niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 4

Obudziłam się o 11:00. Wstałam i poszłam do kuchni, na stole leżała karteczka:

"Śniadanie masz w lodówce, zrobiłem Ci kanapki :D My jesteśmy na treningu, nie chciałem Cie budzić. Do zobaczenia o 13:00. Z Michałem mamy prośbe zrobisz obiad? Tak ładnie prosimy! Mariusz :*"
 
Uśmiechnęłam się pod nosem i wyjęłam z lodówki moje śniadanie. Zjadłam je i poszłam się ubrać. Założyłam krótkie spodenki, bokserkę i włosy uczesałam w kitkę, pomalowałam rzęsy i zeszłam na dół robić obiad. Stałam przed lodówką i myślałam co zrobić na ten obiad. Po długich namysłach, wyjęłam z szafki makaron, wstawiłam wodę w garnku, osoliłam, gdy zaczęła się gotować wsypałam makaron. Wyjęłam z lodówki kurczaka pokroiłam go w kostkę i wrzuciłam na rozgrzaną patelkę. Dodałam przyprawy, warzywa i smażyłam. Odcedziłam makaron, akurat wchodzili chłopaki.
- Hej. Co na obiad? - usłyszałam z korytarza.
- Hej. Zobaczycie - uśmiechnęłam się - Siadajcie zaraz stawiam. - usiedli przy stole, ja podałam im talerze z kurczakiem w warzywach i makaronem. Wcinali, aż im się uszy trzęsły. Gdy zjedli zgarnęłam talerze i wsadziłam do zmywarki.
- Dobrze gotujesz - powiedział Misiek - Jutro też zrobisz obiad?
- Nie wiem czy sobie zasłużycie, a poza tym nie wiem czy będę na obiedzie.
- A gdzie będziesz? - spytał Mariusz
- Marta do mnie dzwoniła i o 18 idę do niej na noc i jutro wracam ale nie wiem, o której
- Dlaczego się teraz o tym dowiaduje? -zapytał lekko zdenerwowany, Michał w tym momencie poszedł do łazienki.
- Oj Marioo. Umówiłam się z nią  przed meczem miałam ci powiedzieć, zapomniałam, a po za tym nie mam 5 lat. - wywróciłam oczami. Sama nie wiem czym się zdenerwował.
- No pewnie dorosła Justyna już nie będzie na nikogo zwracać uwagi. Wiedziałem, że tak wyjdzie - powiedział ironicznie
- Co wyjdzie? O co Ci teraz chodzi?! Raz nic Ci nie powiedziałam gdzie wychodzę i robisz problem, a poza tym nie jesteś moim ojcem. - powiedziałam podnosząc lekko głos
- Wiedziałem, że w końcu mnie olejesz. Pomogłem Ci zakręcić się wokół siatkarzy i teraz mnie olewasz! To się stało! Masz mnie głęboko gdzieś. Już dawno niczego nie mówisz. Kurde myślałem, że to na prawdę przyjaźń. - powiedział, gdy to usłyszałam stanęłam jak wryta, nie wiedziałam co powiedzieć. Zatkało mnie! Co on sobie myśli! W kącikach oczu zaczęły zbierać mi się łzy. Mariusz to zauważył i chyba zdał sobie sprawę co powiedział, bo podszedł do mnie. - Justyna ja... - nie skończył, przerwałam mu i odepchnęłam go. Te słowa zabolały i to bardzo.
- Nie wierze, że to powiedziałeś, że tak pomyślałeś! Myślisz, że przez te wszystkie lata, gdy byłam koło ciebie, gdy Cię wspierałam. Robiłam to po to, żeby zakręcić się wokół siatkarzy?! Nie wierze! Kurwa nie wierze! Myślisz, że mam Cię gdzieś, że mnie nie interesujesz?! Też myślałam, że to jest prawdziwa przyjaźń, ale teraz to już koniec tym jednym zdaniem, jednym! Zepsułeś wszystko! - już nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Nie wierzyłam, że to powiedział. - Jutro wyjeżdżam, jak przyjdę od Marty wracam po walizki i wyjeżdżam. Nie pisz do mnie, nie przyjeżdżaj, zostaw mnie w spokoju. Jak sądzisz, że tylko po to się z tobą przyjaźnie to wszystko nie ma sens. Co ja pierdole życie bez ciebie nie ma sensu... - po tych słowach wyszłam z kuchni. Usłyszałam jeszcze jak Mariusz walnął w stół. Może i za mocno zareagowałam, może i mnie poniosło, ale nie pozwolę, żeby ktoś tak o mnie mówił. Weszłam do pokoju, zamknęłam drzwi. Oparłam się o ścianę i osunęłam się na dół. Podwinęłam nogi do góry i schowałam twarz w dłonie.- Czy on naprawdę tak myśli? Czy tylko powiedział tak pod wpływem złości? Cały czas myślałam, że to sen, który się skończy. I jednak się skończył, wszystko pękło jak bańka mydlana, przez jedno wypowiedziane zdanie. Nie chcę się pogodzić z myślą, że już go nie będzie, nie przyjedzie do mnie, nie porozmawia. Pierwszy raz się tak pokłóciliśmy, pierwszy raz przez niego płacze, zawsze to on mnie uspokajał, pocieszał a teraz? Wszystko od tak się popsuło! Dlaczego? Kurwa dlaczego? Dlaczego on tak pomyślał? Dałam mu to do zrozumienia? Jeśli tak to w jaki sposób? Przecież wczoraj wszystko było dobrze, dzisiaj rano było dobrze, napisał karteczkę, zrobił  śniadanie. - cały czas myślałam nad tą sprawą. W końcu wstałam, poszłam do łazienki przemyłam twarz. Postanowiłam, że wpadnę do Marty szybciej, ale na razie bez ubrań, później po nie przyjdę. Zeszłam na dół ubrałam buty i wyszłam, chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza, zostawić te myśli, wyżalić się komuś. Po niespełna 20 minutach byłam już pod blokiem Marty. Weszłam do klatki i skierowałam się do drzwi mieszkaniowych przyjaciółki. Zapukałam. Usłyszałam"otwarte", otworzyłam drzwi i pewnym krokiem przekroczyłam próg. Na przedpokoju stała już Marta.
- Hej! Co tak wcześnie? Nie powiem zaskoczyłaś mnie. Oczekiwałem innego gościa. - powiedziała zaskoczona
- Hej,  przepraszam, ale musiałam przyjść wcześniej. Później Ci wszystko wytłumaczę. A jakiego gościa się spodziewałaś? - zapytałam, a do mieszkania właśnie ktoś wszedł.
- Kochanie już jestem! - krzyknął męski głos i wyłonił się za drzwi, gdy go zobaczyłam nogi mi się ugięły. To naprawdę jest on? Co on tutaj robi? Bez namysłu wybiegłam z mieszkania. Gdy znalazłam się w parku, usiadłam na ławce. I zaczęłam płakać. Chciałam się komuś wyżalić, wypłakać, ale tylko Mariusz znał tego człowieka i całą historię. Nie chce znowu o tym opowiadać, chce, żeby Mario przyszedł teraz i mnie przytulił nie ważne co się wydarzyło. On ma teraz przyjść i mnie przytulić!

Perspektywa Mariusza
Widziałem jak Justyna wychodzi z domu, chciałem ją zatrzymać, pogadać, ale nie mogłem się ruszyć nie wiem dlaczego. Nie mogłem w to uwierzyć. Ja naprawdę to powiedziałem? Ona przeze mnie płacze, a ja siedzę jak ten kek. Nigdy sobie tego nie wybaczę! Bez niej nic nie zrobię. To ona mnie wspierała, to ona waliła mnie w łeb, gdy robiłem coś źle. Ona mnie pocieszała, zawsze była obok mnie, gdy inni we mnie zwątpili! Ona cieszyła się ze mną, gdy wygrywałem, a gdy przegrywałem pocieszała mnie. Poprawiała mi humor, gdy byłem zły.  Nie mogę tego tak zostawić. To nie może się tak skończyć, ona ma racje. - kilka łez spłynęło mi po policzkach. Przyszedł Michał, tylko jego tu brakowało.
- Mariusz co jest? Słyszałem krzyki. - nic nie odpowiedziałem - Mariusz! Co się stało?- powtórzył pytanie
- Zjebałem wszystko to się stało! - wykrzyczałem.
- Co Zjebałeś, o czym ty mówisz?
- Po prostu,  Zjebałem wszystko, całą przyjaźń, rozumiesz? Nie ma jej i nie będzie.- łzy spływały mi po polikach.- Powiedziałem coś czego, żałuję i teraz ją straciłem.
- Kogo straciłeś? Co tu się wydarzyło? - zadawał pytania już lekko zdenerwowany. Odpowiedziałem mu wszystko co się stało, co czuje i co najważniejsze, że nie che jej stracić.
- Misiek powiedz mi co ja mam teraz zrobić? Ona nie chce mnie widzieć.
- Mario...  - położył mi rękę na ramieniu - Idź z nią porozmawiaj. Powiedz jej co czujesz. Może wszystko sobie wyjaśnianie. Bo tak szczerze mówiąc pokłóciliście się o byle gówno.
- Właśnie wiem... -  powiedziałem zawiedziony - Sam nie wiem czemu tak zareagowałem
- Na twoim miejscu znalazł bym ją jak najszybciej albo jeszcze zanim pojedzie do domu i co najważniejsze porozmawiał z nią.- mówił jak nakręcony, widać, że przejął się ta całą sytuacją. - Jeśli ty tego nie zrobisz, ją to zrobię. Uwierz mi, że lepiej jak ty z nią porozmawiasz.
- Porozmawiam z nią. - powiedziałem smutny. Michał wyszedł, a ja czekałem, aż Justyna wróci. Minęło już sporo czasu, a jej nadal nie było. Wyszła bez torby, więc nie poszła jeszcze do Marty na noc. Kurde a jak jej co się stało? Od razu wstałem i poszedłem ubrać buty. Krzyknąłem Miśkowi, że wychodzę. Wiedziałem gdzie jej szukać. Znałem ją na wylot, zawsze gdy była u mnie i się z kim pokłóciła, szła do Parku, zawsze na ta sama ławkę. Skierowałem się tam. Nie myliłem się. Siedziała tam i płakała. Usiadłem koło niej.
Hejo! Jest i 4, trochę się wydarzyło, jak myślicie, pogodzą się czy coś się stanie i już nie odezwą się do siebie?
Mam prośbę jeśli to czytasz komentuj!
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ !!!

1 komentarz: