niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział 11

Weszłam na jego piętro i miałam pukać do drzwi, ale usłyszałam, że rozmawia przez telefon. Drzwi były lekko uchylone, więc uchyliłam je bardziej. Oparłam się o futrynę. Dziki siedział tyłem, więc mnie nie widział.
- No, no... Tak... Wiem... - przytakiwał osobie mówiącej po drugiej stronie słuchawki - Spokojnie jeszcze będzie moja. Zobaczysz... Wczoraj już miałem to zrobić, ale Mariusz musiał usłyszeć jak z Tobą rozmawiam... Jak bym to wczoraj zrobił? Uchylałbym ją, wtedy niby chciałbym pomóc, zabrałbym ją tu do hotelu i bach... Że co?! Że niby tak się nie liczy?! Mam ją uwieść?! Ha! Dobrze! Już przegrałeś... Jak ma naimię? Tyle razy Ci to mówiłem i mówię Ci po raz ostatni. Ma naimię Justyna. - w tym oto momencie wstał i obrócił się w moją stronę. Jego mina wyrażała wszystko zdziwienie, złość, strach itp. Rozłączył się i szedł w moim kierunku. Stałam tak osłupiona tym co usłyszałam. Łzy powoli i pojedynczo zaczęły mimowolnie spływać po moich policzkach. Stał już naprzeciwko mnie. Zamknęłam oczy i przygryzłam nerwowo wargę. Każda dziewczyna w tym momencie by uciekła. Co zrobiłam ja? Wyminęłam go i weszłam do środka. Dlaczego? Chciałam z nim porozmawiać. Wiem to głupie. Każdy by wybiegł, krzyczał na niego, pobił itp. Ale ja, ja nie jestem "każdy" i nie mam naimię "wszyscy". Usiadłam na łóżku z opuszczoną głową. Nie chciałam na niego patrzeć, chciałam tylko z nim porozmawiać. Kubiak chyba nie myślał, że tak zrobię. Stał jeszcze chwilę i przykucnął naprzeciwko mnie. Złapał mnie za kolana - Nie dotykaj mnie. - powiedziałam cicho. Wykonał moje polecenie i zabrał ręce - Powiedz mi czy te kilka lat, które się znamy nic nie znaczyły? - chciał coś powiedzieć, ale nie dałam mu dojść do słowa - Nie przerywaj mi. Czy tylko w Twoich oczach byłam jako panienka do wybzykania? Czy nasza przyjaźń tak w ogóle dla ciebie istniała? Bo wiesz tu Cię zdziwie, ale dla mnie istniała - spojrzałam na niego. Miał opuszczoną głowę i zamknięte oczy - Teraz powiedz szczerze - kucnęłam przed nim i złapałam za podbródek, aby na mnie spojrzał - Chcesz mnie tylko zaciągnąć do łóżka dlaczego? - Spojrzałam mu głęboko, głęboko w oczy, jakbym chciała znaleść tam odpowiedź na moje pytanie.
- Przepraszam - wyszeptał. Wstał i podszedł do okna. Usiadłam spowrotem na łóżku - Nie jesteś dla mnie panienką do wybzykania, tylko...
- Tylko? Tylko co? - zapytałam spokojnie
- Tylko przyjaciółką, ale...
- Ale? Ale co? Kurwa Michał! - już nie wytrzymałam - Wiesz co? Jak już skleisz porządne zdanie to daj mi znać. - wstałam i poszłam do drzwi. Chwyciłam klamkę - Ale wtedy nie wiem czy już Ci uwierzę - powiedziałam i wyszłam trzaskając drzwiami. Wybiegłam z hotelu przepraszając ludzi, których przypadkowo trąciłam. Biegłam przed siebie, tam gdzie mnie nogi poniosą, a gdzie mnie poniosły? Jak zawsze w to samo miejsce. Do parku na tą samą ławkę. Ta ławka znajdowała się w odosobnionym miejscu. Mało kto tam chodził. Usiadłam i dałam totalny upust moim emocjom. Podwinęłam nogi pod głowę. Jedynie co teraz chciałam to przytulić się do kogoś i wypłakać się. Wzięłam telefon do ręki. Nie wiedziałam do kogo zadzwonić. Do Mariusza nie bardzo, bo zaraz poszedłby do niego, Andrzej tak samo. Igła za daleko. Winiarski ona napewno wie o tym wszystkim. Do niego zadzwonie.
- Halo? - odezwał się
- Proszę Cię przyjdź do mnie - powiedziałam przez płacz
- Justyna? Co się stało? Gdzie jesteś?
- W parku tam gdzie zawsze. - pociągnęłam nosem - Tylko proszę nie mów nic Mariuszowi
- Zaraz będę! - rozłączył się. W głowie miałam cały czas rozmowę Dzikiego z jakąś osobą. Zamknęłam oczy, tak jakbym chciała, żeby te wszystkie problemy znikły. Dlaczego ostatnio w moim życiu wszystko się komplikuje. Filip, który mnie zdradził i okazało się, że jest teraz z moją przyjaciółką. Kłótnia z Mariuszem, w której prawie bym straciła przyjaciela. Andrzej, do którego nie wiem co czuję i Kubiak, który chciał mnie wykorzystać. Już od małego mam problemy. Wiem niektórzy chcieliby mieć takie problemy, bo przecież mieć tate alkoholika czy być z domu dziecka jest większym problemem. Mnie takie już problemy przytłaczają. Nie mam już sił. Mam opinie zawsze wesołej i optymistycznej dziewczyny, ale powoli już ta dziewczyna zanika, właśnie przez takie problemy. Poczułam na swoim ramieniu czyjąś rękę. Jakie było moje zdziwienie, gdy zamiast Winiara zobaczyłam Dzikiego.
- Idź stąd - wyszeptałam ze łzami w oczach - Proszę - dodałam
- Pójdę jak Ci wszystko wytłumaczę - usiadł koło mnie - Nie uważam Cię jako panienkę do wybzykania tylko jako przyjaciółkę. Naprawdę uwierz mi. Wplątałem się w bardzo duże bagno i założyłem się, że zaciągnę Cię do łóżka. Chciałem to zrobić tak, żebyś nic nie pamiętała, ale Mariusz mnie przejrzał. Musiałem to zrobić chociaż nie chce.
- Że co?! Założyłeś się?! I to ma być wytłumaczenie?! Kurwa Kubiak najlepiej powiedz prawdę! A nie bawisz się w jakieś zakłady! -  krzyczałam pociągając nosem. Nie odzywał się ani słowem - Zanim coś powiesz pomysł trzy razy. Jakbyś wplątał się w bagno powiedziałbyś mi. Takie bajki możesz wciskać komuś imnemu. -wstałam z ławki
- Justyna ja naprawdę mówię prawdę. - także wstał
- A ten pocałunek? Też był częścią planu?
- Tak - wyszeptał - Przepraszam
- Chociaż raz powiedziałeś prawdę. Nie mamy już o czym mówić - odwrociłam się i szybkim krokiem szłam w kierunku domu. Wolał mnie i słyszałam jak biegnie za mną. Przyspieszyłem kroku. Szłam z opuszczoną głową. Nie mogłam powstrzymać łez, które od godziny okupują moje poliki. Niespodziewanie wpadłam na kogoś. Tym kimś był Winiar. Przytuliłam się mocno. On objął mnie i zaprowadził na pobliską ławkę.
- Ej mała co jest? - zapytał głaskając mnie po głowie - Przepraszam, że nie przyszedłem wcześniej.
- Nic się nie stało - odpowiedziałam pociągając nosem - Proszę Cię zabierz mnie do domu
- Dobrze ale po drodze powiesz mi co się stało okej? - wstał z ławki i wyciągnął do mnie rękę - Okej? - zapytał ponownie. Pokiwałam twierdząco głową. Złapałam za jego rękę i wstałam z ławki. Obejrzałam się w okół czy w pobliżu nie ma Kubiaka. Na moje szczęście nigdzie go nie było. Winiarski zaprowadził mnie do samochodu. Otworzył mi drzwi i posadził mnie tak, że nogi miałam na zewnątrz. Przykucnął przede mną i chwycił za ręce.
- Teraz mała powiedz mi co się stało - spojrzał na mnie tymi niebieskimi oczyma
- Dowiedziałam się o co pokłócili się Mariusz z Michałem - pociągnęłam nosem - Poszłam do niego i usłyszałam jego rozmowę przez telefon.
- Nie musisz już dalej mówić - wstał i przytulił mnie - Wsiadaj i jedziemy do domu - powiedział i usiadł za kierownicą. Jechaliśmy dobrze znanymi mi uliczkami Bełchatowa.
- Misiek? - spojrzał na mnie na chwilę i zaraz spowrotem na drogę
- Co jest mała?
- Miałeś mnie zawieść do domu - powiedziałam, gdy miał skręcić w ulicę gdzie znajdował się dom Mariusza
- No nie mów, że przez Kubiaka nie chcesz zostać dłużej w Bełku - spojrzał na mnie jak na wariatkę
- Nie - zaprzeczyłam - Nie tylko przez to.
- To przez co? - zjechał na pobocze
- Przez nic. Zawieziesz mnie? - spojrzałam na niego z nadzieją w oczach.
- Zawiozę, ale pod jednym warunkiem - wskazałam ruchem ręki, aby mówił dalej - Za pięć dni przyjeżdżam po Ciebie i masz być wypoczęta i wesoła. Zrozumiano?
- Tak - powiedziałam cicho - Ale zaraz! Macie jutro gre o finał, a za 5 dni jeśli wygracie o Mistrzostwo Polski!
- Dlatego właśnie przyjadę po Ciebie za pięć dni. Musisz być na tym meczu!
- A skąd wiesz, że wygracie? - swoje spojrzenie wlepiłam w szybe
- Tak czy siak będziemy grać o brąz, więc za pięć dni wypoczęta i wesoła tak? - nie chciałam odpowiadać na to pytanie - Tak? - powtórzył już nieco głośniej
- Tak - powiedziałam cicho. Po tych słowach Michał odpalił silnik i ruszył w drogę do MOJEGO domu. Przez całą drogę nie odzywałam się. Nie miałam ochoty rozmawiać. Oparta głową o szybę myślałam o dotychczasowych dniach w Bełchatowie. Zawsze gdy wyjeżdżałam miałam wesołe wspomnienia a teraz? Teraz już widać, że dorastam. To może brzmi śmiesznie, ale taka jest prawda. Samo to, że zadałam maturę i już za niedługo będę studentką uczelni gdzie? Niestety w Bełchatowie. Nawet nie wiem kiedy staliśmy przed bramą wjazdową do mojego domu.
- Dziękuję - odpięłam pas - Przepraszam, że musiałeś się tyle fatygować.
- Przyjemność po mojej stronie - zaśmiał się, ale widząc mój wyraz twarzy złapał mnie za ramię - Ej mała uśmiechnij się - podziało - Widzisz tak lepiej
- Dziękuję jeszcze raz -  pocałowałam go w polik na pożegnanie - Mam do Ciebie prośbę
- Wal śmiało
- Wytłumacz Mariuszowi, że nie ma się martwić. Niech nie dzwoni, bo chcę to wszystko przemyśleć. Wytłumacz mu to wszystko i proszę Cię nie pozwól mu tu przyjechać wciągu tych pięciu dni - spojrzałam na niego bałagalnie
- Masz to jak w banku
- Dziękuję - otworzyłam drzwi od samochodu - Do zobaczenia
- Do zobaczenia - na te słowa zamknęłam drzwi. Pomachałam jeszcze przejmującemu na pożegnanie i przeszłam przez furtkę do drzwi wejściowych. Chciałam je otworzyć, ale jakie było moje zdziwienie gdy były zamknięte. No to super - pomyślałam. Zapukałam z nadzieją, że ktoś jednak jest, ale jak to mówią. "Nadzieja matką głupich". Zrezygnowana wyjęłam telefon i wybrałam numer Winiara. Włączyła się poczta. Gorzej być nie może - powiedziałam do siebie. I nie było, bo pod wycieraczką leżała karteczka.
"Córeczko! Jakbyś wróciła wcześniej to klucz zostawiłam tam gdzie zawsze. My jesteśmy w górach. Kocham Cię Mama!" . Po przeczytaniu spojrzałam tam gdzie zawsze Mama zostawiała mi klucze i faktycznie tam były. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Odrazu napisałam sms do Mamy, że jestem w domu i dlaczego chłopaki pojechali w góry skoro mają jeszcze szkołę. Dostałam w odpowiedzi, że tylko teraz są miejsca i ojczym ma wolne. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Zmęczona dzisiejszym dniem ubrałam się w ciuchy do spania i położyłam się spać. Na początku było trudno, ale potem odpłynęłam.

Hej!
Zapraszam do komentowania. Kto się spodziewał takiego Kubiaka?
Pozdrawiam :*

12 komentarzy:

  1. Kubiak mnie osłabił..
    No jak można?! No jak? Cham prostak.
    Ja mam nadzieję, że Justyna będzie z Andrzejem no!
    Dobrze, że ma kogoś takiego jak Winiar czy Wlazły.
    Czekam na kolejny.
    Zostaje - i nadrobiłam!
    ps. u mnie 10!
    http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/2015/04/szczescie-ruszao-we-mnie-pena-para-i-z.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lece, pedze czytac! Zdradze tylko, ze to nie koniec chastwa Kubiaka

      Usuń
    2. No jak można?! :O
      Gdybyś była zainteresowana to informuję iż 11 doleciała!
      http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/2015/05/doszam-do-wniosku-ze-nie-warto-byc.html
      Pozdrawiam! :*

      Usuń
    3. Yhh... niestety tacy ludzie istnieja xd
      Jestem zainteresowana! Kobieto ! Lece czytac!
      Rowniez pozdrawiamc :*

      Usuń
    4. Jak już pisałam u siebie.. NIE WOLNO ZARYWAĆ BIOLOGI! :D
      u mnie 12 jestem ciekawa kiedy będzie u Ciebie ;> ?

      http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/2015/05/dzien-dobry-witamy-wswiecie.html

      Usuń
    5. No ale musialam! Uhhh... narazie 12 predko nie bedzie :(

      Usuń
    6. dlaczegóż to? :(
      to ja 13 dodaje, a gdzie Twoja 12? :(

      Usuń
    7. Wena mnie opuscila :( Chyba mnie nie lubi, bo ostatnio ciagle mnie opuszcza :( 13 u ciebie jest?! Lece czytac
      PS. Przepraszam, ze nie skomentowalam 12 mialam pozniej skomentowac ale zapomnialo mi sie xd

      Usuń
    8. JA DALEJ CZEKAM NA ROZDZIAŁ!
      Gdybyś była zainteresowana to umieściłam dość ważną dla mnie informację na blogu. Zapraszam!
      http://moja-podswiadomosc-sie-rumieni.blogspot.com/2015/05/ogoszenie-parafialne.html

      Usuń
  2. Czyli Kubiak to cham i zjeb . Hymm tak jak u mnie Wrona
    Czekam na kolejne;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha xd Niestety tak, daj mi linka do twojego bloga !

      Usuń
  3. Świetny! Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń