wtorek, 18 kwietnia 2017

Rozdział 36



"Ale czasem, po prostu chcę kogoś do przytulenia.
Kogoś, kto da mi swoją kurtkę, gdy jest zimno,
będzie mieć tę młodzieńczą miłość nawet wtedy, gdy będziemy starzy.
 Tak, czasem chcę kogoś, kto chwyci mnie za rękę,
podwiezie mnie, przyciągnie do siebie, będzie moim mężczyzną.
Będę Ciebie kochać do samego końca."

Poranek w moim wykonaniu nie wyglądał źle. W sumie można powiedzieć, że wyglądał wyśmienicie! W końcu to ja mogłam się pośmiać i ponabijać z skacowanych siatkarzy, a nie na odwrót.
- Dzień dobry. - usłyszałam za sobą głos Andrzeja. Obróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam się szeroko. Zaspany jeszcze się rozciągał, po czym podszedł do mnie i pocałował w usta na przywitanie. Jeszcze bardziej się uśmiechnęłam, choć to już możliwe nie było.
- Dzień dobry, kochanie. - przytuliłam go jeszcze leciutko, a potem wskazałam na krzesełko przy stoliku, aby sobie usiadł. - Zrobiłam Ci kawę.
-  A Ty co taka wesoła od rana i to jeszcze po takim piciu? - spojrzał na mnie podejrzliwie, a zaraz potem pokręcił ze śmiechem głową. Już chyba wiedział o co się rozchodzi.
- Nadal nie wierzę, że się nie zczaił. - westchnęłam z lekkim uśmiechem, po czym podałam środkowemu kawę. Można powiedzieć, że we dwójkę praktycznie nic nie wypiliśmy.
- Już możesz zacząć kopać sobie grób. - powiedział, po czym złapał mnie za rękę i przyciągnął lekko do siebie. Zaśmiałam się cichutko i usiadłam siatkarzowi na kolanach, przy okazji dając mu całusa w usta.
- Jak będzie Ci za ciężko to mów, dobrze? - zastrzegłam, a Wrona popukał się w czoło - No, co? Nie chcę być dla Ciebie ciężarem.
- Nigdy nim nie będziesz. - zadarł lekko głowę do góry, aby popatrzeć mi w oczy, po czym uśmiechnął się tak czule, że gdybym nie była przez niego trzymana, padłabym - I nigdy już tak nie mów. - przybliżył swoje czoło do mojego - Dobrze? - wyszeptał, a potem musnął moje wargi, nie dając mi odpowiedzieć. Uśmiechnęłam się podczas tego pocałunku. Po wczorajszej kłótni nie pozostał ślad, a słowa Andrzeja jeszcze bardziej poprawiły mi humor.
- Co się tak uśmiechasz? - zapytał cicho tuż przy moich ustach.
- Po prostu się cieszę. - odparłam, oddalając się od twarzy siatkarza i sięgnęłam po kubek z kawą.
- A z czego, jak mogę wiedzieć? - jemu też uśmiech nie schodził z twarzy.
- A z tego, że Cię mam. - odparłam upijając łyk ciepłego napoju. Andrzej odebrał mi kubek z dłoni, odłożył go na blat stołu, po czym poprawiając mnie na swych kolanach, pocałował tak mocno, że zabrakło mi tchu. Pogłębiłam pocałunek jednocześnie zmieniając pozycję siedzenia. Teraz siedziałam mu okrakiem na kolanach, trzymając dłońmi jego twarz.
- Kocham Cię. - wyszeptałam mu w usta - Tak bardzo mocno. - dodałam patrząc mu prosto w oczy.
- Ja Ciebie też i to jeszcze mocniej. - odpowiedział i ponownie tego ranka skradł mi całusa. Chwycił kubek z kawą, a ja powróciłam do poprzedniej pozycji i również złapałam za kubek z gorącą cieczą. Równocześnie, patrząc cały czas na siebie, wzięliśmy łyk napoju, po czym cichutko się zaśmialiśmy. Gdzieś z przedpokoju lub pokoju, gdzie spała część gości rozdzwonił się telefon, który pobudził kilku z nich.
- Igła kurwa. - udało się usłyszeć jęk Miśka - Jak Boga kocham, wyjebie Ci zaraz tym telefonem, jeśli nie przestanie jazgotać.
Oboje z Wroną zaczęliśmy się chichrać, ale oczywiście po cichutku, żeby nie denerwować bardziej gości.
- Już, już... - odezwał się Libero zaspanym i zachrypniętym głosem. Muzyczka przestała momentalnie grać co wskazywało na to, że Krzysiek musiał odebrać lub odrzucić połączenie.
- Wyjebie Ci ten telefon. - warknął Winiarski, kiedy kolejny raz dało się słyszeć melodię. Znowu po kilku sekundach nastała cisza, a my z Wroną powstrzymaliśmy się od wybuchu śmiechu. Spojrzałam na niego rozbawionym wzrokiem, biorąc łyk kawy. Nie wiem czemu, ale najbardziej podobał mi się w takiej wersji w jakiej jest przede mną. Dopiero po wstaniu, bez koszulki z kilkodniowym zarostem oraz z nieułożonymi i już lekko przydługimi włosami. Taki nieogarnięty, ale przystojny, w takim wydaniu jest tylko dla mnie. W sumie jak w każdym innym.
Odłożyłam kubek z kawą i zaczęłam poprawiać mu włosy, choć i tak nie chciały mnie słuchać.
- Musisz iść do fryzjera. - powiedziałam cicho, przybliżając swoje usta do jego.
- Mhmm... - mruknął przeciągle, przejeżdżając nosem po moim policzku, od czasu do czasu zostawiając na skórze mokry ślad od pocałunku. Zamknęłam oczy i oddałam się w pełni przyjemności, a Andrzej widząc malujący się na mojej twarzy błogi uśmiech, zszedł niżej i całował delikatnie i powoli moją szyję.
- Nie przeszkadzacie sobie, ja tylko po wodę przyszedłem. - słaby, ale rozbawiony głos Ignaczaka przerwał całą naszą zabawę. Pokiwałam z uśmiechem głową na boki i przeniosłam wzrok na Libero.
- Tabletki masz koło lodówki. - kiwnęłam głową w ich stronę, a Krzysiek posłał mi pełne wdzięczności spojrzenie. Przez chwilę panowała cisza, pierwszy odezwał się Wrona, oznajmiając pójście do łazienki i doprowadzenie się do porządku. Zeszłam z jego kolan, a ten obdarował mnie całusem w usta i udał się pod prysznic. Z szerokim uśmiechem odprowadziłam go wzorkiem, a kiedy zniknął mi za drzwiami, z powrotem spojrzałam na Krzyśka. Patrzył cały czas na mnie z założonymi rękoma. Podeszłam do niego i obejmując go mocno w pasie, wtuliłam głowę w jego ramię. On zdziwiony moim zachowaniem dopiero po chwili odwzajemnił gest.
- Tęskniłam za tym. - powiedziałam cicho z uśmiechem - Dziękuję.
- Za co Ty znowu dziękujesz? - zapytał zdziwiony. Odchylił mnie tak, żeby na mnie popatrzeć. Miał ciepły uśmiech na twarzy, a jego roześmiane oczy świdrowały całą mają buźkę.
- No, za to wszystko. - wymachiwałam ręką, aby pokazać to wszystko - Wiem, że to Twój i Miśka pomyśl, tak więc dziękuję. - jeszcze raz przytuliłam libero i uśmiechnęłam się do niego szeroko.
- Nie masz za co Justyś! - zaśmiał się, po czym objął mnie mocniej - Widzimy, że sama tu siedzisz, więc kiedy nadarzyła się okazja to trzeba było ją wykorzystać. Poza tym chcieliśmy jakoś Cię rozerwać, bo ostatnio jakaś dziwna jesteś. - wbił we mnie swój wzrok, a ja szybko uciekłam spojrzeniem gdzie indziej. Nie chciałam nic po sobie poznać, choć wiem, że Krzysia jak i innych moich przyjaciół nie oszukam.
- Nie dziwna, tylko zamęczona tym wszystkim. - wytłumaczyłam dobitnie i uwolniłam się z jego ramion. - Ale przyzwyczaję się i dam radę, prawda? Bo przecież początki zawsze są trudne. - obdarowałam go uśmiechem, a on zaś pokiwał głową z uznaniem.
- Wróciła stara Justyna. - powiedział uradowany i jeszcze raz mnie do siebie przytulił, czochrając mi włosy. Skrzywiłam się na ten gest i czym prędzej wygramoliłam się spod jego łapsk. Usiadłam na miejscu, gdzie niedawno siedział Wrona, po czym zaczęłam dopijać zimną już kawę. Jednak można prze nimi coś ukryć albo ze mnie taka dobra aktorka. Siatkarz usiadł po przeciwnej stronie stołu i do ręki wziął kubek z napojem, który dotychczas należał do Andrzeja.
- Ta kawa była Wronki. - mruknęłam w jego stronę.
- Tak? Nie widzę, żeby była podpisana. - zaczął oglądać kubek, po czym uśmiechnął się do mnie widząc, że nie mam mu czym odpowiedzieć.
- A spadaj. - burknęłam.
- Słyszałem, że dostałaś wolne. - zmienił temat i poruszał śmiesznie brwiami, a ja za to w myślach dusiłam Kubiaka za tą wygadaną gębę.
- Dzikiemu kiedyś utnę ten jęzor przy samej dupie. - jęknęłam, ale zaraz potem się zaśmiałam - Tak, mam wolne. Z tej szefowej to jednak spoko babeczka jest. - uniosłam lekko do góry kąciki ust, a w głowie miałam powód czemu dostałam te wolne.
- To przyjdziesz na mecz? - zapytał, ale zaraz szybko dodał - Co ja gadam! Ty to teraz masz być na tym meczu!
- Zobaczymy. - puściłam mu oczko.
- Żadne zobaczymy. Będziesz na tym meczu i ja się o to postaram! - powiedział stanowczo, ja po raz kolejny odpowiedziałam mu śmiechem. Dzięki nim zapomniałam o wszystkim co mnie spotkało w Krakowie i w końcu poprawili mi humor.
- I ja również się o to postaram. - obróciliśmy się razem z Krzysiem w stronę drzwi, gdy usłyszeliśmy głos Andrzeja - Może osobiście tego nie dopilnuję, ale znajdziesz się na tym meczu, czy tego chcesz, czy nie, kotek. -  środkowy zajął miejsce obok mnie i delikatnie chwytając za rękę pociągnął w swoją stronę, bym usiadła mu na kolanach.
- No widzisz! Przegłosowane, idziesz. - Igła pokazał mi język.
- No, ale chyba mam coś chyba do powiedzenia, co? - spojrzałam się na obu, a oni równocześnie się zaśmiali. - A dzięki. - mruknęłam cicho i spuściłam głowę udając obrażoną.
- Niestety nie masz nic do powiedzenia, skarbie. - odpowiedział mi mój chłopak, po czym ucałował mnie w skroń.
- A spadaj. - burknęłam w jego stronę, a panowie ponownie się zaśmiali - Nienawidzę Was.
- No już się nie złość. - Andrzej dał mi całusa w polik, a ja szybko to wytarłam.
- Fuj, jeszcze jakiegoś syfu dostanę. - skrzywiłam się, oczywiście żartując.
- O, no proszę. Zobaczymy kto do kogo pierwszy przyjdzie. - odpowiedział mi puszczając oczko.
- Andrzejku jeszcze chcesz się w to bawić? Przecież zawsze Ty pierwszy przychodzisz. - poklepałam go lekko po poliku, kiwając przy tym głową na boki.
- Bo mi zależy. - mruknął, a ja zaraz to wszystko przekalkowałam. Teraz to mi ciśnienie podniósł.
- Czyli mam rozumieć, że mi nie zależy?! - uniosłam się od razu, a siedzący z nami Krzysiu westchnął głośno. Spojrzałam na środkowego unosząc brwi do góry, czekając na jego odpowiedź. Jego mina wyglądała jakby żałował tych słów, patrzył na mnie błagalnie, ale trudno klamka zapadła.
- Znowu doprowadzacie do kłótni. - odparł zrezygnowany libero.
- Nie mieszaj się. - skierowałam te słowa do najstarszego z naszego grona.
- Justyna, przecież nie o to mi chodziło. - westchnął zrezygnowany - Nie denerwuj się od razu. Wiem przecież, że Tobie też zależy. Nie kłóćmy się, dobrze?
- Dobra. - mruknęłam cicho - Ale i tak wiem swoje. - dodałam i wstałam.
- No i gdzie idziesz? - westchnął zrezygnowany.
- Daleko od Ciebie. - wytknęłam mu język, a Libero się zaśmiał. Wrona mruknął coś pod nosem, kiwając głową na boki z uśmiechem na twarzy.
Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do salonu gdzie leżeli goście. Wszystkie drugie połówki siatkarzy oraz zawodnicy, którzy byli wstanie po skończonej imprezie dotrzeć do hotelu, poszli spać do wynajętych pokoi. Jednak znaleźli się tacy co troszkę pofolgowali, w sumie zawsze jest to samo grono, przynajmniej kiedy ja jestem na imprezie. Zawsze do tego grona się zaliczałam, a tu proszę! Niespodzianka! Justyna jest trzeźwa i bez kaca. Zapisać w kalendarzu. Oczywiście do tego grona zaliczali się Wlazły, Winiarski, Ignaczak, Kłos oraz akurat wyjątkowo Drzyzga. Sama nie wiem jak wszyscy się pomieścili w tym salonie. Lepsze to niż żeby dziewczyny ciągnęły ich przez Krakowskie ulice do hotelu, bo podobno owy budynek znajduje się kilka przecznic dalej.
Kiedy znalazłam się w pomieszczeniu to od razu odrzuciła mnie woń alkoholu, która się tam unosiła. Po przeskakiwałam przez śpiących wielkoludów i otworzyłam na oścież balkon. Rozejrzałam się po pokoju i nie omal wybuchłam śmiechem. Ich pozycje i miejsce do spania wyglądały przekomicznie. Jedyny Michał leżał rozłożony na kocu na podłodze, a miejsce obok niego było puste i w dodatku widać, że ktoś tam spał. Jestem niemalże pewna, iż to miejsce zajmował Igła. Oni potrafili normalnie ułożyć się do snu, bo w sumie nie byli aż tak pijani, jak tamta trójka, a szczególnie Wlazły. Jego biorę na siebie, bo to moja wina. Przyznaję się bez bicia. Kłos razem z Drzyzgą zajęli miejsce pod stołem, jeden przytulony do drugiego. Śmiesznie to wyglądało, bo wystawały im i głowy, i nogi. Oczywiście porobiłam zdjęcia, będzie na pamiątkę. Przyszła pora na Mariusza. On spał sobie na kanapie, ale spokojnie to nie wszystko. Na czole miał narysowane, czarnym markerem męskie genitalia i żeby nie było to już nie ja zrobiłam. Przykryłam usta ręką, aby powstrzymać śmiech, choć i tak już się chichrałam jak głupia. Chwyciłam marker do ręki i dodałam coś od siebie, a zaraz po tym zrobiłam zdjęcie. Tak w razie czego, zawsze się przyda.
- Kto namalował Wlazłemu chuja na czole? Krzysiu, wiesz może? - zapytałam ze śmiechem, kiedy przekroczyłam próg kuchni. Panowie spojrzeli na mnie, przerywając rozmowę. Ignaczak zaczął się chichrać, a Wrona krztusić wodą, którą właśnie pił.
- Namalował, co? - wysapał kiedy skończył kaszleć.
- No chyba nie muszę Ci tłumaczyć, co masz w spodniach, jak wygląda i do czego służy. - podeszłam do niego i pocałowałam w polik. Krzysiek ze śmiechu spadł prawie z krzesła, a Andrzej mordował mnie wzrokiem.
- Języczek Ci się wyostrzył, widzę. - skomentował z przekąsem środkowy i ponownie usadowił mnie na swoich kolanach.
- Andrzej, on niestety nigdy tępy nie był. - westchnął libero, a ja zaśmiałam się na te słowa.
- Faktycznie. - przyznał i objął mnie w pasie, kładąc brodę na mój bark.
- Ale ja nadal nie dostałam odpowiedzi na pytanie. - przypomniałam, a Igła po raz kolejny zaczął się chichrać. Coś mi mówi, że to on zabawia się w takie dziecinne gierki.
- Ale jakie pytanie? - zapytał powstrzymując śmiech.
- Nie zgrywaj głupka, tylko...
- Głupka to on nie musi zgrywać. - przerwał mi Andrzej ze śmiechem.
- Faktycznie, ale...
- Kto namalował Szamponowi na czole chuja? - usłyszeliśmy słaby głos Winiara i chwile potem do pomieszczenia wszedł ledwo żywy Michał.
- Nie dadzą mi nic powiedzieć. - mruknęłam pod nosem - Tabletki i wodę masz koło lodówki. - burknęłam w jego stronę obrażona.
- O dzięki. - sapnął i powlókł swoje cielsko w tamtą stronę. Łyknął na raz dwie tabletki, a potem przyssał się do butelki z wodą. - Co Wy tacy weseli, bez kaca? Zwłaszcza Ty Justyna? - zapytał, kiedy już oderwał się od gwinta. Podszedł do stołu i zajął miejsce obok mnie i Andrzeja. Patrzył się na mnie podejrzliwie.
- Bo pić trzeba umieć, kochany. - puściłam mu oczko.
Wrona razem z Krzysiem zaczęli się rechotać, bo bardzo dobrze wiedzieli o co chodzi. Andrzej już znał moje sztuczki, a Igła dowiedział się jednej wczoraj i to przez czysty przypadek, kiedy chciał się napić z mojej szklanki. Otóż, mój plan polegał na tym i w sumie tylko na tym, że pijąc każdy kieliszek wódki, to nie połykałam go, tylko wypluwałam do szklanki z sokiem, która była moją popitą. Sztuczka stara jak świat.
- Akurat Ty umiesz najlepiej. - sapnął z przekąsem przyjmujący - Zwłaszcza rano po każdej imprezie to widać, więc coś mi tu śmierdzi.
- Jak się nie umyłeś, to śmierdzi. - prychnęłam ze śmiechem. Andrzej z Krzysiem pokiwali głowami, a Winiar wywrócił oczami.
- Cięty język. Wiedzę, że wróciła stara Justyna. - westchnął teatralnie, a zaraz potem się uśmiechnął - A teraz przyznaj się, że jeszcze nie wytrzeźwiałaś.
- Kochany, mówię Ci, że pić trzeba umieć. - zaśmiałam się razem z pozostałą dwójką, a Michał patrzył na nas dziwnie.
- Coś czuję, że nie jestem w coś wtajemniczony. - założył ręce na piersi - Więc czekam na wyjaśnienia.
- To sobie trochę poczekasz. - wytknęłam mu język.
- Wolałem, jak tak mi nie cisnęłaś. - oburzył się i odwrócił głowę w drugą stronę.
- Przepraszam, ale mam taki humor zajebisty, że nikt mi go dzisiaj nie popsuje.  - uśmiechnęłam się szeroko do przyjaciela, ale to nie podziałało. Wzruszyłam ramionami i zwróciłam się do dwóch pozostałych siatkarzy. - To co chcecie na śniadanie?
- Ja bym zjadł jajecznicę. - odezwał się niebieskooki, a ja podniosłam brwi do góry. Przed chwilą był śmiertelnie obrażony.
- Przecież masz focha.
- Machniesz jajeczniczkę to będzie git. - uśmiechnął się do mnie, a ja pokiwałam głową na boki.
Chłopaki poparli pomysł Michała, więc zostało mi zrobienie jajecznicy i to nie z kilku jajek, a z kilkunastu. I z tym był problem, bo gdy otworzyłam lodówkę, znajdowała się tam tylko jedna wytłaczanka jajek. W kuchni ze mną został tylko Andrzej, bo tamta dwójka uciekła, aby doprowadzić się do porządku i resztę pobudzić. Zatem spytałam się środkowego, czy by nie skoczył do sklepu za rogiem i nie kupił jeszcze dodatkowo dwóch lub trzech wytłaczanek. Chętnie przystał na tą propozycję, ale tylko wtedy, gdy pójdę z nim. No i co ja biedna miałam zrobić, poszłam z nim do te jajka.
- Kiedy tylko chłopaki udadzą się do hotelu, zostajesz tylko i wyłącznie dla mnie. - usłyszałam, kiedy wracaliśmy ze sklepu, a zaraz potem przed twarzą miałam Andrzeja. Chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie. - Nikogo więcej. - dodał i delikatnie ucałował mnie w usta. Odwzajemniłam pocałunek, za chwilkę jednak oderwał się szybko i spojrzał na mnie z góry. Nie wiedząc o co chodzi, ustałam na palcach i próbowałam sięgnąć jego ust. Na marne, gdyż odsuwał twarz, śmiejąc się przy tym. Próbowałam też podskakiwać, ale też ten plan spalił na panewce. zrobiłam naburmuszoną minę, ale i to nie podziałało.
- Nie, to nie. - burknęłam oburzona i skierowałam się w kierunku klatki. Usłyszałam śmiech Andrzeja, a zaraz potem chwycił mnie za rękę i jednym ruchem obrócił mnie przodem do niego. Nie zdążyłam nic powiedzieć i nic zrobić, bo usta siatkarza znalazły się na moich. Jak to miał w zwyczaju złapał mnie za biodra, przyciskając je bardziej do swoich, a reklamówka, którą trzymał obiła mi się o udo. Mruknęłam przeciągle i objęłam rękoma kark chłopaka, pogłębiając pocałunek. Całował namiętnie, tak jak świat miałby się kończyć. Oparł mnie o zaparkowany samochód przed blokiem i dłonią, która była wolna, przejechał wzdłuż mojej tali, aby potem położyć ją na policzku i kciukiem gładzić jego skórę. Żadne z nas nie chciało zaprzestać tego pocałunku i zapewne trwałby jeszcze, gdyby nie Kłos z okna.
- Ej! Gołąbeczki! Pomiziacie się później, teraz chodźta z tymi jojcami, bo głodny jestem! - jego krzyk było słychać na pół osiedla. Usłyszeliśmy również śmiechy nie tylko z okna, ale i przechodzących akurat przechodniów. Oderwałam się szybko od Wrony, aby zaraz potem schować czerwoną ze wstydu twarz w jego torsie. Andrzej również się zaśmiał, a mi do śmiechu nie było, bo co jak co, ale oni są tu przejazdem, a ja tu mieszkam.
- Karolku! - krzyknął mój chłopak do niego - Swoje dwa jojca masz, więc sobie poradzisz. - kiedy usłyszałam te słowa to pokręciłam głową na boki. Z nimi się wstyd gdziekolwiek pokazać!
- Chodźmy już stąd lepiej. - bąknęłam z ukrywanym śmiechem. Pociągnęłam siatkarza za rękę prowadząc do odpowiedniej klatki. Cały czas szłam ze spuszczoną głową, ale w duszy się śmiałam z całej sytuacji.
Kiedy weszliśmy do mieszkania, przywitał nas wybuch śmiechu ze strony siatkarzy. Ja oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie skomentowała tego. Za to Winiarski nie byłby sobą, gdyby mi nie odpowiedział. Na całe szczęście lub na moje nieszczęście naszą wymianę zdań przerwał Wlazły.
- Nigdy więcej. - sapnął cały blady na twarzy. O dziwo nie miał już namalowanych rysunków i wydawał się być jakiś taki trzeźwy.
- A Ty co?! - krzyknęliśmy oboje - Ja?! Tak Ty! Miałaś/eś dzisiaj umierać!
Patrzeliśmy na siebie zdziwieni, a chłopacy wybuchnęli ogromnym śmiechem. Przymrużyłam oczy i spojrzałam podejrzliwie na Mariusza, a on zrobił to samo. Po czym oboje się zaśmialiśmy. Wpadliśmy na ten sam pomysł. W sumie co się dziwić, jak oboje znamy te sztuczki.
- Za dobrze siebie znamy, żeby to wyszło kochana. - atakujący podszedł do mnie i potargał mi włosy, a potem zajął miejsce koło okna - Ale przyznam, ze wpadłem na to po którymś kielichu z rzędu.
- A ja nadal nie wiem o co chodzi. - odezwał się Winiar, a reszta ponownie wybuchła śmiechem.
- Mówiłam, że na wyjaśnienia to sobie poczekasz.


Po śniadaniu złożyło się tak, iż zostałam sama z Mariuszem i miałam wrażenie, że to było ukartowane. Tak nagle wszyscy się zmyli, a tylko on został.
- Miałam wrażenie, że wczoraj byłeś pijany w trzy dupy. - podniosłam na niego podejrzliwy wzrok, a on zaśmiał się na moje słowa.
- To chyba ze mnie niezły aktor jest. - wypiął dumnie pierś, zaś tym razem ja parschłam śmiechem - Ej, no co?
- Nie, nic. - uśmiechnęłam się do niego - Miałam taki dobry plan, miałam się na Tobie zemścić, a Ty znowu mi to spaprałeś. - powiedziałam z wyrzutem.
- Też Cię kocham.- skomentował tylko i wysłał w powietrzu buziaka. Wywróciłam oczami tylko i nastała cisza i w sumie miałam rację z tym nagłym wyjściem chłopaków, bo po tej krótkiej rozmowie okazało się, o co tak naprawdę chodzi.
- Rozmawiałaś z mamą? - zapytał w pewnym momencie, a ja spojrzałam na niego z lekkim zdziwieniem.
- Czemu o to pytasz?
Siatkarz przesiadł się na krzesło obok mnie, obrócili je tak, żebym była z nim twarzą w twarz.
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie.
- Nie. - odparłam krótko i wzruszyłam ramionami. Chciałam pokazać, że mnie to nie boli, więc odwróciłam wzrok od przyjaciela i zaczęłam, na siedząco zbierać ze stołu brudne naczynia.
- Tak myślałem. - mruknął pod nosem - Zadzwoń do niej.
Wypadł mi z rąk widelec i z niemałym dźwiękiem odbił się od blatu. Szybko go złapałam i ułożyłam na stosie talerzy.
- Nie. - bąknęłam wcale na niego nie patrząc. Mariusz najwyraźniej lekko podirytowany moim zachowaniem chwycił naczynia i odsunął na drugi kraniec stołu.
- Porozmawiaj ze mną normalnie. - poprosił i chwytając za brodę nakierował mój wzrok na siebie - Zadzwoń.
- Nie, nie zadzwonię do niej. - westchnął na moje słowa.
- Weź choć raz nie unoś się honorem i odpuść. - wstał na chwile z miejsca, aby zaraz potem usiąść z powrotem z moim telefonem w ręku. Wyciągnął dłoń z urządzeniem w moim kierunku. Poparzyłam to na twarz Mariusza, to na komórkę i zawahałam się. Z jednej strony chciałam się pogodzić, ale z drugiej nadal mnie bolało to jak wobec mnie się zachowała.
- Nie. - pokiwałam głową na boki - I daj już sobie spokój, bo to ona zachowała się wobec mnie nie fair. - wstałam z miejsce, chwyciłam naczynia ze stołu i wsadziłam do zlewu, po czym zaczęłam je dokładnie myć. Wlazły nie odpuścił. Stanął obok mnie i jednym ruchem ręki zakręcili wodę.
- Nie mówię, że masz ją przepraszać, tylko porozmawiać. - odparł. Po woli rosło mi ciśnienie. Nie odezwałam się, tylko z powrotem odkręcając wodę , zaczęłam zmywać naczynia po posiłku. - To jest Twoja mama. Wiecznie się do niej nie odzywać nie będziesz.
Nie wiem czemu, ale nerwy wzięły górę i cisnęłam gąbką do zlewu, zakręciłam kurek i to wszystko z taką siłą, że Mariusz wiedział, iż puściły mi nerwy.
- A ja jestem jej córką! - warknęłam - Chcę się rozwijać i coś w życiu osiągnąć! Nie mam zamiaru jako pierwsza wystawiać ręki, a przede wszystkim płaszczyć.To ona wobec mnie źle postąpiła. Nie wiesz nawet jak się z tym czuję. Zamiast cieszyć się, ze ma zdolna córkę, to jeszcze wiesza na mnie psy i wyrzuca z domu. - wybuchłam w jego stronę. Mój krzyk musieli słyszeć chłopacy, bo w kuchni zaraz pojawił się Andrzej z Krzyśkiem lecz nie zwróciłam na nich uwagi. - A wiesz co jest najgorsze? Że przez ten zasrany czas odkąd wyjechałam z domu, nie dostałam ani jednego smsa, z choćby głupim pytaniem czy żyje, żadnej oznaki, że się o mnie martwi. Nic. - przyznałam, a oczy zaczynały mnie piec. Przełknęłam ślinę i zamrugałam szybko, aby pozbyć się słonych kropel. - Powiem to Mariusz raz i dobitnie. Nie zadzwonię do niej. Nie zacznę rozmowy jako pierwsza. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Tyle w tym temacie. - pociągnęłam nosem i wycierając ręce w ręczniczek opuściłam pomieszczenie.

Perspektywa Krzysztofa

- Mówiłem, mówiłem, że to o to chodzi. - mruknąłem do chłopaków, kiedy Składanowska trzasnęła drzwiami od swojego pokoju.
- Za bardzo naciskałeś. - Wrona olewając moje słowa, zwrócił się do atakującego - Wiesz, jakie ma nerwy. Jeszcze niepotrzebnie wy się pokłócicie. - Wlazły machnął ręką, bo widział jak rozmawiać z Justyną, a o kłótnie to on się nie martwił.
- Nie, to jeszcze nie o to chodzi. - Mariusz przygryzł dolna wargę w zamyśleniu - Ją jeszcze coś trapi, ktoś...
- Może ten Filip. - burknął środkowy. Od czasu, kiedy usłyszał o byłym Justyny stał się jeszcze bardziej zazdrosny, niż był.
- Nie wiem, może. Kurde. Czemu ona boi powiedzieć któremuś z nas co jej dolega. Każdy próbował i nic. - westchnął Wlazły i usiadł na krześle. Przejechał dłonią po twarzy, po czym spojrzał na zegarek.
- W sumie to ja jeszcze nie próbowałem. - wzruszyłem ramionami.
- Daj spokój to bez sensu. - do kuchni wszedł Michał - Jeśli nie chciała rozmawiać o tym z Mariuszem i Andrzejem, to nikt już od niej nic nie wyciągnie.
- A Kubiak? - zadałem pytanie, ale zaraz tego pożałowałem. Środkowy napiął się cały i obrzucił mnie lodowatym spojrzeniem.
- Jak nikt to i na pewno Kubiak. - warknął - A szczególnie on, w ostatnim czasie za dużo wokół niej latał.
- W sumie to dobry pomysł. - odezwał się Mariusz, a ja duszy dziękowałem Bogu. Wrona swój wzrok przerzucił na niego. - Ostatnio dowiedział się trochę, to dzięki niemu wiemy, że jest coś nie tak.
- Popierdoliło was całkiem. - syknął chłopak dziewczyny - Żaden Kubiak nie będzie z nią tu siedział. Sam dowiem się o co chodzi! - powiedział stanowczo.
- Przypomnę Ci, że to Ty ostatnio nie odezwałeś się do niej od ostatniej wizyty, wiec z łaski swojej nie miej pretensji, bo w ostatnim czasie to właśnie Kubiak poświęcił jej więcej uwagi niż Ty. Sam do tego doprowadziłeś, dlatego teraz nie wyzywaj się na nas. - atakującemu podrosło ciśnienie, a my razem z Michałem patrzeliśmy na dwójkę z niemałym zdziwieniem.
- Tak, bo ja go kurwa wysłałem tutaj. - odpowiedział z przekąsem Wrona - Jeszcze zarzuć mi, że mam ją w dupie. - warknął i wyszedł z pomieszczenia tal samo jak jego dziewczyna.
- Charakterki mają podobne. - zaśmiał się Winiar, a ja spojrzałem na niego błagalnie - No co? Nie prawda?
- I to kurwa bardzo. - bąknął Wlazły, wstając z miejsca. Po ostatnich sytuacjach coraz bardziej bał się o przyjaciółkę. - Zbieramy się, nic tu po nas. Zostawmy ich samych, może uda mu się coś dowiedzieć. - powiedział i wyszedł z pomieszczenia.. Zostałem sam z Michałem, który przeniósł wzrok na mnie i westchnął głośno.
- A Ty kiedy zamierzasz jej powiedzieć? - zapytał, a ja pokiwałem od razu głową na boki.
- Nie. - sapnąłem - Nie teraz. Nie wiem kiedy, ale z pewnością nie teraz. - odpowiedziałem - Gdybym wiedział jak zareaguje już z pewnością bym to jej powiedział. Jednak boje się, boje się, że mnie znienawidzi i nie odezwie się do mnie już nigdy, a tego bym sobie nie wybaczył. Za bardzo ją pokochałem.

Perspektywa Justyny

Nic mi humoru nie miało popsuć. Jednak proszę, zawsze znajdzie się ktoś, kto to zrobi.
Boli mnie to, że moja własna mama tak postępuje. Zwłaszcza, jak byłam z nią tak blisko. Byliśmy jak dwie przyjaciółki, każda mogła mówić drugiej wszystko, bez tajemnic. Właśnie w takich chwilach żałuję, że nie mam ojca. Mogłabym iść do niego, przytulić się, wygadać o tej całej kłótni. Tak cholernie żałuję, że mnie zostawił, nawet go nie znam, ale w życiu mu tego nie wybaczę.
- Justyna. - usłyszałam głos Krzysia, który wszedł do pokoju. Obróciłam się do niego przodem, a on uśmiechnął się do mnie lekko.
- Po co on się w to wtrąca? - zapytałam retorycznie - Rozumiem, że to mój przyjaciel, ale to sprawa pomiędzy mną, a mamą. Nikt nie ma prawa się w to wtrącać. - dodałam z łzami w oczach. Podeszłam do Krzysia i wtuliłam się w jego ciało. Przez ten cały okres nie miałam ochoty, siły, a przede wszystkim czasu na myślenie o tym wszystkim. Ostatnio cale dni zajmowała mi praca, oczywiście zdarzało mi się złapać za telefon i zadzwonić do mamy, ale wtedy przypominało mi się to wszystko co się wydarzyło. Wtedy łapałam ten nastrój i humor.
- Ej. - Krzysiek pogłaskał mnie po plecach - Nie miej mu za złe. Martwi się o Ciebie, znasz Mariusza nie od dziś i wiesz, że nie miał złych intencji. - odchylił mnie od siebie i spojrzał w oczy.
- Wiem, wiem o tym doskonale, ale niech nikt się w to nie miesza. W całe moje życie nie możecie ingerować. - westchnęłam - I nie przysyłajcie do mnie Kubiaka, sama sobie poradzę. - mruknęłam z powrotem wtulając się w jego ciało. Krzysiek napiął lekko swoje mięśnie, więc już wiedziałam, że jest zaskoczony.
- Kubiaka? Ale czemu mielibyśmy wysyłać tutaj Michała? - zapytał głupio z udawanym zdziwieniem. Westchnęłam głęboko, oderwałam się od libero i popatrzyłam na niego z politowaniem.
- Andrzeja nic ostatnio nie denerwuje, jak słowo Kubiak. Wpadł tutaj dał mi buziaka i burknął tylko, ze idzie się przewietrzyć. - odeszłam kawałek i oparłam się o parapet - Poza tym te krzyki jego i Mariusza było słychać na całe mieszkanie. - uśmiechnęłam się lekko w jego stronę.
- Teraz to ja nie wiem co mam powiedzieć. - przyznał, rozkładając ręce na boki. Nie wiem czemu, ale ten ten obrazek spowodował na mojej twarzy uśmiech. Krzysiek również się uśmiechnął i podszedł do mnie i oparł się tuż koło mnie.
- Ja wiem, co możesz powiedzieć. - powiedziałam po chwili i uniosłam głowę, aby na niego spojrzeć - Obiecaj, że zostawicie mnie i mamę w spokoju. To sprawa pomiędzy nami i same sobie to wyjaśnimy. - odparłam, a przyjaciel pokiwał głową na boki.
- Tego obiecać Ci nie mogę. - objął mnie ramieniem - Bo nawet nie wiem, jak będziesz się upierała, to Twoja mama. Jedyna. A my chcemy Ci pomóc. Mogę Ci obiecać, że nie będziemy aż tak w to ingerować. Troszkę jednak pomożemy. - pocałował mnie w skroń, a ja wtuliłam się bardziej w jego bok. Igła był dla mnie jak ojciec. Nie raz mnie karcił za durne i bez sensu wygłupy, nie raz złościł się na mnie, że robię coś wbrew jego woli, nie raz mówił mi, że traktuje mnie jak własną córkę - Ona wychowywała Cię sama, martwi się o Ciebie i...
- Daj już sobie spokój. - powiedział dobitnie - A jemu nigdy nie wybaczę tego, że nas zostawił. Mimo, że go nie znam, w sumie to i tak go kurwa nie chcę znać, jest dla mnie nikim. - zacisnęłam mocno dłonie w pięści. Krysiek napiął się  cały, a jak spojrzałam na niego, to wydawał się być jakiś dziwny.
- Nie... Nie myśl o tym. - zająknął się i pogłaskał mnie po ramieniu. Położyłam z powrotem głowę na jego bark i westchnęłam cicho. Zawsze tak się zachowywał, kiedy nasza rozmowa zbiegała na temat mojego ojca.
- Dobrze, że Ciebie mam. Odkąd Cię poznałam, traktuję Cię jako mojego tatę. - z uśmiechem na twarzy dałam mu całusa w policzek, ale on tylko uśmiechnął się lekko w moją stronę, po czym odsunął mnie od siebie.
- Chodź, bo zbieramy się z chłopakami. Dlatego do Ciebie przyszedłem. - odparł po chwili i skierował się w kierunku drzwi. Wzruszając ramionami udałam się z nim, gdzie tam pożegnałam się z siatkarzami.
- Przepraszam Cię. - wyszeptał mi na ucho Mariusz, kiedy przytulałam go na pożegnanie - Chciałem tylko...
- Daj już spokój sobie z tym. Powiedziałam już co chciałam i koniec. - odparłam zrezygnowana i oderwałam się od niego - Sama się z nią pogodzę i nie potrzebuje niczyjej pomocy. - założyłam ręce na piersi. On pokiwał głową na boki i dał pstryczka w nos. Zawsze tak robił, kiedy chciałam postawić na swoim. - Nie rób mi już tak, wiesz, ze tego nie lubię. - oburzyłam się.
- Spróbuję. - zaśmiał się i jeszcze raz mnie przytulił.
- Widzimy się na meczu. - powiedziałam kiedy już wyswobodziłam się z jego ramion.
- Będziesz?
- Nie mam innego wyjścia. - odparłam z cichy westchnięciem i spojrzałam na Igłę oraz Andrzeja, który zdążył już wrócić - Jakbym się nie pojawiła nawet tutaj, to każdy po kolejny by mi urwał głowę.
- A ja jako pierwszy. - pomierzwił mi włosy, a ja skierowałam wzrok na niego. Trzepnęłam go po tych jego wielkich łapskach i próbowałam naprawić fryzurę.
- Idźcie już, bo mnie już denerwujesz. - fuknęłam, po czym poszłam pożegnać się z resztą bandy.
Po pożegnaniu wszystkich i zapewnieniu, że pojawię się na meczu, w końcu zostałam z Andrzejem sama. Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego tors, a on obejmując mnie silnymi ramionami, wtulił jeszcze mocniej. Pocałował czule w głowę i wyszeptał, jak mocno mnie kocha.
- Ja Ciebie jeszcze mocniej. - odpowiedziałam i zatopiłam wargi w ustach siatkarza.
Mogłabym już tak zawsze.


Witam! 
Dzisiaj taki mniej melancholijny. Justynka jest wesoła, roześmiana i w oglóle happy. 
Ale spokojnie, gdy tylko znikną siatkarze z pola widzenia, wszystko wróci z podwojoną siłą. 
Więcej Wam nie powiem, a co!

PRZYPOMINAM, ŻE OBOK PO PRAWEJ STRONIE SĄ ANKIETY!!!!! 
 
Pozdrawiam serdecznie! 
Black.

Na dziś Misiek mój kochany.
Bo on kończy karierę, a go bardzo lubię. :( <3
 

Ps. Wbijajcie tutaj!!!! http://unusual-perfect-story.blogspot.com/

6 komentarzy:

  1. Podoba mi sie bardzoo ten rozdział.. zresztą cały blog jest super!!
    Chce więcej takich rozdziałów i więcej Mariusza! Błagam, bo kocham sytuacje Szampona i Justyny sam na sam <3
    Czekam na next kochana :*
    Buziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Krzysiek zaginionym ojcem? Jakiś bardzo to pasuję. Świetny rozdział i czekam na następny. Mam tylko nadzieję, że Filip nic nie zrobi Justynie.
    Buziak :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko nawet nie wiesz jak bardzo się stęskniłam za tym opowiadaniem. Zdecydowanie popieram Rosevol - też chcę więcej Mariusza. Ciekawa jestem jak jak rozwinie się sytuacja z Krzyśkiem. Pozdrawiam i czekam na nowy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytalam całego bloga w ciągu dwoch dni i chociaz powinnam sie uczyc to nie byly zmarnowane chwile.......dwoma slowami: genialny blog

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś wredna wiesz?
    Przepraszam za moją nieobecność, ale wiesz o co chodzi.
    Bez wstępów.

    Czytałam ostatnie rozdziały i pozwól, że tak dokładnie nie skomentuję, bo mnie czas goni.
    Dobrze wiesz, ze za każdym razem kiedy przeczytam rozdział rozpisuję Ci się w mailu lub o zgrozo w sms! Albo gdzie indziej.
    Wieć tylko pisze, ze jestem, bo kurde naprawdę nie mam czasu na spanie, a co dopiero, zeby skomntować porządnie rozdzaił.
    Mam wyrzuty sumienia z tego powodu... No, ale ty wiesz o wszystkim doskonale! Ale chciałam tak publicznie Cię przeprosić!
    Kocham!
    Dead.

    Ps. Bartek też Cię kocha, powiedział, ze będzie milszy, gdy i ty będziesz milsza!


    OdpowiedzUsuń
  6. Hej😃 Niedawno trafiłam na twojego bloga. Jednym słowem jest po prostu świetny ❤ mam nadzieję że teraz już wszystko się ułoży i Justyna zmieni zdanie i zacznie studia w Bełchatowie by być bliżej przyjaciół i oczywiście ukochanego 😋
    Pozdrawiam i czekam na dalszy ciąg 😘

    OdpowiedzUsuń