niedziela, 12 lutego 2017

Rozdział 35

Każdego proszę o komentarz pod postem, dajcie znak, że jesteście. Anonimy są dostępne, każdy może komentować! Możecie skomentować po prostu kropką, chce wiedzieć, czy ktoś tu jest.  


Muzyka

"Niektórzy tego chcą,
Ale ja nie chcę niczego.
Jeśli to nie jesteś ty, kochanie.
Jeśli nie mam ciebie, kochanie.
Niektórzy chcą diamentowych pierścionków.
Niektórzy po prostu chcą wszystkiego.
Ale wszystko znaczy nic,
Jeśli nie mam ciebie."

Miałam ochotę wymiotować na widok alkoholu? Chyba się to zmieniło po pierwszym kieliszku. Wiedziałam, że kiedy tylko wypije jeden kieliszek z choćby jednym z tych pajaców, to nie pozwolą mi na tym jednym skończyć. Mariusza to ja uduszę, potem zakopie. Chociaż nie. Mam plan.
- Justynka. - poczułam jak czyjeś dłonie chwytają mnie w talii i to wcale nie były dłonie Andrzeja.
- Słucham. - westchnęłam zrezygnowana, gdyż wiedziałam, że któryś chce się napić.
- Możemy pogadać? - po tych słowach odwróciłam się przodem do Michała i spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Teraz? - zapytałam zdezorientowana. Winiar pokiwał głową twierdząco z kwaśną miną, co tym bardziej mnie zszokowało. Był taki przygaszony, nie pałał już taką radością jak kilkanaście minut temu. Pogładziłam go po poliku ze zamartwianiem, bo już wiedziałam, że sprawa jest poważna.
- Michaś co jest? - skrzywił się, gdy tak zdrobniłam jego imię. Ugryzłam się w język i przeklinałam w duchu. Nienawidzi kiedy tak do niego ktoś mówi z prostych powodów.
- Nie... Nie mów tak do mnie. - wysyczał z przymkniętymi oczami.
- Chodź, powiesz o co chodzi. - chwyciłam do za dłoń i zaczęłam kierować się w stronę sypialni, żeby w spokoju pogadać. Kiedy już wychodziliśmy z salonu, poczułam mocne szarpnięcie za rękę. W pierwszej chwili myślałam, że to Misiek, ale on trzymał za drugą dłoń. Obróciłam się z grymasem bólu i zaszczyciłam jak się okazało Andrzeja złowieszczym wzrokiem. Miał nietęgą minę, a z oczu aż kipiała złość.
- Co Ty wyprawiasz? - warknęłam w jego stronę, wyrywając przy okazji rękę. Sama nie wiem, czemu zwróciłam się tak w jego stronę. Być może było to spowodowane jego nastawieniem i samym szarpnięciem mnie za rękę.
- Chciałem o to samo Ciebie zapytać. - również nie szczędził na opanowaniu swojego tonu.
- O co Ci teraz chodzi? - zmarszczyłam brwi, opanowując już emocje. Kątem oka widziałam, jak Michał przygląda się tej całej sytuacji z dziwną miną. - Misiek idź już do pokoju, ja zaraz do Ciebie dojdę. - zwróciłam się do Winiara, podnosząc jeden kącik ust do góry. Wrona prychnął pod nosem, ale puściłam to mimo uszu. Przyjmujący chwile się zastanawiając, przytaknął lekko głową i wyszedł z tego harmidru. Swoje spojrzenie skierowałam na sylwetkę mojego chłopaka. Podniosłam brwi do góry, czekając na odpowiedź.
- Dobrze się bawisz? - mierzy mnie wzrokiem przepełnionym po brzegi kpiną i niedomierzeniem. Ta cała sytuacja zaczęła mnie irytować, ale zachowywałam spokój, choć to dziwne jak na mnie. Zawsze reagowałam żywiołowo, może załapałam, że czas na zmiany? Może w końcu pojęłam, że za dużo kłótni jest tym powodowanych?
- Andrzej, nie rozumiem Cię w tym momencie. - wypuściłam całe powietrze z płuc - Mów o co Ci chodzi, bo nie mam czasu.
- Ciekawe czemu?! Michałek czeka zniecierpliwiony w pokoju?
- Może najpierw z łaski swojej wytłumacz o co Ci chodzi, a potem ziej ogniem. - warknęłam z trudem powstrzymując opanowujący mnie gniew spowodowany całą tą chorą sytuacją.
- Ej gołąbeczki! -  usłyszeliśmy głos Karola po naszej prawej stronie -  Chodźcie do nas! Napije...
- Nie teraz! - oboje zwróciliśmy się w jego stronę. Kłos podniósł ręce w geście poddania,  kiedy usłyszał nasz ton głosu.
- Co im się stało? - zapytał siedzących obok Olę i przyszłych Nowakowskich. Szybko wróciliśmy spojrzeniami na siebie, puszczając dalszą ich rozmowę mimo uszu.
- Mam Ci jeszcze tłumaczyć?! Najpierw stoisz w objęciach Michała, a potem nie wiadomo gdzie go... - otworzyłam usta na te słowa, ale tylko co z nich wydobyło to śmiech. Faktycznie. To wszystko z perspektywy osoby trzeciej mogło wyglądać dwuznacznie. Wrona widząc moją reakcję jeszcze bardziej ciskał laserem z oczu.
- Śmieszy Cię to?
- Owszem. - poklepałam go po ramieniu - Kochany, Misiek chciał tylko pogadać...
- Tak to logiczne! - wyczułam u niego nutkę sarkazmu - Przecież tak wygląda normalna rozmowa.
- Ma problem, który go trapi. - dokończyłam swoją wcześniejszą wypowiedź - Chyba nie myślisz, że na Twoich oczach poszłabym... Czekaj. - zatrzymałam się w połowie zdania i spojrzałam na niego błagalnie - Nie myślisz... Nie myślałeś tak, prawda? - zapytałam patrząc mu w oczy. Długo nic nie mówił, więc wzięłam to za jednoznaczną odpowiedź.
- Justyna. - próbował dotknąć mojej dłoni, ale szybko ją cofnęłam. Patrząc cały czas w jego tęczówki, pokiwałam głową na boki z niedowierzaniem.
- Pomyślałeś tak. - powiedziałam po krótkiej chwili. Nawet nie zaprzeczył. Nic. Ani drgnął. Stałam tak patrząc na jego wyraz twarzy, który zmienił się diametralnie w porównaniu do tej na początku.
- Przepraszam, ja nie...
- Zacznij... Z resztą. - machnęłam ręką i odwróciłam się na pięcie -Michał czeka, pewnie już ma pomysł jaką pozycję przetestujemy. - prychnęłam przez ramię.
- Nie mów tak. - usłyszałam jego cichy głos. Machnęłam ręką, nawet się w jego stronę nie odwracając. Trochę zabolało. Może i to wyglądało dwuznacznie, ale to jest Winiar! Chłop starszy ode mnie o dziesięć lat. Jesteśmy przyjaciółmi, nie raz tak to wyglądało i Wrona bardzo dobrze o tym wie. Rozumiem. Może być zazdrosny, to jest nawet słodkie, ale żeby od razu posądzać o zdradę i to w dodatku z Michałem. Prychnęłam pod nosem z niedowierzaniem. Jak on mógł tak pomyśleć! Może i na początku było to śmieszne, ale teraz dotarło do mnie w jaki sposób myśli o mnie Andrzej. Ma chłopak opinię, nie ma co.
Weszłam do pokoju z niemałą silą zamykając drzwi. Powiedziałam kilka siarczystych słów w ich stronę lub bardziej w stronę Andrzeja, po czy obróciłam się przodem do łóżka, spotykając pytany wzrok Winiara. Tak, od ciebie się zaczęła nasza kłótnia. Kolejna.
- Widzę, że zły humor nie odpuszcza i Tobie. - stał oparty o parapet okna i bardzo dokładnie mi się przyglądał.
- Nie o tym mieliśmy rozmawiać. - powiedziałam ostro. Nie opanowując jeszcze wcześniejszych emocji. Misiek napiął się cały i podniósł jedna brew do góry. Jasne podnoś mi ciśnienie jeszcze bardziej.
- To, że się pokłóciłaś z Andrzejem nie znaczy, że możesz się na mnie wyżywać. - odpowiedział o dziwo spokojnie. Zamykając oczy, wzięłam głęboki oddech, aby opanować nerwy. Rozluźniłam zaciśnięte w pięści dłonie, po czym wypuściłam z płuc dużą ilość powietrza.
- Przepraszam. - westchnęłam - Dowiedziałam się kto jaką ma o mnie opinię... Zresztą. - machnęłam ręką, jakby to nie było ważne - Nie o tym mieliśmy gadać. - uśmiechnęłam się na silę. Poklepałam miejsce obok siebie na znak, że Misiek ma usiąść obok mnie. - Mów o co chodzi. - zachęciłam go do rozmowy. On zaś pokiwał przecząco głową i jedną ręką opierał się o parapet, a drugą przeczesał włosy wzdychając przy tym ciężko. Zmarkotniał jeszcze bardziej, a jego wzrok utkwił w ciemnoniebieskiej ścianie pokoju.
- Pamiętasz, jak pytałem się o bycie na moim rozwodzie? - zatrzymał się na chwilę z dalszym wyjaśnieniem i przeniósł na mnie spojrzenie, a kiedy pokiwałam pionowo głową kontynuował - Po sezonie reprezentacyjnym mamy chwilę przerwy. Tydzień lub więcej zależy ile dostaniemy od zarządu. - słuchałam go cierpliwie, ale za cholerę nie wiedziałam co to ma do rzeczy z rozwodem. Przekręciłam głowę na bok i cmoknęłam głośno zniecierpliwiona kiedy cały czas trwał przy temacie wolnego.
- Misiek...
- Zadzwonił do mnie prawnik jakoś godzinę temu. - wyznał w końcu. Drygnęłam niespokojnie na jego słowa. Winiarski ciężko westchnął i usiadł obok mnie. Obserwowałam bardzo uważnie każdy jego ruch, jego mimikę twarzy, gdy opowiadał o tym co usłyszał od swojego adwokata. Z każdym dalszym wypowiedzianym słowem w jego oczach pojawiało się uczucie ulgi. Jakby uchodziło z niego całe te zamieszanie z powodu Dagmary. Współczułam mu. Udawał przed wszystkimi, że wszystko u niego w porządku; że ma się dobrze, a w rodzinie układa się jak najlepiej. Znam to i to bardzo dobrze. Może dlatego, jestem w stanie zrozumieć co teraz przeżywa, co czuje i co myśli? Przecież nie dawno sama byłam w takiej sytuacji. Problematyczny sąsiad z naprzeciwka do tej pory nie daje zapomnieć o przeszłych problemach. Przeszłych... Niezbyt trafnie powiedziane. One znowu są teraźniejsze.
- Dokładniejszy termin rozprawy będzie jeszcze podany, ale na pewno odbędzie się po sezonie reprezentacyjnym. - westchnął ociężale i przekręcił się w moją stronę - W końcu będę wolny. - uśmiechnął się lekko.
- Zobaczysz. Kiedy tylko będzie po wszystkim to wszystko z Ciebie zejdzie. - mrugnęłam do niego okiem - Rozmawiałeś o tym z Mariuszem?
- Jesteś pierwszą osobą, której to powiedziałem. Zresztą nie chcę już Mariuszowi robić kłopotu... - wzruszył ramionami i wstał powoli z łóżka - I tak już wystarczająco zrzuciłem mu się na głowę.
- Nie mów tak! - skarciłam go za te słowa - Tak samo jemu mogło się to przytrafić. Jest twoim przyjacielem, dobrym kumplem. Znacie się jak łyse konie i dam sobie nogę u samej dupie obciąć, że zrobiłbyś to samo dla niego. A gdy by Ci czegoś nie powiedział, pretensji nie byłoby końca. - uśmiechnęłam się szczerze w jego stronę. Od kilku lat w trójkę zgrywamy dobrą paczkę. Co prawda Wlazły znaczy dla mnie więcej niż Michał, ale to z znanych przyczyn.
- No w sumie masz rację, ale nie będę mu teraz psuł imprezy. Jak nigdy dobrze się bawi. - podniósł lekko kąciki ust ku górze.
- Ale wiesz, że jak mu nie powiesz, to...
- Znam Twoje możliwości i wiem co będzie. - znalazł się obok mnie i poczochrał po włosach. O, już mu humorek dopisuję? Wywróciłam oczami, uciekając od wielkiej łapy Miśka i zaczęłam poprawiać potargane włosy.
- Tak więc, ja się dowiem. - zastrzegłam unosząc wskazujący palec do góry.
- Dobra, dobra. Teraz to mów co Ci Wrona powiedział, bo takiej wiązanki jeszcze nie słyszałem. - na samą myśl o tej sytuacji ciśnienie lekko mi podrosło.
- Nie ważne, powiedział co wiedział. - wzruszyłam ramionami, udając obojętną minę.
- Nie wiem czemu, ale mam takie wrażenie, że jestem w to zamieszany. - przymrużył oczy, patrząc na mnie ciekawskim wzrokiem. Wzięłam głęboki oddech i powoli wypuszczałam powietrze z płuc. W taki sposób się uspokajałam.
- Bo jesteś. - odparłam niechętnie po chwili ciszy. Misiek uśmiechnął się nikle, po czym objął mnie ramieniem.
- Zatem, chyba muszę wiedzieć co się stało. - chwila ciszy i namysłu Michała - Znowu.
Trafnie powiedziane. Znowu coś się stało, znowu jakaś kłótnia pomiędzy mną, a Andrzejem.
- Myślał, że jestem na tyle zdzirowata, żeby puszczać się pod jego nosem. - poprawiłam się na łóżku. Przymknęłam powieki na samą myśl o tym. - I to w dodatku z Tobą. - dodałam na wydechu.
- Słucham?! - głośny śmiech Michała dudnił mi w uszach i niezmiernie zirytował. Wstałam z miejsca, czując jak emocje sięgają górę. - I o to poszło? Jak chcesz mogę...
- Na początku też tak zareagowałam. Wyśmiałam go, ale doszło do mnie jaką ma o mnie opinie. Bo do kurwy nędzy Michał! - krzyknęłam głośno, aż przyjmujący podskoczył - Rozumiem, jakbym go waliła w rogi na prawo i lewo, ale w takim przypadku?
- Ale przyznaj, że wyglądało o trochę, jakby to powiedzieć... dwuznacznie. W sumie to trochę moja wina. - podrapał się po karku z krzywa miną.
- Nie denerwuj mnie bardziej! - warknęłam - Pomyśl logicznie. Posądził mnie o zdradę z Tobą. To już samo się wklucza. Misiek... - jęknęłam bezsilnie robiąc przy tym dziwne wymachy rękoma.
- Fakt - zaśmiał się.
- Michał to nie jest śmieszne.
- Owszem, jest. - podniósł do góry swoje cztery litery i podszedł do mnie. Chwycił mnie za ramiona i potrząsnął lekko. - Przesadzasz z tym wszystkim. Chłopak jest zazdrosny o Ciebie, to chyba dobrze, prawda?
- Niby tak, ale Michał! To już gruba przesada. Nie jestem idiotką, aby posuwać się z innym facetem, gdy za ściana siedzi mój chłopak, którego kocham. - zrzuciłam z barków wielkie łapska Winiara i przewracając oczami podeszłam do okna. - Trochę zabolało, to całe zajście. Nigdy nie dałam mu powodów do zazdrości. - oparłam się plecami o parapet. Wszystko się we mnie kumulowało, cała złość. Jeszcze nigdy Andrzej nie pomyślał o mnie w taki sposób.
- Nigdy? - po pokoju rozniósł się pewny głos przyjmującego - A Kubiak? - po usłyszeniu tego nazwiska jeszcze bardziej zacisnęłam dłoni w pieści. Spojrzałam na Winiarskiego, który stał z założonymi rękoma i uśmieszkiem na twarzy, gdyby mógł to jeszcze by sobie zaklaskał za to co powiedział.
- Nie mieszaj go w to. - fuknęłam.
- Ale czemu? Nie mam racji? - nastała cisza, którą przerwał Michał cichym śmiechem - Chłopak jest zazdrosny, bo mu na Tobie zależy. Kubiak zaczął mu załazić za skórę, bo cały czas przy Tobie lata. Kto siedział z Tobą przez ten czas? Andrzej czy Michał? Ma powody do zazdrości. Nie powiem z tym przegiął pałę, ale na bank nie miał złych intencji, po prostu jest o Ciebie chorobliwie zazdrosny, bo Cię kocha i nie widzi świata po za Tobą. Oboje macie zbyt duże ego, a zwłaszcza Ty. Oooo nawet nie próbuj zaprzeczać. - powiedział, kiedy już miałam się odezwać - Ktoś wytknie Ci błąd i problem prosto w oczy, a Ty od razu się obruszasz. Reagujesz żywiołowo, w sumie mamy tego przykład.
- Nosz kurwa! - przeklęłam na ostatnie zdanie przyjmującego - Ty chyba nie rozumiesz, że ma mnie za dziwkę.
- Powiedział to?
- Nie, ale...
- No, więc właśnie. Sama dopisałaś sobie resztę. - pokiwał głową na boki i usiadł sobie wygodnie na łóżku.
- Nic nie musiałam dopowiadać. - syknęłam - Wszystko na to wskazywało.
- Czemu nadal sugerujesz się tym co Ty myślisz, a nie co myśli o tym Andrzej?
- Bo wiem co on myśli! Zresztą sam to pokazał. Bezpodstawnie mnie obwinia i robi ze mnie nie wiadomo co. - nawet na chwilę się nie uspokoiłam, wręcz przeciwnie Misiek i ja sama siebie jeszcze bardziej nakręcałam. - W ogóle czemu go tak bronisz?!
- Nie bronie go, staram się być obiektywny, ale... - zmarszczył brwi, kiedy ktoś zapukał do drzwi pokoju. Równocześnie zwróciliśmy się w ich stronę. Otworzyły się po chwili i zza nich wyłoniła się głowa bohatera naszej rozmowy. Widząc jego wyraz twarzy i mając w sobie jeszcze te wszystkie emocje, nawet nie panowałam nad tym co gadam.
- O wilku mowa, kurde. - sapnęłam pod nosem - Przyszedłeś nas sprawdzić? Spokojnie, stwierdziliśmy razem z Michałkiem, że nie będziemy stękać przy całej drużynie. - prychnęłam i odwróciłam wzrok. Winiarski odchrząknął dość głośno, wstał z łóżka i klepnął mnie w potylicę. Syknęłam z bólu, po czym zmroziłam go wzrokiem za to co zrobił.
- W dobrą porę się pojawiłeś. - chwilę później znalazł się już przy Andrzeju klepiąc go pokrzepiająco po barku - Powodzenia.- i tyle było go widać. Wyszedł zostawiając mnie samą z Wroną.
Oczywiście, że muszę unosić się honorem i dumą, bo przecież jak inaczej nazwać moje zachowanie? Nawet na niego nie spojrzałam tylko wyminęłam i chciałam wyjść równie szybko, jak Winiarski. Jednak to nie było takie proste, gdyż Andrzej chwycił mnie za rękę delikatnie i pociągnął w swoją stronę, tak że wylądowałam twarzą w jego torsie. Przez chwilę znieruchomiałam i chciałam równie jak on się przytulić, ale gdybym tak szybko odpadła nie nazywałabym się Składanowska. Wyrwałam się z jego uścisku, po czym obrzucając go niezbyt przyjemnym spojrzeniem skierowałam się do wyjścia.
- Porozmawiajmy chociaż raz spokojnie i bez żadnych kłótni. - usłyszałam za plecami, kiedy już jedną nogą przeszłam przez próg. Zatrzymałam się na momencie, przygryzając dolna wargę z nerwów.
- Dobrze. - odpowiedziałam krótko i zamknęłam z powrotem drzwi. Znalazłam się w tym samym miejscu, w którym znajdowałam się, gdy owy rozmówca przybył do pokoju. Rozmowy to chyba by było na tyle, bo żadne z nas przez dłuższy czas się nie odezwało. No proszę Panie Andrzeju chciałeś rozmawiać, to co teraz ucichłeś. - Obydwoje zachowujemy się jak dzieci, nawet nie umiemy ze sobą porozmawiać. - powiedziałam głośno i odpychając się od parapetu podeszłam do siatkarza, który ulokował swój zadek na materacu łóżka. Zajęłam miejsce obok niego, ale w pewnej odległości.
- Też to zauważyłem. - uśmiechnął się lekko w moją stronę, a gdy zobaczył, że mi wcale się humor nie poprawił, odchrząknął cicho - Trochę dziwnie wyszło. Nie chciałem tak pomyśleć...
- Ale pomyślałeś. - przerwałam mu - Mało tego nawet nic nie zaprzeczyłeś.
- To nie tak.
- A jak? - wstałam szybko z miejsca - Nie rozumiesz, że posądziłeś mnie o coś kuriozalnego?! Poczułam się jakbyś nie miał do mnie zaufania i uważał za jakąś dziwkę! - wyrzuciłam to, patrząc mu prosto w twarz. Wstał szybko napinając się cały.
Znowu cała sytuacja nabiera tępa, znowu oboje się nakręcamy. Ponownie wyjdzie z tego beznadziejna kłótnia, po której przyjdą ciche dni. Powoli mam tego dość.
- Wyolbrzymiasz...
- A jak inaczej nazwiesz swoje zachowanie, no proszę. Ja chętnie posłucham. - usiadłam na łóżku zakładając nogę na nogę i uśmiechając się przy tym sztucznie. Andrzej wziął kilka głębszych oddechów, po czym kucnął obok mnie.
- Dobrze. - wydusił z siebie - Przesadziłem. Przyznaję się, że za szybko wszystko wziąłem do siebie, źle oceniłem sytuacje, ale w żadnym wypadku nie uważam Cię za dziwkę. Jestem, zazdrosny o każdego faceta, który się przy Tobie kręci i będę zazdrosny o każdego, który się pojawi. Za mocno Cię kocham. - chwycił mnie za dłonie - Nie chcę, żebyś myślała, że nie mam do Ciebie zaufania. Mam i to wielkie, ale przyglądając się tej całej sytuacji, coś mnie tknęło. Nie wiem. Od razu stanął mi przed oczami Kubiak i... - położył mi palec na usta, żeby się nie odezwała - ...jego zaloty i próba... Nawet nie wiem jak to nazwać. Dopiero po tym jak wyśmiałaś mi prosto w twarz, doszło do mnie, że to faktycznie Winiar. Może nic nie wytłumaczy mojego zachowania, ale naprawdę nie mam do Ciebie takiego stosunku jaki uważasz. Ufam Ci i za nic w świecie nie pomyślałem i nie pomyślę jak o dziwce. Zareagowałem żywiołowo, ty tak samo i takim sposobem mamy kolejną kłótnię, której nie powinno być. - patrzył na mnie z dołu. Pierwszy raz nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Przekalkulowałam sobie każde jego słowo dokładnie i powoli. Nie wytłumaczył swojego zachowania, bo na takie zachowanie nie ma wytłumaczenia, ale z jednej strony ma rację. Kolejna bez sensu kłótnia. Długo zapadła cisza, która ja wykorzystałam do przemyśleń, a Andrzej dzielnie czekał na moją odpowiedź. W pewnym momencie poruszył się, czym zwrócił moją uwagę. Szybko skierowałam spojrzenie na niego. Patrzył na mnie smutnie się uśmiechając i puszczając swoje dłonie ułożył je na moich kolanach. Przygryzłam wargę z nadmiaru emocji i westchnęłam głęboko.
- Nie wiem, może za bardzo wzięłam to do siebie, może i wszystko wyolbrzymiam. Ostatnimi czasy za dużo się kłócimy. - przeczesałam palcami włosy, po czym spojrzałam w pełne nadziei oczy środkowego - Zabolało trochę to co pomyślałeś i mi zarzuciłeś, ale już nie chcę się kłócić. - uśmiechnęłam się lekko w jego stronę. On zaś pocałował mnie w obie dłonie i wstał wyciągając do mnie rękę. Chwyciłam ją i wstałam za pomocą siatkarza.
- Czyli mamy nowe postanowienia? - zapytał, przytulając mnie do swojej pierś - Ja opanowuje zazdrość, a ty nerwy. Dobra?
- Yhym. - mruknęłam, przytulając się mocniej.
Oderwaliśmy się od siebie dopiero po pewnym czasie. Musieliśmy chwilę pobyć przy sobie, aby wszystko z nas zeszło, a zwłaszcza ze mnie. Przez tą chwilę bardzo dużo przemyślałam. Swoje zachowanie, jego zachowanie, te wszystkie wydarzenia, a wnioski zatrzymam dla siebie.
- Wróciła! - dobiegł mnie krzyk Wlazłego - Gdzieś Ty była?- objął mnie ramieniem, zwracając uwag.ę wszystkich zebranych. Swoja droga trochę się już nas wykruszyło.
- Odejdź. - odepchnęłam go rozbawiona i wtedy przypomniałam sobie o moim planie. - Tej! Mariusz.
- Najpierw odejdź, teraz Mariusz. Co chcesz? - obrócił się w moją stronę z udawaną powagą. Misiek miał rację, nieźle się bawi nasz atakujący, no proszę!
Wszyscy znowu w nas wpatrzeni, ale musiałam wykorzystać sytuację.
- Może się zmierzymy, co? Tak mi bluzgałeś na początku imprezy. Przekonamy się kto jest lepszy. - uśmiechnęłam się do niego szeroko, aby nie wyczuł w tym haczyku. Chwilę na mnie patrzył, a za pleców usłyszałam krzyk Winiara.
- No nie mów Szampon, że wymiękasz!
Pomagasz mi Michał, wspomniałam, że Cię kocham?
- No więc? - zapytała zniecierpliwiona. Mariusz chwilę się wahał, ale w końcu przyjął wyzwanie. Pewnie bał się, że go każdy wyśmieje. - Szykujcie popite i wódkę!
Zaczęło się, kielich po kielichu, ale w niewielkich odstępach czasu, żebyśmy za szybko nie padli. Znaczy on nie padł, ja mam pewien sposób.


Żyję. Kilka spraw załatwionych. Doszłam do siebie po pewnych przejściach i jestem. 
Chwytajcie następny rozdział. Może się spodoba może nie. Krótki? Chyba w sam raz. Nie ma w nim dużo, to jest taki żeby było, żeby zapowiedział to co będzie w dalszym.
Każdy niech skomentuję, proszę.
Dalszy już niebawem. 
Pozdrawiam.
Black. 

Bez gifa.. Niestety. :(