Poczułam jak ktoś trzęsie moim ramieniem i usłyszałam głos Michała.
- Justyna wstawaj już jesteśmy.
Otworzyłam oczy i ukazała mi się uśmiechnięta twarz Miśka. Przeciągnęłam się i wyszłam z samochodu. Chciałam wziąć walizki, ale chłopaki powiedzieli, że zrobią to za mnie, nie kłóciłam się z nimi. Weszliśmy do środka. Mariusz nie musiał mi pokazywać gdzie śpię, znałam ten dom na wylot. Zostawił tylko walizki w "moim" pokoju i wyszedł, zrobiłam to samo.
- A gdzie jest Paulina i Arek? - zapytałam, gdy dotarłam do salonu gdzie rozsiedli się chłopacy
- Są u mamy Pauliny. Zawiozłem ich dzisiaj jak jechałem po ciebie - odpowiedział, a mi mina zrzedła - Co jest? Co taka smutna?
- Myślałam, że zobaczę Arka i Paulinę, a tu dupa. - mówiąc to ułożyłam usta w kształcie podkowy. Michał widząc to zaczął się śmiać.
- Zdążysz ich jeszcze zobaczyć, wracają za tydzień. A teraz idź się szykować, bo idziesz z nami na trening - powiedział Mariusz, a Michał tylko przytakiwał. Spojrzałam na nich ze zdezorientowaną miną. - Nie patrz tak tylko dalej. Nie mamy zamiaru na Ciebie czekać - wyszczerzył się i razem z Michałem poszedł się szykować.
- A Michał nie jedzie do siebie? - zapytałam.
- Mieszkam na razie tutaj bo mam remont w domu - mówił Winiarski i zarazem pakował torbę na trening - A co?
- Nic tak pytam - poszłam do siebie się przebrać i poprawić makijaż. Po 20 minutach siedzieliśmy już w aucie i byliśmy w drodze na hale. Gdy weszliśmy już w środka, chłopacy poszli do szatni, a ja kierowałam się na hale. Usiadłam na trybunach i czekałam na chłopaków po 5 min czekania i nudzenia się wyjęłam telefon i napisałam sms do mamy, że dojechałam. Nagle ktoś zasłonił mi oczy, szybko jednak odgoniłam czyjeś ręce i odwróciłam w jego stronę. Zobaczyłam Andrzeja i Karola, który bawił się moim telefonem Nie zważając na nic od razu wtuliłam się w tors Wrony, a ten podniósł mnie i obrócił w koło własnej osi. Gdy postawił mnie na ziemi wyszeptał do mojego ucha Tęskniłem. Karol oddał mi telefon, którym zrobił już sobie selfie i przytulił.
- Jak ja za wami tęskniłam!
- My też. - powiedział tuląc mnie do siebie - Czemu nie dałaś znać, że przyjeżdżasz?
- Niespodzianka!- krzyknęłam i zaczęłam się śmiać.
- Nawet nie wiesz ile się o tobie nasłuchałem od czasu kiedy się ostatnio widzieliśmy, non stop Andrzej o tobie nawijał - Karol mówiąc to oberwał od Andrzeja w głowę.
- Dobra już spokój - powiedziałam przez śmiech. Rozmawialiśmy, gdy nagle koło nas znalazła się reszta siatkarzy z każdym przywitałam przytulasem.
- A gdzie jest Kacper? - zapytałam
- Tu jestem - wyłonił się zza siatkarzy. Przytuliłam się do niego
tęskniłam za nim jak za każdym. Trener wezwał siatkarzy na boisko, zaczynając trening.
- Trenerze, a może Justyna z nami zagra? - zapytał Kłos rozciągając się, a ja tylko zgromiłam go spojrzeniem - No co przecież grasz w siatkówkę, a poza tym nie raz z nami grałaś - wyszczerzył się.
- Karol ma rację! - wtrącił się Conte - przyda się ktoś taki na boisku, Mariusz musi mieć rywala, bo ty grasz na ataku nie? Nic się nie zmieniło?
- Tak Facu nic się nie zmieniło.
- Jeśli tylko chcesz możesz zagrać ja nie mam nic przeciwko, nauczysz ich może czegoś - powiedział trener uśmiechając się do mnie ciepło - Idź się tylko przebrać i możesz grać.
- Wiecie chłopaki nie mogę z wami zagrać, nie mam w co się przebrać. Przykro mi. - powiedziałam uśmiechając się.
- Justyna przez przypadek wziąłem dwie koszulki, możesz wziąć jest w szatni, a w tych spodenkach co masz na sobie możesz ćwiczyć. - powiedział Andrzej szczerząc się do mnie. Ja tylko posłałam mu spojrzenie typu "policzymy się później". Wyszłam do szatni przebrałam się i wróciłam na hale. Chłopaki akurat mieli przerwę na picie. Zaczęłam się rozciągać. Gdy skończyłam podszedł do mnie Wrona.
- Choć poodbijamy piłkę. - przytaknęłam. Na przemian z Andrzejem plasowaliśmy piłki raz jedno, raz drugie. Potem Uriate mi powystawiał. Trener przywołał nas do siebie i powiedział:
- Justyna jako, że ty jesteś gościem wybieraj z kim chcesz być.
- No to tak ja chcę Tille, Włodarczyka, Miśka, Kłosa i Uriate. - powiedziałam uśmiechając się. Trener pokiwał twierdząco głowa i zaczęliśmy grać. Ustawiliśmy się każdy na swoich pozycjach. Drużyna przeciwna zagrywa Misiek przyjmuje, Uriate rozgrywa do mnie, a ja atakuje. Punkt dla nas. Stoję pod siatka, nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie za koszulkę spojrzałam i to był Wrona, który robił głupie miny. Zapewne chciał mnie rozproszyć. Nie zwracałam na to uwagi, wiedziałam, że w końcu przestanie. Przy stanie 20:17 dla mojej drużyny weszłam na zagrywkę. Odbijam piłkę od podłogi, po usłyszeniu gwizdka, podrzucam, podskakuję i mocno uderzam. Leci na wprost Kacpra, on jednak przyjmuję, ale nie dokładnie piłka dla nas. Znowu podrzucam i mocno uderzam piłkę, sytuacja się powtarza. Chłopacy biją brawo. Przyznam trochę mnie to zdziwiło, przecież wiedzą jak gram.
- Justyna skąd taka siła ? - spytał trener
- Ja ją uczyłem!- krzyknął Mariusz. Pokiwałam głowa śmiejąc się przy tym.
- Widzę, że od ostatniego razu zrobiłaś postępy - stwierdził trener, ja tylko posłałam uśmiech. Cały trening przebiegł świetnie wygraliśmy 3:2. Poszłam się przebrać, stanęłam przed drzwiami szatni i zdałam sobie sprawę, że przebrałam się w szatni chłopaków. Całe szczęście, że wyszłam pierwsza. Weszłam do szatni i szybko zmieniłam bluzkę, zdążyłam to zrobić, a do szatni zaczęli się schodzić siatkarze.
- A ty co tu robisz? - zapytał zdziwiony Michał gdy mnie zobaczył.
- Właśnie wychodzę - odpowiedziałam i podeszłam do Wrony, aby oddać mu koszulkę - Dzięki.
- Nie ma za co. Czekaj na mnie przed halą, porywam Cię. - mówiąc to poruszał śmiesznie brwiami. Przytaknęłam i wyszłam z szatni. Udałam się przed hale i usiadłam na jednej z ławek. Po chwili poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy.
- Andrzej już się nie nabiorę - powiedziałam.
- To nie Andrzej - słysząc ten głos od razu się odwróciłam. Stał tam Kacper.
- Przepraszam - wydukałam, a Kacper zaczął się śmiać.
- No to opowiadaj co tam u ciebie? Dawno się nie widzieliśmy. Myślałem, że o mnie zapomniałaś. - mówiąc to ułożył usta w kształcie podkowy.
- Jak mogłabym o tobie zapomnieć? Nie dawałeś mi spokoju non stop piszesz. Dobrze wiesz, że u mnie wszystko dobrze - wyszczerzyłam się.
- To nie to samo. A tak w ogóle to na treningu uwzięłaś się na mnie. Co ja Ci zrobiłem? Wszystkie piłki leciały w moja stronę - nadal miał smutną minę.
- Przepraszam tak jakoś wyszło.
- Policzymy się później. Dobra ja muszę lecieć. Pogadamy jeszcze - mówiąc to pocałował mnie w polik na pożegnanie.
- Mam nadzieje. Do zobaczenia!- krzyknęłam, gdy już odchodził. Zaraz po odejściu Kacpra przyszedł Andrzej.
- Mam być zazdrosny? - zapytał szczerząc się przy tym niemiłosiernie.
- A masz o co? - powiedziałam uśmiechając się - To gdzie mnie zabierasz?
- Na obiad do knajpki. Głodny jestem i jak znam życie to ty też. - wyszczerzył się, ale mina mu zrzedła jak dostał z łokcia w ramie - Aua to bolało!
- Bo miało! - wytknęłam mu język. Droga minęła nam szybko i w dobrej atmosferze. Z Andrzejem zawsze się lepiej dogadywałam niż z innymi siatkarzami. Mimo, że cały czas z nim pisałam, jak się nie widzieliśmy to i tak mamy wspólne tematy. Staliśmy przed restauracją. Endrju otworzył mi drzwi, zaraz potem przy stoliku przysunął mi krzesło. Zamówiliśmy dania i zanim się obejrzeliśmy, jedliśmy swoje jedzenie. Nie odbyło się bez śmiechu, cały czas rozmawialiśmy. Po zjedzeniu obiadu. Zaproponowałam spacer po bełchatowskim parku. Chodziliśmy uliczkami rozmawiając i śmiejąc się. Czas gdy byłam obok Andrzeja zawsze mijał mi szybko i sympatycznie.
- Dobra trzeba już wracać do domu. - powiedziałam, gdy robiło się ciemno i trochę zimno.
- Odprowadzę Cię. - mówiąc to spojrzał na mnie i dał mi bluzę - Trzymaj, zimno się robi.
- Dziękuję.
- Nie masz za co. - mówiąc to patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Andrzej położył rękę na moim policzki i gładził go kciukiem - Wiesz jak tęskniłem?
- Nie, ale domyślam się. Nie wiem nawet dlaczego przecież codziennie do mnie pisałeś. - mówiąc to uśmiechałam się.
- Tak, ale to nie to samo. - powiedział, a mi zaraz przypomniała się sytuacja z Kacprem.
- Następny - powiedziałam, przewracając oczami - Kacper tak samo powiedział.
- Widzisz co jest na rzeczy.
Szliśmy powoli. Nigdzie nam się nie spieszyło. Gdy dotarliśmy pod dom Mariusza, stanęłam na przeciwko Andrzeja i pocałowałam go w polik.
- Dziękuję - wyszeptałam.
- Za co? - zapytał zdziwiony.
- Za wieczór. Dzisiaj przyjechałam i już się świetnie bawiłam. - przytuliłam go na pożegnanie - Dobranoc
- Dobranoc - słysząc to obróciłam się i szłam w stronę drzwi wejściowych. Ściągałam buty i zauważyłam, że nadal mam bluzę Wrony. Skierowałam się do kuchni, a tam czekał na mnie Mariusz.
- Gdzie byłaś? Czekam na ciebie z kolacją - zapytał.
- Z Wronka na obiedzie. Dawno z nim nigdzie nie byłam. Dziękuję, ale nie jestem głodna - usiadłam na przeciw niego.
- Wiesz, pasujecie do siebie - powiedział i od razu się wyszczerzył
- Mariusz przestań to tylko przyjaciel, taki jak ty. - powiedziałam, wywracając oczami
- Wiem, wiem. - poczochrał mnie po włosach. - A teraz i się myć. Późno jest.
Faktycznie było grubo po 22. Jednak czas w dobrym towarzystwie szybko leci. Poszłam do łazienki, prędzej weszłam do pokoju po pidżamę, wzięłam szybki prysznic i położyłam się na łóżku. Byłam bardzo zmęczona. Od razu zasnęłam.
- Justyna wstawaj już jesteśmy.
Otworzyłam oczy i ukazała mi się uśmiechnięta twarz Miśka. Przeciągnęłam się i wyszłam z samochodu. Chciałam wziąć walizki, ale chłopaki powiedzieli, że zrobią to za mnie, nie kłóciłam się z nimi. Weszliśmy do środka. Mariusz nie musiał mi pokazywać gdzie śpię, znałam ten dom na wylot. Zostawił tylko walizki w "moim" pokoju i wyszedł, zrobiłam to samo.
- A gdzie jest Paulina i Arek? - zapytałam, gdy dotarłam do salonu gdzie rozsiedli się chłopacy
- Są u mamy Pauliny. Zawiozłem ich dzisiaj jak jechałem po ciebie - odpowiedział, a mi mina zrzedła - Co jest? Co taka smutna?
- Myślałam, że zobaczę Arka i Paulinę, a tu dupa. - mówiąc to ułożyłam usta w kształcie podkowy. Michał widząc to zaczął się śmiać.
- Zdążysz ich jeszcze zobaczyć, wracają za tydzień. A teraz idź się szykować, bo idziesz z nami na trening - powiedział Mariusz, a Michał tylko przytakiwał. Spojrzałam na nich ze zdezorientowaną miną. - Nie patrz tak tylko dalej. Nie mamy zamiaru na Ciebie czekać - wyszczerzył się i razem z Michałem poszedł się szykować.
- A Michał nie jedzie do siebie? - zapytałam.
- Mieszkam na razie tutaj bo mam remont w domu - mówił Winiarski i zarazem pakował torbę na trening - A co?
- Nic tak pytam - poszłam do siebie się przebrać i poprawić makijaż. Po 20 minutach siedzieliśmy już w aucie i byliśmy w drodze na hale. Gdy weszliśmy już w środka, chłopacy poszli do szatni, a ja kierowałam się na hale. Usiadłam na trybunach i czekałam na chłopaków po 5 min czekania i nudzenia się wyjęłam telefon i napisałam sms do mamy, że dojechałam. Nagle ktoś zasłonił mi oczy, szybko jednak odgoniłam czyjeś ręce i odwróciłam w jego stronę. Zobaczyłam Andrzeja i Karola, który bawił się moim telefonem Nie zważając na nic od razu wtuliłam się w tors Wrony, a ten podniósł mnie i obrócił w koło własnej osi. Gdy postawił mnie na ziemi wyszeptał do mojego ucha Tęskniłem. Karol oddał mi telefon, którym zrobił już sobie selfie i przytulił.
- Jak ja za wami tęskniłam!
- My też. - powiedział tuląc mnie do siebie - Czemu nie dałaś znać, że przyjeżdżasz?
- Niespodzianka!- krzyknęłam i zaczęłam się śmiać.
- Nawet nie wiesz ile się o tobie nasłuchałem od czasu kiedy się ostatnio widzieliśmy, non stop Andrzej o tobie nawijał - Karol mówiąc to oberwał od Andrzeja w głowę.
- Dobra już spokój - powiedziałam przez śmiech. Rozmawialiśmy, gdy nagle koło nas znalazła się reszta siatkarzy z każdym przywitałam przytulasem.
- A gdzie jest Kacper? - zapytałam
- Tu jestem - wyłonił się zza siatkarzy. Przytuliłam się do niego
tęskniłam za nim jak za każdym. Trener wezwał siatkarzy na boisko, zaczynając trening.
- Trenerze, a może Justyna z nami zagra? - zapytał Kłos rozciągając się, a ja tylko zgromiłam go spojrzeniem - No co przecież grasz w siatkówkę, a poza tym nie raz z nami grałaś - wyszczerzył się.
- Karol ma rację! - wtrącił się Conte - przyda się ktoś taki na boisku, Mariusz musi mieć rywala, bo ty grasz na ataku nie? Nic się nie zmieniło?
- Tak Facu nic się nie zmieniło.
- Jeśli tylko chcesz możesz zagrać ja nie mam nic przeciwko, nauczysz ich może czegoś - powiedział trener uśmiechając się do mnie ciepło - Idź się tylko przebrać i możesz grać.
- Wiecie chłopaki nie mogę z wami zagrać, nie mam w co się przebrać. Przykro mi. - powiedziałam uśmiechając się.
- Justyna przez przypadek wziąłem dwie koszulki, możesz wziąć jest w szatni, a w tych spodenkach co masz na sobie możesz ćwiczyć. - powiedział Andrzej szczerząc się do mnie. Ja tylko posłałam mu spojrzenie typu "policzymy się później". Wyszłam do szatni przebrałam się i wróciłam na hale. Chłopaki akurat mieli przerwę na picie. Zaczęłam się rozciągać. Gdy skończyłam podszedł do mnie Wrona.
- Choć poodbijamy piłkę. - przytaknęłam. Na przemian z Andrzejem plasowaliśmy piłki raz jedno, raz drugie. Potem Uriate mi powystawiał. Trener przywołał nas do siebie i powiedział:
- Justyna jako, że ty jesteś gościem wybieraj z kim chcesz być.
- No to tak ja chcę Tille, Włodarczyka, Miśka, Kłosa i Uriate. - powiedziałam uśmiechając się. Trener pokiwał twierdząco głowa i zaczęliśmy grać. Ustawiliśmy się każdy na swoich pozycjach. Drużyna przeciwna zagrywa Misiek przyjmuje, Uriate rozgrywa do mnie, a ja atakuje. Punkt dla nas. Stoję pod siatka, nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie za koszulkę spojrzałam i to był Wrona, który robił głupie miny. Zapewne chciał mnie rozproszyć. Nie zwracałam na to uwagi, wiedziałam, że w końcu przestanie. Przy stanie 20:17 dla mojej drużyny weszłam na zagrywkę. Odbijam piłkę od podłogi, po usłyszeniu gwizdka, podrzucam, podskakuję i mocno uderzam. Leci na wprost Kacpra, on jednak przyjmuję, ale nie dokładnie piłka dla nas. Znowu podrzucam i mocno uderzam piłkę, sytuacja się powtarza. Chłopacy biją brawo. Przyznam trochę mnie to zdziwiło, przecież wiedzą jak gram.
- Justyna skąd taka siła ? - spytał trener
- Ja ją uczyłem!- krzyknął Mariusz. Pokiwałam głowa śmiejąc się przy tym.
- Widzę, że od ostatniego razu zrobiłaś postępy - stwierdził trener, ja tylko posłałam uśmiech. Cały trening przebiegł świetnie wygraliśmy 3:2. Poszłam się przebrać, stanęłam przed drzwiami szatni i zdałam sobie sprawę, że przebrałam się w szatni chłopaków. Całe szczęście, że wyszłam pierwsza. Weszłam do szatni i szybko zmieniłam bluzkę, zdążyłam to zrobić, a do szatni zaczęli się schodzić siatkarze.
- A ty co tu robisz? - zapytał zdziwiony Michał gdy mnie zobaczył.
- Właśnie wychodzę - odpowiedziałam i podeszłam do Wrony, aby oddać mu koszulkę - Dzięki.
- Nie ma za co. Czekaj na mnie przed halą, porywam Cię. - mówiąc to poruszał śmiesznie brwiami. Przytaknęłam i wyszłam z szatni. Udałam się przed hale i usiadłam na jednej z ławek. Po chwili poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy.
- Andrzej już się nie nabiorę - powiedziałam.
- To nie Andrzej - słysząc ten głos od razu się odwróciłam. Stał tam Kacper.
- Przepraszam - wydukałam, a Kacper zaczął się śmiać.
- No to opowiadaj co tam u ciebie? Dawno się nie widzieliśmy. Myślałem, że o mnie zapomniałaś. - mówiąc to ułożył usta w kształcie podkowy.
- Jak mogłabym o tobie zapomnieć? Nie dawałeś mi spokoju non stop piszesz. Dobrze wiesz, że u mnie wszystko dobrze - wyszczerzyłam się.
- To nie to samo. A tak w ogóle to na treningu uwzięłaś się na mnie. Co ja Ci zrobiłem? Wszystkie piłki leciały w moja stronę - nadal miał smutną minę.
- Przepraszam tak jakoś wyszło.
- Policzymy się później. Dobra ja muszę lecieć. Pogadamy jeszcze - mówiąc to pocałował mnie w polik na pożegnanie.
- Mam nadzieje. Do zobaczenia!- krzyknęłam, gdy już odchodził. Zaraz po odejściu Kacpra przyszedł Andrzej.
- Mam być zazdrosny? - zapytał szczerząc się przy tym niemiłosiernie.
- A masz o co? - powiedziałam uśmiechając się - To gdzie mnie zabierasz?
- Na obiad do knajpki. Głodny jestem i jak znam życie to ty też. - wyszczerzył się, ale mina mu zrzedła jak dostał z łokcia w ramie - Aua to bolało!
- Bo miało! - wytknęłam mu język. Droga minęła nam szybko i w dobrej atmosferze. Z Andrzejem zawsze się lepiej dogadywałam niż z innymi siatkarzami. Mimo, że cały czas z nim pisałam, jak się nie widzieliśmy to i tak mamy wspólne tematy. Staliśmy przed restauracją. Endrju otworzył mi drzwi, zaraz potem przy stoliku przysunął mi krzesło. Zamówiliśmy dania i zanim się obejrzeliśmy, jedliśmy swoje jedzenie. Nie odbyło się bez śmiechu, cały czas rozmawialiśmy. Po zjedzeniu obiadu. Zaproponowałam spacer po bełchatowskim parku. Chodziliśmy uliczkami rozmawiając i śmiejąc się. Czas gdy byłam obok Andrzeja zawsze mijał mi szybko i sympatycznie.
- Dobra trzeba już wracać do domu. - powiedziałam, gdy robiło się ciemno i trochę zimno.
- Odprowadzę Cię. - mówiąc to spojrzał na mnie i dał mi bluzę - Trzymaj, zimno się robi.
- Dziękuję.
- Nie masz za co. - mówiąc to patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Andrzej położył rękę na moim policzki i gładził go kciukiem - Wiesz jak tęskniłem?
- Nie, ale domyślam się. Nie wiem nawet dlaczego przecież codziennie do mnie pisałeś. - mówiąc to uśmiechałam się.
- Tak, ale to nie to samo. - powiedział, a mi zaraz przypomniała się sytuacja z Kacprem.
- Następny - powiedziałam, przewracając oczami - Kacper tak samo powiedział.
- Widzisz co jest na rzeczy.
Szliśmy powoli. Nigdzie nam się nie spieszyło. Gdy dotarliśmy pod dom Mariusza, stanęłam na przeciwko Andrzeja i pocałowałam go w polik.
- Dziękuję - wyszeptałam.
- Za co? - zapytał zdziwiony.
- Za wieczór. Dzisiaj przyjechałam i już się świetnie bawiłam. - przytuliłam go na pożegnanie - Dobranoc
- Dobranoc - słysząc to obróciłam się i szłam w stronę drzwi wejściowych. Ściągałam buty i zauważyłam, że nadal mam bluzę Wrony. Skierowałam się do kuchni, a tam czekał na mnie Mariusz.
- Gdzie byłaś? Czekam na ciebie z kolacją - zapytał.
- Z Wronka na obiedzie. Dawno z nim nigdzie nie byłam. Dziękuję, ale nie jestem głodna - usiadłam na przeciw niego.
- Wiesz, pasujecie do siebie - powiedział i od razu się wyszczerzył
- Mariusz przestań to tylko przyjaciel, taki jak ty. - powiedziałam, wywracając oczami
- Wiem, wiem. - poczochrał mnie po włosach. - A teraz i się myć. Późno jest.
Faktycznie było grubo po 22. Jednak czas w dobrym towarzystwie szybko leci. Poszłam do łazienki, prędzej weszłam do pokoju po pidżamę, wzięłam szybki prysznic i położyłam się na łóżku. Byłam bardzo zmęczona. Od razu zasnęłam.
Hej! No i jest pierwszy rozdział :D Może się spodoba. Kto ma ferie, a kto nie? Ja niestety mam szkole, więc następny rozdział pojawi się za jakiś tydzień, może szybciej. Proszę komentujcie, wtedy wiem, że ktoś to czyta :D Pozdrawiam
Świetnie się zapowiada :D
OdpowiedzUsuńhttp://niemadrugiejokazji.blogspot.com/
Pozdrawiam i czekam na kolejny:)
No ciekawie się zaczyna. Zostaje tutaj bo zaciekawiło mnie to. Zapraszam na nowy rozdział: http://warto-zyc-marzeniami.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziekuje :D Juz biore sie za czytanie :D
OdpowiedzUsuń