poniedziałek, 23 marca 2015

Rozdział 8

Rano obudziły mnie promienie słoneczne, które przedostały się przez nie zasłonięte okno. Zaraz ja mam okno z zachodniej strony to jak? Podniosłam głowę i moim oczom ukazał się pokój Mariusza, a właściciel tego pomieszczenia smacznie spał koło mnie. No tak mojemu najlepszemu przyjacielowi nie chciało się mnie zanieść do mojego łóżeczka, ale nie dziwie mu się w środku nocy nikomu się nie chce. Postanowiłam nie wstawać tylko poleżeć i pomyśleć o tym wszystkim. Dziś czeka mnie rozmowa z Andrzejem i Kubiakiem. Dlaczego mnie to spotyka? Brakuje jeszcze tego, żeby Mariusz mnie pocałował. Wtedy byłoby świetnie! Całe szczęście on jest jeszcze normalny. Leżałam tyłem do Mariusza i układałam przebieg rozmowy z Wroną jak i z Dzikim. Przeszkodziło mi w tym chrapanie mojego dzisiejszego współlokatora. Odwróciłam się do niego i zatkałam mu nos. Momentalnie się obudził. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, ale jakimś cudem udało mi się. Gdyby wzrok mógł zabijać to bym już nie żyła.
- No co? Chrapałeś - wzruszyłam ramionami ze śmiechem
- Ja nie chrapię!
- Tak, a ja jestem aniołem.
- No to wtedy chrapię - westchnął zrezygnowany - Podobało Ci się w nocy? - zapytał, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi
- Ale co?
- No wiesz co - poruszył śmiesznie brwiami. Ja usiadłam nerwowo. Przecież my nic takiego nie robiliśmy. Mariusz gdy zauważył moją reakcje zaczął się śmiać
- Kurwa czlowieku! Takie żarty nie zemną! Jeny jakiego ja mam przyjaciela! - uderzyłam go poduszką
- Przecież wiesz, że tego z Tobą bym nie zrobił. - spojrzał na mnie-  Gdybyś widziała swoją minę. Bezcenna!
- Dobra już przestań! - uszczypnęłam go w bok.
- Wiesz, że dzisiaj czekają Cię dwie rozmowy? - objął mnie ramieniem i przysunął bliżej. Momentalnie uśmiech zniknął mi z twarzy. Położyłam głowę na jego ramieniu.
- Wiem - szepnęłam - Mariusz możemy teraz o tym nie rozmawiać? Proszę nie psujmy poranka
- No już nie poranka - spojrzał na zegarek - Za godzinę mam trening.
- To już! Ty się ubierz i spakuj, a ja pójdę zrobić śniadanie. - wstałam - Wypad z wyra! Siłą mam cię wyciągnąć?
- I tak nie dasz rady - zaśmiał się
- Czyżby? - wyszłam i poszłam do kuchni po małą miseczkę z wodą. Po chwili wróciłam. Mariusz leżał zasłonięty kołdrą po sam czubek nosa.
- Nie wstaje jeszcze! - krzyknął, ale było to ledwie słychać pod warstwą puchu.
- Napewno?
- Napewno! - krzyknął i w tym samym momencie się odkrył
- No dobrze sam mnie zmusiłeś - wylałam całą zawartość miseczki na Mariusza
- Kurwa! Pojebało! - krzyknął i wyskoczył z łóżka, a ja leżałam na ziemi ze śmiechu. Uwielbiam jak tak się wkurza. Gdy się wykrzyczał sam zaczął się śmiać. Po chwili wpadł Misiek.
- Co się stało? Słyszałem krzyki! - zobaczył nas śmiejących, odetchnął z ulgą - Myślałem, że znowu sie kłócicie.
- My? Nie! - zaprzeczyłam
- A co ty taki mokry? - wskazał na atakującego - Nie zdążyłeś do łazienki?
- Nie! Ktoś mnie oblał wodą - spojrzał na mnie - Zemsta będzie słodka
- Tak, tak - poklepałam go po ramieniu i poszłam do kuchni. Zrobiłam śniadanie i zaparzyłam kawy. Po 10 min chłopcy przyszli i usiedli do stołu. Zajadając się kanapkami nie obyło się bez śmiechu i żartów ze strony Michała. Po zjedzonym posiłku wielkoludy szykowali się na trening. Ja w tym samym czasie poszłam się ogarnąć. - My idziemy! - krzyknął Mariusz
- O której kończycie trening? - zadałam szybko pytanie póki nie wyszli
- O 14:00 - uśmiechnął się
- Dobra jedziemy bo się spóźnimy! -krzyknął Wniar z samochodu. Mariusz wsiadł do auta i odjechali. Postanowiłam, że posprzątam. Odkąd jestem u Mariusza zawsze sprzątałam tak z grubsza, więc wzięłam się do roboty. Na początek wszystkie kurze, szfki itp. Później podłogi. Trochę mi to zajmie. Przynajmiej nie będę myślała o Andrzeju i Kubiaku. Po 3 godzinach wszystko było czyste. Po 15 min wrócili wielkoludy. Jak to oni, nie zauważyli mojego wysiłku i padnięci, zjedli obiad i usiedli na kanapie przed TV. Usiadłam pomiędzy nimi.
- Jak tam po treningu?
- Tak jak zawsze - zaśmiał się Winiar - Jutro mamy wolne i dzisiaj o 19 idziemy do klubu całą drużyną i Kubiakiem!
- Z jakiej to okazji?
- Bez okazji. Dawno nie byliśmy na imprezie, więc trzeba wykorzystać wolne i się zabawić!
- Okej, okej. To miłej zabawy życzę.- uśmiechnęłam się - tylko za dużo nie wypić!
- Ty idziesz z nami! - wykrzyczał Mario
- Ja mam dużo spraw na głowie
- Niby jakich? Idziesz i koniec!
- Może pójdę - powiedziałam. Jak to chłopaki zaczęli mnie błagać, żebym poszła. Nie słuchałam ich próśb i poszłam do pokoju dla świętego spokoju. Położyłam się na łóżku zamknęłam oczy i jak to mam w zwyczaju - myślałam. A o kim? Jak zawsze o tych samych dwóch siatkarzach. Jeden nie lepszy od drugiego tylko jednego traktuje jak przyjaciela, a drugiego? Tego nie wiem jak. Nie wiem co do niego czuję. Dlaczego to wszystko jest takie pokręcone? Mariusz mówił, że mam się kierować sercem, ale ja nie umiem. Leżałam tak długo, przewracając się z boku na bok. Spojrzałam na zegarek, widniała tam godzina 16:30. Zebrałam się w sobie i wzięłam telefon do ręki. Wybrałam odpowiedni numer i przycisnęłam zieloną słuchawkę. Liczyłam sygnały i z każdym dalszym serce biło mi coraz szybciej - Jeden, drugi, trzeci, czwarty. - Po którymś sygnale z kolei włączyła się poczta głosowa. Może i dobrze. Niby chciałam porozmawiać, ale bałam się. Zastanawiałam się czy zadzwonić jeszcze raz - Jak zobaczy, że dzwoniłam to oddzwoni. Nie musiałam długo czekać, bo po 10 min zadzwonił. Wzięłam głęboki oddech i odebrałam połączenie.
- Hej! Przepraszam nie mogłem odebrać jak dzwoniłaś. Co tam? - powiedział męski głos
- Hej możemy się spotkać? Musimy pogadać - przeszłam do rzeczy
- Pewnie to może na tej imprezie co ma być dzisiaj. Idziesz nie?
- Nie wiem, ale raczej nie.
- Dlaczego?
- Nie mam ochoty. To porozmawiamy kiedy indziej.
- Jak chcesz możemy się teraz spotkać, ale wolałabym, żebyś poszła na tą imprezę.
- Nie dobra kiedy indziej, nie będę zabierała Ci czasu. Pa - rozłączyłam się. I znowu nie dałam rady. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Już nie mogłam tak bezczynnie leżeć, więc ubrałam dres i zeszłam na dół. Założyłam buty i miałam właśnie wychodzić ale zatrzymał mnie Mariusz
- Idziesz biegać? - bardziej stwierdził niż zapytał. Pokiwałam twierdząco głową - Justyna co się dzieje?
- A co ma się dziać?
- Ty jak idziesz biegać to masz jakiś problem.
- Tak mam, nawet dwa i sam wiesz jakie.
- To poczekaj pobiegam z tobą. Pójdę się przebrać. - oznajmił i szybko poszedł się przebrać. Po niespełna 2 min był spowrotem. Założył tylko buty i razem wyszliśmy z domu. Najpierw poszliśmy spacerkiem do parku. Droga przebywała w kompletnej ciszy niestety Mariusz musiał ją przerwać.
- Justyna powiedz mi co z tymi "problemami" robisz? - zadał pytanie, na które nie miałam ochoty odpowiadać - Odpowiesz mi?
- Nic. - odpowiedziałam krótko i kiedy dotarliśmy do parku zaczęłam się rozciągać. Mariusz westchnął i chyba zrozumiał, że nic nie wskura. Gdy wystarczająco się rozciagnęłam, zaczęłam powoli truchtać wraz z przyjacielem. Po 10 min truchtania coraz bardziej zwiększałam tępo, co nie uszło uwadze siatkarza.
- Co tak przyspieszasz? - zapytał ani trochę zdyszany
- Nie wiem - zatrzymałam się i padłam zdyszana na ławkę - Myślałam, że to pomoże choć na chwilę uciec od problemów - Mariusz usiadł koło mnie i podał mi butelkę z wodą - Dzięki
- Oj Justyna, Justyna. Nie uciekaj od problemów. Musisz się z nimi zmierzyć - objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie, po czym pocałował w czoło
- Wiem - wyszptałam smutno
- Ehh... Dobra biegniemy dalej.
- No chyba nie! Ja już mam dość.
- Nie mów, że się zmęczyłaś - spojrzałam na niego - Dobra to idziemy na lody.
- A która godzina?
- Jest 17:40. Kurcze jednak nie idziemy na lody. Musimy wracać za 1h będziemy wychodzić do klubu.
- Ty z Winiarem będziesz - poprawiałam go. Mariusz machnął ręką i szedł w kierunku domu. Po jakiś 15 min byliśmy już na miejscu. Poszłam pod prysznic, a potem do pokoju. Usiadłam na łóżku. - Może pójdę na tą imprezę - pomyślałam. Wstałam i podeszłam do szafy. Odrazu rzuciła mi się w oczy beżowa sukienka do półuda. Założę ją i kilka dodatków. Włosy rozpuściłam i pofalowałam. Zrobiłam taki trochę mocniejszy makijaż. Efekt końcowy oceniłam, spoglądając w lustro - No takiej jeszcze się nie widziałam - mruknęłam sama do siebie. Wychodząc z pokoju wzięłam torebkę i telefon. Zeszłam na dół i gdy weszłam do salonu przywitały mnie gwiazdy Winiarskiego.
- Ślicznie wyglądasz Justynko! - powiedział - I jednak idziesz! Wiedziałem, że się zdecydujesz!
- Dobra koniec idziemy, bo się spóźnimy - wtrącił się Mario. Ubrałam baleriny i wyszłam jako pierwsza z domu. Okazało się, że klub był położony niedaleko, więc postanowiliśmy się przejść. Droga minęła na śmiechu i opowiadaniach Miśka, które słyszałam już 100 razy ale i tak wybuchałam śmiechem. Dotarliśmy pod klub pierwsi lub się spóźniliśmy, bo pod klubem nikogo nie było.
- Czyżby zaczęli bez nas? - zapytał Mariusz
- Niemożliwe! Jesteśmy 10 min przed czasem. - stwierdził Winiar. I po tych słowach wokół nas nie wiadomo skąd zaczęli zjawiać się siatkarze ze swoimi dugimi połówkami. Z każdym po kolei zaczęłam się witać i gdy przyszła kolej na Wronę, nie wiedziałam co mam zrobić ale Endrju wziął mnie na bok i zaczęłam rozmowę, która musiała się odbyć.
- Andrzej - rozpoczęłam - Przejdę odrazu do rzeczy. Musimy zapomnieć o tym pocałunku. To było przez przypadek i nie wspominamy tego.
- Dobrze - powiedział smutno i chciał odejść kiedy złapałam go za rękę.
- Proszę obiecaj mi, że nie wpłynie to na naszą przyjaźń - spojrzałam w jego oczy. Po raz kolejny mnie hipnotyzują.
- Wiesz, że ja niczego nigdy nie obiecuję - chwycił mnie za ręce
- Wiem - opuściłam głowę. Andrzej odrazu złapał mnie za podbródek i podniósł do góry tak, że musiałam spojrzeć w jego bladoniebieskie tęczówki.
- Wrócimy jeszcze do tej rozomwy, a teraz chodź idziemy się zabawić -pociągnął mnie za rękę. Weszłam do środka i co tam zobaczyłam przeszło moje najmniejsze oczekiwania...

Ten rozdział dedykuje Misiaaą, gdyż nie mogła się doczekać :* Ciesz się!

2 komentarze:

  1. Aaa dziękuję :* Mam nadzieję że kolejny rozdział pojawi się w najbliższym czasie :)
    Niech Justyna i Wrona się zejdą, byli by cudowną parą :D A Kubiak się niech nie miesza, Wrona kocha Justynę mam nadzieję że ona też go kocha tylko jeszcze o tym nie wie :D Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za mile slowa :** No zobaczymy co z tym Kubiakiem. A co do Wrony i Justyny to wszystko mozliwe :D

      Usuń