poniedziałek, 27 lipca 2015

Zaproszenie

Gdzieś tam w mojej chorej główce uroił się pomysł na nowego bloga. Wiem jestem nienormalna, bo jeden pisze, dwa już usunęłam (no ale one mi sie nie udały...), a teraz zanczynam nowego.
Zapraszam Was na moją nową historię. Narazie musicie zadowolić się bohaterami. Nie wiem kiedy pojawi się prolog.
NOWY BLOG
Pozdrawiam serdecznie :3 :*

środa, 22 lipca 2015

Rozdział 16

Kiedy dopiłam już drugiego drinka pojawili się siatkarze.
- Gratulacje! - krzyknęłam razem z Pauliną i Olą (tylko my byłyśmy wtajemniczone w ten plan) i wjechałyśmy z dużym tortem w kształcie pszczoły. Jak myślicie, że on został zjedzony to jesteście w błędzie, a mianowicie chłopaki podjęli decyzję, że ten tort jest za ładny i nie można go zjeść. Po tym jak uroczystym przywitaniu złotych skrzatów i srebrnych resowiaków, włączyli muzykę i zaczęła się zabawa. Ja nie chcąc tańczyć podeszłam do baru, wzięłam kilka kieliszków i butelkę wódki. Rozejrzałam się gdzie i z kim mogę się napić. Uwagę przykuł stolik, przy którym siedzieli zdołowani Igła, Fabian, Pit i jego dziewczyna. Dziwię się, że mają ochotę się bawić, tylko oni przyszli z Resovi. Szybko znalazłam się przy ich loży.
- Mam coś na doła - powiedziałam i za pleców wyjęłam trunek i kieliszki.
- Justyna jesteś bogiem - Igła zrobił mi miejsce. Usiadłam koło niego i Fabiana. Rozstawiłam kieliszki i nalałam bezbrawnej cieczy.
- To za przyszły sezon? - zapytałam
- Za przyszły sezon - odpowiedzieli i wszyscy równocześnie łyknęli trunek. Piter ze swoją dziewczyną gdzieś wybył, a my postanowiliśmy odróżnić tą jakże prawie pełną butelkę.
- To opowiadaj - Krzysiek mówiąc rozlewał drugą kolejkę.
- Nie ma co gadać - zrobiłam krzywą minę
- Widzę, że nie tylko u mnie jest nie za kolorowo. - odezwał się Fabian i wziął kieliszek do ręki. Ja z Igłą zrobiłam to samo i równocześnie opróżniliśmy.
Z długimi przerwami na opowiadaniu o naszych problemach pochłonęliśmy całą zawartość butelki. Fabian opowiedział nam o Monice, że go zdradziła i został sam. Ja o Kubiaku i Andrzeju, a Igła tylko słuchał, pocieszał i doradzał.
- Nawet nie przyszedł i nie przeprosił - żaliłam się im dalej - Tylko wysłał głupiego sms. Kto przeprasza przez sms'y?! - zapytałam już zirytowana całą tą sytuacją
- Po prostu nie ma odwagi i tu już ma minusa - odpowiedział Fabian i objął mnie ramieniem, abym się uspokoiła. Zadziałało.
- O tu jesteś! - nagle pojawił się Winiar - Wszędzie Cię szukałem! Ładnie to tak z wrogami pić zamiast ze swoimi? - zaśmiał się
- Już nie wrogami - poprawiłam go - teraz będziesz z nimi w jednej drużynie - zaśmiałam się
- Czepiasz się! - dosiadł się do nas i postawił na stół pół litra czystej wódki. Serio? - To co pijemy? Za reprezentacje!
- Przepraszam chłopaki ja stopuje...- odstawiłam kieliszek - Za dużo jak narazie. Muszę trochę odczekać.
- Oj weź! Ze mną się nie napijesz? - zrobił słodkie oczy.
- O nie Winiarski! Nie działa to na mnie! - nienawidzę jak tak mówią, wtedy to ja leże na następny dzień skacowana! - Przestań!
- Proszę tylko jednego - złożył ręce jak do modlitwy. I jak tu nie oprzeć się?!
- Dobrze - westchnęłam - Ale tylko jednego! - uradowany Winiar zaczął rozlewać wódkę. Szybkim ruchem wlałam zawartość kieliszka do ust. - To teraz ja pójdę się przewietrzyć.
- Pójdę z tobą - zaoferował libero. Zatem wstaliśmy i odziwo nie zakręciło mi się w głowie! Prosto też szłam! Nawet Igła się zdziwił. Może nie mam takiej słabej głowy do picia. Na dworze nie było jeszcze za ciemno. Usiadłam na ławce, a zaraz obok mnie Krzysiek i objął mnie ramieniem.
- Kochasz go? - zapytał nagle
- Którego? - spojrzałam zdziwiona pytaniem
- Andrzeja - odpowiedział jakby to było oczywiste - Kubiaka wiem, że kochasz, ale tylko jako przyjaciela.
- Skąd niby wiesz? - zapytałam
- Z tego co mi opowiedziałaś - spojrzał na mnie - Jak mówiłaś o Kubiaku to tak bez przekonania jakby zależało Ci na nim jak na przyjacielu, a o Wronie tak od serca. Przeżywasz to, że Cię przeprosił tylko przez sms'a. Widzę jak na niego patrzysz. - uśmiechnął się do mnie - Mam dla Ciebie dobrą radę
- Jaką?
- Zrób coś zanim ktoś zabierze Ci go z przed nosa
- Dziękuję - przytuliła się do niego - Potrzebowałam takiej rozmowy.
- Nie ma za co młoda - pocałował mnie w czubek głowy
- Igła wiem, że już Ci to mówiłam, ale jesteś dla mnie jak Tata, ktorego nie mam - uśmiechnęłam się krzywo
- Żebyś tylko wiedziała - powiedział cicho. Chyba miałam tego nie słyszeć.
- Co wiedziała? - zapytałam zaciekawiona. Nic nie odpowiedział tylko wstał.
- Idziemy do środka? Pewnie źle bawią się bez nas - zaśmiał się smutno. Przytaknęłam i wstałam z ławki.
- Igła! - zawołał jakiś mężczyzna, gdy mieliśmy wchodzić do klubu. Spojrzeliśmy po sobie i się odwróciłam. Zamarłam. Było pewne, że w końcu go gdzieś spotkam. On chyba też się zdziwił.
- Co on tu robi?! - zapytałam nerwowo
- Nie mówiliśmy Ci, żebyś się nie denerwowała. Dostał powołanie do kadry - uspokajał mnie Krzysiek. Bez namysłu weszłam do klubu. Odszukałam wzrokiem Mariusza. Siedział przy stoliku z Wroną,Włodim i Winiarem. Szybko znalazłam się koło nich. Usiadłam pomiędzy Wroną, a Włodim. Wskazałam na kieliszek Włodzimierza, aby mi go napełnił i tak też zrobił. Wypaliłam całą zawartość naczynia i odstawiłam na stolik. Dopiero teraz zaszumiało mi w głowie.
- Dlaczego mi nie powiedzieliście? - słowa skierowane do Wlazłego i Winiara.
- O czym? - zapytali zdziwieni
- Kurwa nie udawać głupich! - wybuchłam - Kiedy zamierzaliście powiedzieć, że dostał powołanie?! - milczeli - Mowę odjęło?
- I tak prędzej czy później byś go spotkała - odezwał się Michał
- Wolałabym o tym wiedzieć, wtedy może bym go nie spotkała - powiedziałam już spokojniej
- I co będziesz tak się przed nim chować?!
- Tak! - wzięłam butelkę wódki, która była do połowy pełna i kieliszek. Podniosłam się z siedzenia i wyszłam z klubu. Rozejrzałam się jeszcze, czy aby może gdzieś tu jest i usiadłam na ławce, a trunek położyłam obok. Oparłam się o oparcie ławki i zamknęłam oczy. Chciałam odetchnąć, pobyć sama, ale mój plan poległ, gdy poczułam, że ktoś siada obok. Nie otwierając oczu wiedziałam, że to Wrona tylko on używa takich perfum.
- Wrona tylko ciebie tu brakuje - zabrzmiało chyba za za sarkastycznie
- Skąd wiedziałaś, że to ja? - zapytał zdziwiony
- Tylko ty używasz takich zajebistych perfum - odpowiedziałam jakby to było oczywiste.
- Naprawdę?
- Yhy - i zapanowała ta cisza. Nie lubię jej. Otworzyłam oczy i usiadłam prosto. Wzięłam do ręki butelkę i nalałam do kieliszka. Andrzej wyciągnął z kieszeni swój kieliszek i przystawił go tak, abym mu też nalała. Szybkim ruchem wypiłam ciecz.
- Przepraszam - usłyszałam - Nie powinienem tak mówić. Zachowałem się jak dupek i dobrze o tym wiem. Ja po prostu boję się, że on Cię skrzywdzi.
- To ja przepraszam - wyszeptałam
- Czekaj, czekaj co powiedziałaś?
- Wiem, że się martwisz. Nie potrzebnie Ci przywaliłam - spojrzałam na niego, a on na mnie uśmiechnął się i objął mnie ramieniem. - Przyznaj, zabolało - wtuliłam się w niego
- Tak zabolało - zaśmiał się - Chodź idziemy do klubu. Jeszcze nie widziałem Cię na parkiecie. - wstał i zabrał trunek i kieliszki. Ja również wstałam, ale poczułam te moje wypite procenty we krwi i się zachwiałam. Andrzej szybko mnie złapał wypuszczając szkło, które trzymał, a te się rozbiło. Wrona podniósł mnie do pozy stojącej, ale nie puścił. Stał naprzeciwko mnie, a ja patrzyłam w te cholerne oczy. Rozum krzyczy- Nie! Nie możesz!, a serce pyta No na co czekasz? Co wybrałam ja? Otrząsnęłam się.
- Idziemy? - zapytałam.
- Tak jasne - powiedział cicho. Przepuścił mnie w drzwiach i zaprowadził na parkiet. Nie wiem czy to robią specjalnie czy jak, ale gdy zawsze mam tańczyć z Andrzejem włączają wolną piosenkę i tym razem też tak było. Złapał mnie w pasie i przybliżył do siebie, ja natomiast zarzuciłam ręce na jego kark. Powoli w rytm muzyki poruszaliśmy się, patrząc sobie w oczy. Tak się zapatrzyłam w te cholerne bladoniebieskie tęczówki, że nie wiem kiedy skończyła się piosenka. Trwaliśmy przytuleni do siebie na środku parkietu i patrzyliśmy sobie w oczka. Leciała już następna piosenka, ale nie liczyło się teraz tło tylko on. Powoli i niepewnie zbliżał się do moich ust, aż w końcu je poczułam. Był to krótki pocałunek. Justyna co ty najlepszego wyrabiasz?! zapytałam sama siebie. Spojrzałam na niego, miał uśmiech na twarzy.
- Może usiądziemy? Czy chcesz tak stać? - wyszeptał mi na ucho, dalej mnie do siebie tuląc.
- Potrafisz zepsuć nastrój - zaśmiał się - Chodź, bo to na serio dziwnie wygląda - chwyciłam go za rękę i szłam w kierunku pustej loży. Zdążyliśmy tylko usiąść, a już koło nas pojawili się Ola, Karol i Włodi. I co mieli? Trzy kieliszki i pół litra czystej.
- Wrona musisz nam pomóc! - wykrzyczał już nieźle podpity Kłos wskazując na butelkę wódki
- Ej a ja? - zapytałam
- Ty nie możesz. Ola ma do ciebie sprawę.
Perspektywa Andrzeja
- Ty nie możesz Ola ma do ciebie sprawę - Włodi zabrał jej swój kieliszek.
- Chodź - Ola wzięła ją za rękę i gdzieś prowadziła. Nie wiem jak tam dotarły, bo obydwie kiwały się na boki.
- No to co? Za wygraną! - krzyknął Karol i wzniósł do góry rękę z wódka. Równocześnie i szybkim ruchem wlaliśmy trunek do ust. No i zaczęła się gadka szmata. Jak to pijani. Nie wiem jak rano wstaniemy.
- Nie wiecie gdzie poszły dziewczyny? - zapytałem zmartwiony, że tak długo ich już nie ma.
- Nie wiemy - mówiąc to Karol polał którąś już tam kolejkę - Siedź i pij - nakazał, gdy wstałem od stołu. Ja na szczęście nie wypiłem dużo. Zrezygnowany wypiłem to co miałem i poszedłem szukać Justyny. Odzyskałem ją, a teraz nie mogę z nią pobyć. Nie wiem czy coś pomiędzy nami jest, tego pocałunek to ona może nie pamiętać. Zobaczyłem ją była na parkiecie z innymi dziewczynami. Nie było nikogo tylko one. Nagle z głośników poleciała ta piosenka i dziewczyny zaczęły kręcić tyłkami. Śmiech ogarnął cały klub, ale każdy z uwagą im się przyglądał. Gdy skończyły każdy mężczyzna poszedł do swojej wybranki i skradł jej całusa. Postanowiłem zrobić to samo. Nie opierała się. Chyba dla nie impreza się skończyła. Powiedziałem Paulinie, żeby zawiozła ją do domu, ale ta już coś wypiła, tak więc postawiłem zaprowadzić ja do domu. Całe szczęście, że klub jest blisko mojego mieszkania. Otworzyłem drzwi i położyłem ją na łóżku.
- Zostań - chwyciła mnie za rękę.

Do bani wiem...
Pozdrawiam :3

poniedziałek, 13 lipca 2015

Rozdział 15

Obudził mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Z zegarka na szafce nocnej wyczytałam godzinę 5:00. Nie chętnie wzięłam do ręki telefon. Zaspana, nie patrząc od kogo jest sms otworzyłam i zaczęłam czytać.
"Przepraszam Cię za wczoraj."
Przeniosłam wzrok na górną część ekranu mojego smartfona - Wronka.
- Pieprz się - powiedziałam pod nosem. Wstałam i poszłam do łazienki. Wykonałam poranną toaletę i wzięłam zimny prysznic. Gdy wychodziłam spojrzałam na Kubiaka. Spał. Zabrałam torebkę i wyszłam.
- Gdzie byłaś? - gdy tylko przekroczyłam próg kuchni zobaczyłam Winiara. Odetchnęłam z ulgą i spojrzałam na zegarek. Widniała tam godzina 6:00.
- O dzień dobry Misiek. Ciebie też miło widzieć - powiedziałam sarkastycznie - Cierpisz na bezsenność czy jak?
- Gdzie byłaś? - nie dawał za wygraną. Oparłam się o kuchenny blat i wbiłam wzrok w białe pyłki na ścianie. - Odpowiesz mi?
- U Kubiaka - wyszeptałam. Cicho westchnął i wyszedł. Po prostu wyszedł bez żadnego kazania - Nic nie powiesz? - spytałam idąc za nim. Stanął w pół kroku i obrócił się do mnie.
- Co mam Ci powiedzieć? - zapytał i wbił swój wzrok w moja sylwetkę - Martwię się o Ciebie - złapał mnie za ramiona i przyciągnął do siebie po czym przytulił - Ufam Ci i mam nadzieję, że wiesz co robisz. - było słychać troskę w jego głosie.
- Michał, ja właśnie nie wiem co robię - oparłam się o ścianę - Kubiak namieszał mi strasznie w głowie. Pomóż mi - spojrzałam na niego błagalnie
- Nie mogę Ci pomóc - wyszeptał
- Czemu? Sam mi wczoraj powiedziałeś o Wronie. O tym jak widzisz nas jako parę. A teraz nie chcesz mi pomóc? - zapytałam zdezorientowana
- Nie mogę nawet jakbym chciał - złapał mnie za ramiona - Nie mogę za ciebie wybrać. Ja życia nie będę Ci układać. Sama musisz podjąć decyzję. Rozumiesz? - wbił swoje niebiańskie spojrzenie w moje oczy
- Rozumiem - wyszeptałam - Dziękuję - wtuliłam się w niego. Przez kilka dni on stał się moim bliskim przyjacielem. Nie wiem czemu z Mariuszem ostatnio się nie dowiaduję.
- Nie masz za co mała - zaśmiałam się na te słowa, tylko on tak na mnie mówi - Idź się jeszcze położyć. Dzisiaj czeka na nas wielki bój! - krzyknął, ale zorientował się, która jest godzina i zakrył dłonią usta. Przewróciłam oczami i poszłam do swojego pokoju. Nie miałam ochoty spać. Wzięłam do ręki telefon oraz słuchawki i usiadłam na parapecie. Włączyłam pierwszą lepszą piosenkę. Oparłam głowę o szybę i tępo wpatrywałam się w obraz za oknem. Piosenka leciała za piosenką. Odcięłam się od rzeczywistości i tego było mi trzeba.Siedziałam tak i nadal bym siedziała, gdyby nie fakt, że za niespełna 2 i pół godziny będę musiała szykować się na mecz. Tak, więc wstałam i odłożyłam telefon ze słuchawkami na komodę. Otworzyłam walizkę i zaczęłam poszukiwania koszulki. Nie miałam zamiaru zakładać bluzki z ósemką tak jak i z dwójką, a miałam tylko te do wyboru. No nic pójdę bez barw klubowych - pomyślałam. Chociaż nie miałam nawet ochoty iść, ale Michał, czy inni zawodnicy nie słyszą sprzeciwu. Stojąc tak przed tą walizką wpadałam na pewien pomysł. Chwyciłam mój telefon, aby zobaczyć, która godzina - 8:00. Miałam jeszcze dużo czasu. Zeszłam na dół, po drodze zaczepił mnie Arek.
- Hej ciocia! - wykrzyknął i dał mi buziaka w polik - Gdzie byłaś? Szukałem Cię z Tatą wiesz? - zapytał malec
- Może później Ci opowiem - dałam mu pstryczka w nos - Lepiej ty mi powiedz co tak wcześnie wstałeś?
- Przecież idę do przedszkola - powiedział z oburzeniem - Chodź idziemy na śniadanie, bo jestem głodny. - ciągnął mnie za rękę w stronę kuchni. Zaśmiałam się pod nosem. Wykapany tatuś. W kuchni była tylko Paulina. Przywitałam się z nią i usiadłam do stołu. Zrobiłam sobie oraz małemu kanapki. Gdy Arek zjadł swoje śniadanie, poszedł do łazienki umyć ząbki. Mały wyszedł, a wzrok Pani domu zwrócił się na moją osobę.
- Byłam u Kubiaka - powiedziałam od razu, gdyż wiedziałam jakie zada pytanie. Paula usiadła naprzeciwko mnie z kubkiem kawy.
- Mariusz Cię szukał. - powiedziała to z takim spokojem, że aż dziwne.
- Wiem. Arek mi już mówił - wyszeptałam i spuściłam głowę - Przepraszam.
- Nie mnie przepraszaj - uśmiechnęła się - Idź do niego jest w sypialni. Wyjaśnij z nim to wszystko, bo jest nie do wytrzymania - zaczęła się śmiać.
- Po meczu z nim pogadam - wstałam od stołu i gdy wychodziłam zdarzyłam się właśnie z nim. Nie spojrzałam mu w oczy. Wyminęłam go i skierowałam się do pokoju. Przebrałam się w czyste ciuchy i wychodząc z pokoju, zabrałam telefon ze słuchawkami. Ubrałam buty i wyszłam z domu. Chodziłam tak ścieżkami parku, gdy nagle zadzwonił telefon - Mama
- Witaj córuś - przywitała mnie rodzicielka - Jak tam?
- Hej Mamuś - uśmiechnęłam się - Ciężko - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - Ale opowiem Ci to wszystko jak wrócę
- Dobrze, jak chcesz - czułam jak uśmiecha - Kiedy wracasz?
- A co? Już mama tęskni? - zaśmiałam się - Nie wiem jeszcze, ale za niedługo.
- To czekam - powiedziała - A Justyna przyszedł do Ciebie list. Nie otwierałam go. Przysłać Ci go do Bełchatowa?
- Możesz mi przesłać. A od kogo?
- Jak odbierzesz to się przekonasz - powiedziała tajemniczo - A teraz muszę kończyć. Pa kochanie. Trzymaj się
- Pa mamuś - pożegnałam się, po czym usłyszałam dźwięk kończący połączenie. Westchnęłam i schowałam telefon do kieszeni. Kierowałam się w kierunku hali, a czemu? Chcę kupić sobie koszulkę na mecz. Po kilku minutach stałam już w sklepie kibica, a przed sobą miałam koszulki z różnymi numerami. Nie miałam pojęcia jaką wybrać, więc zamknęłam oczy i wybierałam w ciemno. Wzięłam koszulkę i spojrzałam tylko jaki numer. Zadowolona poszłam zapłacić. Szybkim krokiem szłam do domu, gdyż kompletnie straciłam rachubę czasu i za niedługo trzeba szykować się na mecz. Gdy weszłam Mariusza i Michała już nie było. Po cichu i na paluszkach wymknęłam się do pokoju i tam zaczęłam się powoli ogarniać. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy, po czym je dokładnie wysuszyłam i uczesałam w wysokiego kucyka. Założyłam zakupioną  koszulkę i czarne rurki. Zrobiłam delikatny makijaż. Podłączyłam jeszcze telefon, aby trochę się naładował i zeszłam do salonu. Na kanapie leżał Arek i oglądał jakąś bajkę. Przysiadłam się do niego. Malec zaraz mnie zauważył.
- A ty już gotowa? - zapytał zdziwiony 
- Za 20 min wychodzimy, więc ja już. - zaśmiałam się, ten szybko zeskoczył z sofy i pobiegł do pokoju. No po prostu wykapany tatuś. 

Gdy wchodziłam na halę nie było jeszcze żywej duszy. Zasiadłam na swoim stałym miejscu i czekałam. paulina z Arkiem poszli do Mariusza jak zawsze przed mecz, ja nie miałam ochoty spotkać pewnej osoby dlatego udałam się na halę. Nie musiałam czekać długo, bo zaraz obok mnie pojawiła się Ola i zaczęłam nawijać jak najęta. Tak pochłonęłam się rozmową, że nawet nie wiem kiedy na boisku pojawili się siatkarze. Słyszałam jak ktoś mnie woła z płyty boiska, więc swoje spojrzenie zwróciłam w tamtą stronę. Napotkałam Igłę machającego ręką, abym podeszła. przeprosiłam Olę i zwinnym ruchem pokonałam barierki. 
- Witaj! - wykrzyczał pomimo, że stałam koło niego kilkanaście centymetrów dalej - Dawno żeśmy się nie widzieli!
- Krzysiek nie krzycz. Stoję obok Ciebie - zaśmiałam się i przytuliłam libero - Miło Cię widzieć.
- Ciebie też - wyszeptał mi na ucho - Widzę, że dużo się pozmieniało - wskazał na moją koszulkę z numerem 12 - I nie raczyłaś mnie powiadomić! - powiedział oburzony - Właśnie dlaczego nie dzwonisz do starego Krzysia?
- Nie wiesz ile się pozmieniało - uśmiechnęłam się krzywo - To samo mogę zapytać Ciebie 
- Opowiesz mi wszystko po meczu - przytulił mnie - A teraz zmykaj i trzymaj kciuki 
- Chciałbyś! Skra i tylko ona! - krzyknęłam odchodząc od niego. Pokiwał z uśmiechem głową i zaczął się rozgrzewać, a ja wróciłam do rozmowy z dziewczyną Kłosa. Ponownie pochłonięte rozmową byśmy przegapiły mecz. 
Walka o tron tylko tam można opisać to co działo się na boisku. Jest 2:2 w setach i 13:13 w punktach. Na zagrywkę wchodzi Mariusz. Mocno zacisnęłam kciuki. W duchu powtarzałam tylko Mariusz proszę nie spierz tego. Podrzucił piłkę do góry. Zamknęłam oczy nie chciałam. Nagle usłyszałam Krzyki kibiców. Otworzyłam je i także krzyknęłam z zachwytu. As! piękny as w środek boiska. Widać było na twarzach zawodników Resovi zdenerwowanie. Po raz drugi Mario idzie na zagrywkę. Tym razem Sovia poradziła sobie z przyjęciem. Drzyzga wystawił na środek do Nowakowskiego, ale ten nie skończył ataku. Nasz libero wybronił piłkę i Niko idealnie wystawił na drugą linie Mariuszowi. Koniec! Wygraliśmy! Zawodnicy skakali, biegali po boisku. Po prostu cieszyli się. Weszłam na płytę boiska i podeszłam do Krzysia, który leżał załamany. Pomogłam mu wstać i ten od razu się do mnie przytulił. Szepnęłam mu kilka słów otuchy i przeszłam do innych zawodników Rzeszowskiej drużyny. Najbardziej zabolał mnie widok Fabiana. Leżał z zakrytymi oczami, jakby świat mu się zawalił. Podeszłam do niego i zrobiłam to co z Ignaczakiem. Po czym przeszłam do zwycięskiej drużyny. Z bananem na twarzy podchodziłam do każdego z zawodników i pogratulowałam. Wskoczyłam na plecy Winiarowi i zaczęłam krzyczeć jak opętana.
- Mamy to! Słyszysz?! Złoto jest nasze! - przytulił mnie mocno. Ja nic więcej nie zrobiłam, jak tylko się śmiałam. Podeszłam do Mariusza i przytuliłam go mocno jak tylko umiałam. 
- Przepraszam - szepnęłam mu do ucha, a ten tylko przytulił mnie mocniej na znak, że nic się nie stało. Do Andrzeja nie miałam ochoty podejść i moja duma na to nie pozwoliła. Dlatego udałam się na trybuny, ale gdy miałam już przechodzić przez barierki, kiedy ktoś złapał mnie za rękę. Odwróciłam się i zauważyłam uśmiechniętą twarz Włodarczyka. No tak nie dość, że mam koszulkę z jego nazwiskiem to jeszcze mu nie pogratulowałam.
- Przepraszam! - przytuliłam się do niego - Gratki! 
- Dziękuję - zaśmiał się - Czym zasłużyłem sobie, że założyłaś koszulkę z moim nazwiskiem?
- Niczym - odpowiedziałam - Nie mogłam założyć koszulki z takim pięknym nazwiskiem?
- Fakt - zaśmiał się ponownie - Piękne jest!
- Dobra Włodzimierzu idź już - siłą wypchnęłam go w stronę szatni. Przypomniałam sobie, że z Pauliną umówiłam się, iż zaraz po meczu jedziemy do klubu wszystko przygotować. Tak więc biegiem pokonałam dystans z trybun na parking.
- No w końcu jesteś - zaśmiała się - Wskakuj jedziemy się przebrać, a potem do klubu. Ola później ich wszystkich powiadomi. 
- A co z Arkiem?
- U mamy. Iwona go zawiezie - odpowiedziała i ruszyła w kierunku domu. Po niespełna 10 min drogi byłyśmy na miejscu. Migiem pomknęłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i skierowałam się do pokoju z walizki wyciągnęłam sukienkę i położyłam ją na łóżku, po czym wzięłam lokówkę i zaczęłam robić piękne loki z moich włosów. Wykonałam troszeczkę mocniejszy makijaż i wtedy dopiero ubrałam sukienkę. Do tego założyłam czarne baleriny i kilka dodatków. Spryskałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami i już mogłam zejść na dół. Tam czekała na mnie Paulina ubrana w kreację. Gdy mnie zobaczyła zrobiła duże oczy, nie powiem trochę się zaczerwieniłam.
- Jedziemy? - zapytałam.
- Tak, tak - otrząsnęła się - Dla kogo się tak odstroiłaś? 
- Dla nikogo - zaśmiałam się. Do klubu dojechałyśmy po 15 min drogi. Weszłam do środka i razem z Pauliną zobaczyłyśmy czy wszystko jest gotowe. Gdy stwierdziłyśmy, że jest już wszystko tak jak być powinno. Zadzwoniłam do Oli i poinformowałam ją, że może wielkoludów i ich połówek powiadomić o imprezie. Rozłączyłam się i usiadłam przy barze i zamówiłam sobie drinka, aby umilić czas czekania na siatkarzy.    


Jestem ! 
Rozdział dla Marty i Zuzy! Macie i się cieszcie...
Ja i tak uważam to za gówno...
Pozdrawiam i miłej lektury życzę :D 
Czas to skończyć...