więc miałam jeszcze godzinę do meczu, nie wiedziałam co mam zrobić, więc poszłam do parku, usiadłam na ławce i wyjęłam książkę. Przeczytałam dwa rozdziały i już musiałam się zbierać, ruszyłam w kierunku hali, powoli docierając na miejsce zauważyłam, że zbierają się kibice Skry jak i Resovi, bo to dzisiaj z nimi rywalizują. Weszłam do środka i zajęłam swoje miejsce. Po kilku minutach na boisku zjawiali się siatkarze. Zobaczyłam, że Mariusz rozgląda się i szuka wzrokiem kogoś na trybunach, gdy mnie zobaczył pomachał do mnie i kontynuował rozgrzewkę. Zapewne szukał mnie. Rozpoczął się mecz. Kibicowałam, jak tylko umiałam. Rozgrywka zakończyła się wygraną dla Skry 3:2. Szybko poszłam do bariery reklamowej gdzie stał tam Mariusz i rozdawał autografy.
- Mogę prosić o autograf? - zapytałam
- Jasne! Dla kogo?
- Dla Justyny z Czar... - nie dał mi zakończyć, bo spojrzał na mnie i ciągnął mnie, żebym wyszła za bariery.
- Poczekaj tu na mnie ja pójdę dokończyć to co zacząłem - powiedział ja tylko przytaknęłam. Kilka minut minęło i był już obok mnie.
- Choć przedstawie Ci chłopaków. - ciągnął mnie za rękę w stronę grupki siatkarzy. Stali tam zawodnicy Skry i Trzech Resoviaków. - Chłopaki to jest Justyna!
- Hej Krzysiek jestem, miło Cię poznać - powiedział Igła i podał mi dłoń.
- Justyna, mi też miło. - uścisnęłam jego dłoń, potem każdego siatkarza. Pogadaliśmy chwile, pytali mnie czym się interesuję, jak poznałam się z Wlazłym. Musieliśmy się zbierać. Chłopaki poszli do szatni, a ja przed hale, usiadłam na ławce i czekałam na Mariusza. Po kilku minutach zjawił się koło mnie, wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy do domu. Każda pewnie by chciała spać u Mariusza Wlazłego, dlaczego padło na mnie? Nie wiem. Gdy dotarliśmy pokazał mi pokój, w którym będę spać, zdziwiło mnie to, że w domu nie ma Pauliny, nie pytałam o nic. Zeszłam na dół, Mariusz właśnie szykował kolacje, zjedliśmy w ciszy. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Położyłam się na łóżku i od razu zasnęłam. Rano obudził mnie budzik, który ustawiłam, żeby nie spóźnić się na autobus. Wstałam, ubrałam się i zeszłam do salonu siedział już tam Mariusz ubrany i czekał na mnie.
- To odwiozę Cię. - przytaknęłam, wyszliśmy z domu i pojechaliśmy na przystanek. Weszłam do autobusu i po trzech godzinach byłam w domu.
Ze wspominania wyrwała mnie mama, pytając czy na pewno wszystko spakowałam. Pokiwałam tylko twierdząco głową i poszłam do łazienki się wyszykować. Ubrałam się tak, żeby nie było mi za gorąco, włosy uczesałam w kucyka i zrobiłam delikatny makijaż. Zanim się obejrzałam była 9:30. Nikt już nie spał. Moi bracia wariowali, a ojczym, tak ojczym nie mam ojca nigdy go nie miałam, zostawił moją mamę, gdy tylko dowiedział się, że mama jest w ciąży, kazał usunąć. Dla mnie ten człowiek nie istnieje. Czasami chcę go odnaleźć i wykrzyczeć mu to wszystko prosto w twarz. Poszłam do siebie do pokoju i odpaliłam laptopa, weszłam na fb. Siedziałam tak jakieś 15 min i wyłączyłam urządzenie. Położyłam się i czekałam na przyjaciela. Strasznie dłużył mi się czas. Myślałam jak będzie w Bełchatowie, czy chłopaki się ucieszą, gdy mnie zobaczą. Dawno to my się nie widzieliśmy. Oni co chwila wyjazdy, ja szkoła i inne obowiązki. Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk dzwonka. Wyszłam z pokoju i przeszłam na przedpokój zobaczyłam Mariusza od razu się na niego rzuciłam.
- No już dobrze. Chcesz mnie udusić? - zapytał, a ja wypuściłam go z uścisku.
- Jeju, już nie mogłam się doczekać.
- Ej, a ja?! - zapytał z oburzeniem Winiar, który wyłonił się za drzwi wejściowych.
- To ty też przyjechałeś? Jak miło was widzieć. Tęskniłam. - powiedziałam i wtuliłam się w niego.
- My też! To gdzie masz walizki? - zapytał Mariusz kierując się w stronę mojego pokoju.
- Spokojnie, może się czegoś napijecie? Mamy czas, dopiero jest dziesiąta. Zdążymy przed ciemnym. - wyszczerzyłam się w stronę Mariusza, który targał już moje walizki.
- Właśnie tego czasu nie mamy, bo o 15 mamy trening, wiec trzeba spinać poślady i jechać. - krzyknął za drzwi wejściowych.
- Przecież miałeś załatwić wolne?!- krzyknęłam, a Winiar zaczął się śmiać.
- Tak miał, ale nasz trener nie jest taki dobroczynny, więc pakuj się do samochodu i jedziemy - powiedział przyjmujący, ciągnąc mnie za rękę  do auta.
- Poczekajcie! Pożegnam się! - mówiąc to wbiegłam do domu, żeby wszystkich wyściskać na pożegnanie.
- Teraz możemy jechać - powiedziałam wsiadając do samochodu. Mariusz słysząc to odpalił auto i jechał w kierunku Bełchatowa. Połowa drogi minęła nam na śmiechu i rozmowach. Druga połowę przespałam.
No i jest prolog mam nadzieję, że się spodoba!