Strony

poniedziałek, 23 października 2017

Rozdział 37


"Nie chcę zamknąć oczu,
Nie chcę zasnąć,
Bo będę tęsknić, kochanie,
A nie chcę przegapić ani jednej rzeczy."

Ubrałam właśnie na siebie czerwoną koszulkę z ósemką i napisem "Wrona" na plecach, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo wiedziałam, że te głąby przyślą kogoś, aby mieć pewność mojego pojawienia się na hali. Udałam się szybko do drzwi wejściowych i otworzyłam je szeroko. Moim oczom ukazała się Paulina z uśmiechem na twarzy, a obok niej stał Arek razem z Oliwerem. Na widok drugiego chłopczyka na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech. Dzieciaki od razu wpadły mi w ramiona, a ja je mocno wyściskałam i wycałowałam. Zaprosiłam ich do środka, gdyż musiałam jeszcze dokończyć przygotowania.
- Widzę, że się nas spodziewałaś. - odparła ze śmiechem Wlazły i przytuliła mnie na powitanie.
- Wybacz Paulinka, ale już trochę Twojego męża znam. - odpowiedziałam jej tym samym, po czym zaprowadziłam ich do kuchni, aby przygotowali sobie coś do picia - Kochana, ja jeszcze tylko troszkę się ogarnę, a wy zróbcie sobie coś do picia. - uśmiechnęłam się do chłopczyków i zmierzwiłam włosy Oliwerowi.
- Jasne, leć. - klepnęła mnie w udo przyjaciółka, a ja pognałam do łazienki.
Wykonałam delikatny makijaż i chwyciłam za grzebień oraz prostownicę, gdy do łazienki wszedł Oli. usiadł sobie na brzegu wanny i mi się przyglądał w ciszy. Zmarszczyłam lekko brwi, patrząc na odbicie chłopca w lustrze, ale miło uśmiechnęłam się do syna Michała. Zabrałam się za prostowanie włosów, a on wpatrywał się w moje ruchy.
- No co tam Oli, co się stało? - zapytałam w końcu, bo zdążyłam prawie całkowicie wyprostować włosy, a on w ogóle się do mnie nie odezwał.
- Dawno Cię nie widziałem ciociu i trochę się za tobą stęskniłem, wiesz? - odparł po chwili, a ja o mało co nie oparzyłam sobie ucha po usłyszeniu młodego Winiarskiego. Mój wzrok spoczął na jego ślicznej buźce, którą widziałam w lustrze. Odłożyłam urządzenie i kucnęłam przed chłopcem. Popatrzyłam w niebieskie tęczówki dziecka i czule się uśmiechnęłam. Nawet nie ma pojęcia, ze ukradł je swojemu ojcu. Przytuliłam go mocniutko do siebie, a on objął mój kark swoimi rączkami.
- Też tęskniłam za Tobą, młody. Jednak mam wrażenie, że coś Cię gryzie. - odchyliłam go leciutko od siebie i odgarnęłam włosy z czoła.
- Bo tatuś już do domku nie wraca i chyba już mnie nie kocha. - wzruszył lekko ramionami - Mama mówiła mi, że tata nie chce się ze mną już widywać, no i w ogóle nie ma dla mnie czasu. - odparł smutny i spuścił głowę na dół. Przełknęłam ślinę, bo o mało co się nią nie udławiłam. Chwyciłam za podbródek Oliwera i podniosłam do góry, aby na mnie spojrzał.
- Nawet tak nie myśl. - pogłaskałam go po głowie. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, bo nie wiedziałam czy zna całą prawdę pomiędzy rodzicami. - Tata Cię kocha ponad życie i pewnie to jest chwilowe. Gra mecze i trenuję, ale jestem pewna, że nie przestał Cie kochać. Cały czas mi mówi jak za Tobą tęskni.
- Naprawdę? - zapytał z nadzieją chłopczyk.
- Naprawdę. - potwierdziłam z uśmiechem - Dlatego, nie chcę już widzieć na Twojej buźce tego okropnego smutku. - zastrzegłam mu palcem i zaśmiałam się, a Oli dołączył do mnie - A teraz zmykaj do Arka, a ja do końca się wyszykuję. - dałam mu całusa w polik.
- Ciociu? - usłyszałam jeszcze i spojrzałam na niego. Stał w progu łazienki i wpatrywał się we mnie milcząc. Kiwnęłam mu głową, aby zaczął mówić. - Dziękuję.
- Nie ma za co Oli. - powiedziałam już do siebie, bo chłopiec zniknął mi z pola widzenia.
Uśmiechnęłam się do mojego odbicia w lustrze. Michał ma wspaniałe dziecko i sama nie pozwolę, aby Dagmara popsuła więź, która łączy Oliego z Miśkiem. Muszę przyznać, ze zdziwił mnie tym co mi powiedział. Dagmara naopowiadała mu głupot, a dziecko uwierzyło swojej matce. Pogadam z Winiarskim i wszystko mu opowiem, niech szybko coś z tym zrobi, bo wiem jak zależy mu na dzieciakach.
- Możemy jechać. - stanęłam w progu kuchni i ukazałam rzad swoich zębów.

Po wejściu na hale westchnęłam głośno. Ostatni mecz, na którym byłam to ten o Mistrzostwo Polski. Chyba się trochę za tym stęskniłam, ale tylko troszkę. Dziwiło mnie to, że kibiców nie było zbyt wiele. Spojrzałam na Paulinie podejrzliwie, a ona uśmiechnęła się do mnie cwaniacko i ruszyła przed siebie. Pokiwałam głową na boki, po czym dogoniłam brunetkę warz z dzieciakami. Szliśmy przez długi korytarz, po czym Wlazły stanęła przed drzwiami z napisem "szatnia".
- Możemy tam wejść? -zapytałam nieśmiało, a żona Mariusza spojrzała na mnie roześmianym wzrokiem.
- Jasne, że tak. Dlatego jesteśmy tak wcześnie, w sumie nie tylko my, bo i inne partnerki. - wzruszyła ramionami i miała już otwierać drzwi, jednak odwróciła się do mnie przodem - Wiesz co? Jeśli oni mogą robić żarty to my też im wywiniemy kawał.
- Zamieniam się w słuch. - pokiwałam ochoczo głową.
- Wejdę sama z chłopakami i powiem, że nie przyjdziesz na mecz. Nawciskam im jakiegoś kitu, a potem wejdziesz, jak gdyby nigdy nic. - zaśmiałam się na te słowa. Przytaknęłam, a ona chwyciła klamkę i weszła do środka. Zaraz dobiegły mnie śmiechy i muzyka z pomieszczenia, na które zaraz się uśmiechnęłam. Wlazły zostawiła lekko uchylone drzwi, więc widziałam i słyszałam co tam się dzieje. Po krótkiej chwili było słychać piski dzieci, a w szczelinie widziałam jak ojcowie przytulają swoje pociechy. Ten widok wywołał na mojej twarzy szeroki uśmiech. Potem Paulina przywitała się z każdym, a głos zabrali Winiarski, Wlazły, Andrzej i Krzysiek.
- A Justyna?
- No nie chciała przyjechać. - podrapała się po karku Paulina, a ja w myślach klaskałam jej za grę aktorską - Mówiła, że musi coś załatwić. Próbowałam każdym sposobem chwycić, ale ona była nie ugięta!
- Nie rób sobie jaj. - westchnął Wrona i usiadł na ławce. Jego mina nie była zbyt dobra, a mi zrobiło się go żal.
- Miałaś ją tu przywieźć. - marudził Wlazły - Mówiłem, żeby pojechać po nią rano.
- To trzeba było jechać jak takiś mądry. - odpowiedział mu Winiarski i zajął miejsce obok Wrony z synkiem na kolanach.
- Tato, ale... - odezwał się Arek, ale Paulina mu szybko przerwała.
- Ale tu gorąco macie. - sapnęła, a ja zaczęłam się śmiać. Nie wytrzymałam już dłużej i po cichutku otworzyłam szerzej drzwi.
- Witam i zdrowie pytam. - rozłożyłam ręce na boki i ze śmiechem przywitałam całą drużynę. Rozmowy ucichły, a wszyscy spojrzeli an mnie i pokiwali głową ze śmiechem.
- Chciałem wam powiedzieć, ale mama mi przerwała. -  oburzył się blondynek.
- Ah tak? - Mariusz założył ręce na piersi.
- Taki tam mały żarcik przed meczem. - klepnęłam przyjaciela w plecy, a następnie ucałowałam w policzek na przywitanie. Każdego w pomieszczeniu przywitałam tak samo, jak Wlazłego z tym wyjątkiem, iż podarowałam im klepnięcie w plecy. Umiejętnie ominęłam Kurka i kiedy już wszystkich ucałowałam, usiadłam obok Andrzeja, który nawet nie zauważył, gdy weszłam do szatni. Wpatrzony był w swój telefon i oderwał się od rzeczywistości. Wywróciłam oczami, a następnie zabrałam mu urządzenie, co spotkało się z zdezorientowaniem siatkarza.
- A jednak. - uśmiechnął się łobuzersko, gdy ogarnął kto mu zabrał ulubioną zabawkę. Zaśmiałam się cicho pod nosem i zbliżyłam swoje usta do jego, po czym założyłam na nich delikatny pocałunek.
- Chciałam jeszcze żyć, wiec przybyłam. Zwarta i gotowa, aby kibicować takiemu jednemu zdolnemu środkowemu. - uśmiechnęłam się szeroko, patrząc w oczy chłopaka.
- Ale mi słodzisz. - objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
- Tobie? Ja mówiłam o Kłosie! - pisnęłam, udając zdziwienie.
- Komiczne. Uśmiałem się, doprawdy. - wywrócił oczami, a ja zaśmiałam się z tej sytuacji - Załatwiłem Ci bardzo dobre miejsce, więc doceń to. - mruknął.
- Jak zobaczę to docenię. - ucałowałam mu policzek, a on pokiwał głową na boki.
- Moja wredna małpa. - skomentował moje zachowanie, po czym po raz kolejny ucałował mnie w czoło. Przymknęłam oczy i z lekkim uśmiechem położyłam mu głowę na ramieniu. - Miło Cię widzieć w tak pięknej koszulce. - wyszeptał mi do ucha na co dostałam gęsiej skórki. Przygryzłam delikatnie dolną wargę i pokiwałam mu głową na znak jego słów. Oczy miałam nadal przymknięte, ale czułam na sobie czyjś wzrok i wcale to nie było spojrzenie Wrony. Powoli uniosłam powieki, przeleciałam wzrokiem po szatni, a na dłużej zatrzymałam się na Winiarskim. Z Oli o czymś żywo rozmawiali, od razu przed oczami stanął obrazek z przed kilkudziesięciu minut. Po meczu pogadam z Miśkiem. Wróciłam do poszukania osoby, która uparcie na mnie patrzy i po chwili na nią wpadłam. Bartek uśmiechnął się do mnie nieśmiało, a ja od razu odwróciłam wzrok. Nie miałam ochoty na niego patrzeć, a co dopiero rozmawiać. Swoje spojrzenie zatrzymałam na Kubiaku, który śmiał się razem z Żygadłem. Chyba wyczuł, że na niego patrzę, bo zaraz jego tęczówki wpatrywały się we mnie. Uśmiechnął się szeroko i puścił mi oczko, co nie przeszło uwadze Andrzeja. Mocniej mnie do siebie przycisnął, a ja pokiwałam głową na boki i odwzajemniłam uśmiech Michałowi.
- Ja tu jestem. - mruknął Wrona mi nad uchem. Zaśmiałam się cicho na te słowa, po czym podniosłam głowę do góry, aby ujrzeć jego oczy. Ujęłam jego twarz w dłonie i zatopiłam się w ciepłych wargach siatkarza.
- Wiem i cieszę się bardzo. - powiedziałam, kiedy oderwałam się od niego. Andrzej ucałował mój nos, wyszeptał jak bardzo mnie kocha i przyciągnął do siebie.
- Dobzie, czas się przebierać chłopaki! A Panie i dzieciaki zapraszamy na trybuny. - odezwał się głos Antigi. Niechętnie wyswobodziwszy się z ramion chłopaka, ucałowałam go ostatni raz przed wyjściem.
- Poczekaj jeszcze. - złapał mnie za rękę i zaczął grzebać w torbie. Po chwili wyciągnął smycz z przywieszoną kartonikiem. - Trzymaj to dla ciebie. Mariusz się Tobą zajmie i wyjaśni wszystko.
- A co to jest? - zmarszczyłam brwi.
- Weź i nie pytaj. - wcisnął mi to w dłoń - A teraz uciekaj do Mariusza, bo ja muszę się przebrać. - dodał, po czym ucałował mój policzek. Pokiwałam głową na boki z uśmiechem i udałam się do Wlazłego, który stał razem z Kubiakiem. Wzruszyłam ramionami na ten widok, choć muszę przyznać, że mnie zdziwił.
- Andrzej mi to dał i…
- Wiem, chodź. - uśmiechnął się do mnie i udał się w nieznanym mi kierunku. Westchnęłam tylko, po czym poszłam za atakującym. Michał dogonił nas i w trójkę przeszliśmy jakimiś korytarzami, aż doszliśmy na halę. Siatkarze założyli na szyje takie same smycze, co niedawno dostałam od Andrzeja.
- Załóż to fajtłapo, bo Cię nie wpuszczą. - pokiwał głową ze śmiechem Kubiak.
- No już zakładam.
Chłopaki kierowali się w stronę boiska, a ja szłam za nimi, bo kazali mi iść za sobą. Rozglądałam się w koło i spostrzegłam, że hala wypełniała się szybko kibicami. Z szerokim uśmiechem pokiwałam Paulinie i innym dziewczynom siatkarzy.
- Gdzie wy mnie prowadzicie? Przecież tam są wszystkie. - odezwałam się kiedy chłopacy zmienili kierunek i szli na ławki koło boiska.
- Spójrz co masz na szyi. - nakazał atakujący - To upoważnia Cię do siedzenia tutaj, nie masz za co dziękować. - zaśmiał się, kiedy zobaczył moją zdziwioną minę.
- Dziękuję. - pocałowałam każdego w polik, po czym zajęliśmy miejsca obok statystyków naszej drużyny i czekaliśmy, kiedy zjawią się zawodnicy obu drużyn.
Od pewnego czasu cały czas coś dzwoni i co chwila sprawdzam telefon, czy to przypadkiem nie mój, ale za każdym razem na moim wyświetlaczu ciemno.
- Kogo ten telefon tak dzwoni? - Kubiaka chyba też to zaczynało drażnić.
- No właśnie też się zastanawiam, sprawdzam mój, ale to nie ten. - odpowiedziałam, a na potwierdzenie pokazałam ekran smartfona.
- To od Ciebie słychać, Justyna. - stwierdził Wlazły przysłuchując skąd dochodzi dźwięk.
- No mówię Wam, że to nie mój! - położyłam telefon na blacie stołu, a oni zmarszczyli czoła - No mówiłam.
- Ale to i tak od ciebie słychać. - Michał się do mnie przybliżył i nasłuchiwał dźwięku - W spodniach Ci brzęczy. - zaczął klepać mnie po kieszeniach i wyjął dzwoniące urządzenie. Moim oczom ukazał się smartfon Andrzeja. Siatkarze spojrzeli na mnie ze śmiechem, po czym pokiwali głowami nic nie mówiąc.
- To Andrzeja telefon, zapomniałam, że go mam. - wyjaśniłam od razu, ale chyba żaden mnie już nie słuchał.
Postanowiłam zobaczyć kto tak dobijał się do mojego chłopaka, więc odblokowałam telefon. Mój humor od razu się popsuł, gdy zobaczyłam wiadomości i nieodebrane połączenia od Martyny. Może zachowałam się nieodpowiednio, ale przeczytałam wszystkie wiadomości wysłane do Andrzeja, po czym odłożyłam telefon na blat stolika. Spojrzałam jeszcze dyskretnie w pewien sektor na trybunach, a kiedy znalazłam to czego szukałam, odwróciłam wzrok na płytę boiska, gdzie dotarli siatkarze oba zespołów i rozpoczęli rozgrzewkę. Andrzej pokiwał mi tylko i zajął się ćwiczeniami.
- Nie mogą już zacząć? - westchnęłam do Michała, gdyż Mariusz poszedł udzielić wywiadu. Kubiak oderwał wzrok od chłopaków na boisku i przeniósł je na mnie.
- Coś Ty taka niecierpliwa?
- Bo to za długo trwa. Mogłam przyjść później, ominęłoby mnie to wszystko. - machnęłam ręką okazując "to wszystko", po czym zaplotłam ręce na piersi w geście niezadowolenia.
- Coś Ty zobaczyła w tym telefonie, że tak nagle humor straciłaś? - szturchnął mnie ze śmiechem w ramie. Zmierzyłam go wzrokiem, po czym westchnęłam cicho. - Nie mów, serio coś zobaczyłaś?
- Przekonasz się po meczu. - puściłam mu oczko, jednak to go nie przekonało.
- Powiesz mi teraz? - zadał pytanie, a ja pokiwałam głową na boki - Czemu?
- Powiem Ci tyle. Spójrz na sektor D. Nie teraz! - krzyknęłam, kiedy Kubiak już się odwracał w tamtą stronę - I powiedz mi kogo widzisz.
Dziki po kilku sekundach obrócił się w wskazane miejsce, po czym powrócił do poprzedniej pozycji. Spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Bo Ci oczy wypadną Misiek. - powiedziałam i obok mnie usiadł Mariusz.
- Coś mnie ominęło? - zapytał na wstępie, a my z Michałem spojrzeliśmy na siebie, po czym się odezwałam.
- Zobaczysz po meczu.

Trzeci set przeciąga się dosyć długo, a ja nie mogę usiedzieć w miejscu. Nogi mnie świerzbią, aby podejść do pewnego sektora i w pewne miejsce, ale ostatkami sił się powstrzymuję. Mój wzrok nie raz tam sam mi idzie, a chłopacy jak na złość nie mogą wygrać tego pieprzonego seta.
- Niech tego Rezende mrówki pogryzą! - powiedziałam z oburzeniem, gdy wynik trzeciego seta wskazywał 28:30 dla Brazylijczyków. To oznacza, że mecz przeciągnie się o jeszcze jeden set.
- Spokojnie wygrają to. - powiedział ze śmiechem Wlazły.
- Ja wiem, że wygrają, ale nie mogą tego szybciej zrobić?- zapytałam retorycznie, a Mariusz pokiwał głową ze śmiechem.
- Aż tak Ci się śpieszy do domu?
- Nie, do czego innego. - westchnęłam i wstałam z miejsca - Idę do łazienki, zaraz wrócę. Może mi czas szybciej minie.
Zabrałam ze stolika swoje rzeczy i ruszyłam którąkolwiek stronę. Tak naprawdę chciałam tylko się przejść, aby nie siedzieć w miejscu. Wyszłam z całego tego zgiełku na korytarz i skręciłam w prawo. Szłam przed siebie nie wiedząc gdzie, byleby czas zleciał do czwartego seta.
- Co Ty robisz w tym kiblu tyle czasu? - usłyszałam po odebraniu telefonu od Mario - Czwarty set się rozpoczął już.
- Co, już? - zapytałam zdziwiona - Zaraz będę.
- No ja myślę.
- Umiesz myśleć?! - udałam zaskoczoną, a po drugiej stronie słuchawki usłyszałam jego cichy śmiech.
- Poczekam aż wrócisz, masz dwie minuty. Buziak. - powiedział i się rozłączył. Zaśmiałam się pod nosem, bo z Mariuszem nie ma co zadzierać, nie raz się o tym przekonałam, więc wzięłam nogi za pas i jak najszybciej umiałam znalazłam się obok siatkarzy.
- Ominęło mnie coś ciekawego? - zapytałam zdyszana.
- Dwie minuty i czterdzieści dwie sekundy. - powiedział Mariusz znad zegarka - Spóźniłaś się. - spojrzał na mnie i podniósł jedną brew, czego ja nie umiem.
- Dobrze wiesz, że tego nie lubię po co to robisz? - usiadłam pomiędzy chłopakami.
- Jebnij to! - krzyknął Michał, który chyba nie zainteresował się moim powrotem - O wróciłaś.
- Jak widać. - wzruszyłam ramionami i zajęłam się oglądaniem meczu.
Czwarty set kibicowałam jeszcze bardziej żywiołowo niż trzy poprzednie. Wlazły wiele razy powtarzał, że przeze mnie ogłuchnie, wtedy jeszcze bardziej darłam ryja. Nikt nie mówił, że nie robię na złość, a tym bardziej Mariuszowi.
- OSTATNI!!! - krzyk kilkunastu tysięcy gardeł rozbrzmiewał w Tauron Arenie. 
- Patrz na starego Rezende. - Michał wskazał głowa na trenera Kanarów. Skierowałam tam swój wzrok i wybuchłam śmiechem.
- Zaraz przegryzie ten kabel. - stwierdziłam i spojrzałam na wynik, który wskazywał dwadzieścia cztery do dwudziestu. - Uwaga, Uwaga teraz będzie jazda! - krzyknęłam ze śmiechem i we trzech zamiast oglądać poczynania naszych siatkarzy, oglądaliśmy zachowanie Rezende.
- RAZ!- Mika doskonale dogrywa do rozgrywającego, a trener Brazylijczyków zaciska mocno pięści.
- DWA! - Drzyzga wystawia na druga linię, Rezende sięga dłonią po słuchawkę.
- TRZY! - Konarski wbija piłkę w parkiet po drugiej stronie, stan słuchawki- wyrwana.
- Tak jest! - krzyknęliśmy w tym samym momencie, po czym wstaliśmy z miejsc. Chłopaki ruszyli pogratulować kolegom z drużyny, a ja postanowiłam poczekać.
- Ej Idziesz? - zawołał Kubiak, na co pokiwałam przecząco głową - Toć chodź, masz wejściówkę. - zaśmiał się i chwycił mnie za ramię. Spojrzałam jeszcze w pewien sektor, po czym uśmiechnęłam się chytrze.
- Tylko nie połam sobie tych nóg. - mruknęłam sama do siebie, widząc jak blondyna biegnie po schodach w stronę barierek.
- Mówiłaś coś?
- Nie, nic. Chodźmy. - uśmiechnęłam się szeroko, po czym ruszyłam w stronę siatkarzy. Zawodnicy podziękowali sobie za grę, po czym nasi podziękowali oklaskami kibicom za wierne dopingowanie. Wtedy każdy poszedł w swoją stronę. Obserwowałam Andrzeja, który poszedł w stronę trybun. Uśmiechnęłam się lekko, kiedy kibice skandowali jego imię. Oderwałam wzrok od sylwetki mojego chłopaka, po czym sunęłam ją po hali, aż w końcu natrafiłam na blond włosy. Przeciskała się przez tłumy fanów, aby dostać się do Wrony. Pokiwałam głową ze śmiechem i ruszyłam w tamta stronę.
- Mówiłem, że masz mnie zostawić w spokoju. - usłyszałam, kiedy zbliżyłam się do Andrzeja.
- Nie kłam, z nią nie będzie Ci dobrze. Dobrze o tym wiesz. - odpowiedziała mu, a mi na ustach pojawił się uśmiech satysfakcji. Wzięłam krótki rozbieg, po czym wskoczyłam ukochanemu na plecy. Zaskoczony na początku nie wiedział o co chodzi, ale kiedy zorientował się, że to ja od razu uśmiech pojawił się na jego twarzy.
- Gratulacje kochanie! - krzyknęłam ze śmiechem, obejmując go mocno za szyję. Zeszłam z jego pleców, po czym znalazłam się obok niego. Stanęłam na palcach, aby dosięgnąć jego ust. Złożyłam na jego wargach delikatny pocałunek i miałam się już oderwać, ale Andrzej mi to uniemożliwił. Złapał mnie w tali i przycisnął do siebie pogłębiając pocałunek. Uśmiechnęłam się podczas pocałunku i oderwałam się od niego szybko. 
- Andrzej, przecież nie będzie Ci ze mną dobrze. - lekko wyswobodziłam się z jego ramion, a Wrona spojrzał na mnie zdziwiony. Wzrokiem pokazałam mu na Martynę, która przyglądała się całej sytuacji. - Już więcej nie kłam, dobrze o tym wiesz, że ja nie jestem dla Ciebie. - próbowałam powstrzymać śmiech. Środkowy chyba zorientował się o co chodzi, bo puścił mi oczko.
- Masz rację. - przytaknął ze śmiechem i skierował swój wzrok na blondynkę - Martyna dziękuję Ci otworzyłaś mi oczy.- zaśmiałam się na te słowa. Martyna stała na nas i patrzyła jak na idiotów, więc wolałam kuć żelazo póki gorące.
- A teraz już na poważnie. - stanęłam przed dziewczyną, tym samym odgradzając ją od swojego chłopaka - Nie wiem kim jesteś i kompletnie mnie to nie interesuje. Spieprzyłaś swoją szanse, więc daj nam spokój. Miałaś chwilę, aby zabłysnąć, ale teraz już pora na Ciebie, dlatego żegnam. - uśmiechnęłam się do niej sztucznie i pomachałam. Chwyciłam rozbawionego Andrzeja za ramię i pociągnęłam go w stronę boiska. - A no i jeszcze jedno. - odwróciłam się w jej stronę. - Uważaj kiedy i jakie SMS wysyłasz do MOJEGO chłopaka. - puściłam jej oczko. Nie zwracałam uwagi, co do mnie już później mówiła, bo odwróciłam się na pięcie i odeszłam.
- Skąd wiedziałaś, że tu jest? - padło z ust Wrony, kiedy tylko się do niego zbliżyłam. Zaśmiałam się cicho, po czym wyciągnęłam jego telefon z kieszeni.
- To chyba Twoje. - powiedziałam słodko, a on pokiwał głową ze śmiechem.
- Jesteś niemożliwa. - musnął moje wargi - Za to Cię kocham.
- I nie tylko za to. - uśmiechnęłam się do niego - A teraz Ty się rozciągaj, a ja mam sprawę do załatwienia. - dałam mu szybkiego całusa w usta i udałam się do Winiarskiego, który również się rozciągał.
- Gdzie masz młodego? - usiadłam obok przyjmującego. Michał spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem na twarzy, po czym wskazał w lewą stronę, gdzie młody Winiarski wraz z Mariuszem i Arkiem odbijał piłkę.
- A Ty Wronę gdzie podziałaś? - uśmiechnął się pod nosem, po czym położył się na parkiecie, rozciągając ręce.
- Odleciał. - wzruszyłam ramionami, za to Winiar zaśmiał się głośno - Nie no, tam jest. - wskazałam w odpowiednie miejsce. No i to w sumie koniec naszej gadki. Nie wiedziałam jak mam zacząć rozmowę z nim na temat Dagi. Po chwili jednak Michał mi pomógł.
- Dobra, to czego chcesz? - powrócił do pozy siedzącej i rozkraczył się przede mną, lustrując moją twarz wzrokiem.
- Może to nie odpowiednie miejsce i odpowiednia pora, ale muszę Ci coś powiedzieć. - przeczesałam dłonią włosy. Mój wzrok skierował się na Oliwera, a Michał widząc gdzie patrzę, również pokierował tam swój.
- Zabrzmiało to dziwnie, jakbyś chciała mi miłość wyznać, czy coś. - zaśmiał się, aby rozładować atmosferę. Jednak gdy zobaczył, że mi nie jest do śmiechu, zrozumiał powagę sytuacji.
- Michał dzisiaj Oli powiedział mi, że Daga Mówi mu, że Ty go nie kochasz, że nie masz czasu go odwiedzać i nie chcesz się z nim widywać. - powiedziałam mu wszystko, patrząc jak na jego twarzy rośnie zdenerwowanie.
- Justyna powiedz, że sobie ze mnie żartujesz. - westchnął załamany.
- Przykro mi Misiek akurat w tej sprawie jestem śmiertelnie poważna. - pokręciłam głową na boki, aby być jeszcze bardziej wiarygodna.
- Już myślałem, że jest dobrze, że już nie będzie robić problemów. - wstał z miejsca i bez słowa ruszył do swojego syna. Cały czas patrzyłam na Michała, co robi i jak się zachowuje i ten widok, który zobaczyłam rozczulił mnie do granic możliwości. Winiarski podszedł do swojego syna i tak po prostu go przytulił, a mały troszkę zaskoczony oddał uścisk, po czym Misiek udał się gdzieś z synkiem na rękach.
- To to była Twoja sprawa do załatwienia? - obok mnie pojawił się Wrona.
- Opowiem Ci później. - machnęłam ręką, a ten zaśmiał się cicho. Wyciągnął w moją stronę dłoń, spojrzałam na nią, a potem na jego twarz, po czym chwyciłam wyciągnięta rękę i wstałam z parkietu. Pociągnął mnie tak mocno, że wpadłam na niego. Wiem, że zrobił to specjalnie.
- Kocham Cię. - mruknął mi do ucha.
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałam i przeczesałam mu ręka włosy - Ale idź pod prysznic, bo śmierdzisz. - dałam mu całusa w usta, po czym wyswobodziłam się z jego uścisku.
- Szczera, jak zawsze. - wywrócił zabawnie oczami.
- Idź, czekam na Ciebie przed halą. - ucałowałam go jeszcze i poszłam w swoją stronę.

Szperałam w telefonie i zaciekawieniem oglądałam śmieszne filmiki na facebook'u, kiedy usłyszałam pisk opon i głos bardzo mi znany. Zaraz zwróciłam głowę w odpowiednią stronę i zobaczyłam zbierającego się Kubiaka z chodnika. Przestraszona szybko podbiegłam do niego i pomogłam mu wstać.
- Jezuu! Michał wszystko dobrze? Co się stało? Matko Boska, nic Ci nie jest? - patrzyłam na niego ze strachem w oczach. Stęknął cicho i zaśmiał się cichutko.
- Nie, nie nic mi nie jest. - uśmiechnął się lekko - Szedłem, ale jakiś palant prawie we mnie wjechał, zdążyłem odskoczyć szybko i upadłem. Jest dobrze. - otrzepał się z ziemi.
- Nie umieją jeździć, to niech kurwa za kierownice nie wsiadają! - denerwowałam się i oglądałam przyjaciela dookoła, czy nic mu się nie stało - Nic naprawdę Cię nie boli? Nic się nie stało? Misiek....
- Naprawdę, Justyna spokojnie. Nawet mnie nie dotknął. Spokojnie. - uśmiechnął się i próbował mnie uspokoić - Denerwujesz się, jakbyś ty się przewróciła.
- Michał! Prawie Cię potrącił, a ty żarty sobie stroisz! Pamiętasz jaki to był samochód, rejestrację? Cokolwiek?
- Srebrny opel korsa, a rejestracja nie pamiętam. Szybko odjechał. - podrapał się po głowie - Coś z szóstka na końcu. Nie powiem Ci dokładnie.Nie denerwuj się. - powiedział, kiedy widział, że mnie nosi.
- Jak mam się nie denerwować?! Prawie przez tego kretyna w szpitalu wylądowałeś.
- Nie jestem w szpitalu i nic mi nie jest, no nie martw się mówię Ci śmiertelnie poważnie. - chwycił mnie za ramiona i pocierał je, abym się uspokoiła. Patrzył na mnie znad tych okularków i uśmiechnął się w ten swój sposób. - Ale nie powiem miło, że się martwisz. - puścił mi oczko, a ja strzeliłam mu przez ramię.
- Idiota, no pewnie ,że się martwię. - westchnęłam - Na pewno nic Ci nie jest?
- Tak, serio. - uśmiechnął się delikatnie i mnie przytulił - Wszystko jest dobrze, nie martw się.
- No dobrze. - mruknęłam w jego tors. kątem oka widziałam wychodzących siatkarzy, więc oderwałam się od Michała, aby nie kłócić się już Wroną.
- Nikt się nie dowiaduje o tym, dobrze? Zostaje pomiędzy nami? - spytał jeszcze mnie.
- Niech będzie, ale pojedziesz do lekarza, szpitala, czy gdzie tam zobaczyć, czy na pewno w porządku.
- Stoi.- uśmiechnął się i puścił mi oczko. Uśmiechnęłam się i poszłam w kierunku autobusu siatkarzy. Podeszłam do Andrzeja, który już pachniał tymi zajebistymi perfumami. Przytuliłam się bez słowa do niego i wdychałam tą przepiękną woń. Środkowy od razu odwzajemnił uścisk i pocałował mnie czule w czoło.
- Jedziesz z nami? Antiga chyba nie będzie miał nic przeciwko. - szepnął mi na ucho.
 - A będziesz mógł mnie odprowadzić? - przygryzłam dolną wargę w uśmiechu.
- To pakujemy się do autobusu.- zaśmiał się. Nie wiem czemu, ale spojrzałam na lewo. Tak odruchowo, nie wiem czemu. Zobaczyłam srebrną corse. Zmarszczyłam brwi i mówiąc Andrzejowi, ze zaraz wracam udałam się w jej stronę. Będąc coraz bliżej uświadomiłam sobie, że gdzieś już taki sam samochód widziałam. Jeździ ich po Krakowie setki, ale ta mi zapadła w pamięć. Podeszłam bliżej, na końcu rejestracji była szóstka. Nabrałam powietrza, bo byłam pewna, że ten samochód i ten kierowca, który stoi tyłem prawie potrącił Michała.
- Przepraszam. - odezwałam się stanowczo. Mężczyzna się odwrócił i wtedy zamarłam. Już wiem skąd kojarzę ten samochód.
- Za co kochanie przepraszasz? - jego pewny siebie uśmiech wpełzł na twarz. Wzięłam głęboki oddech i nie dając nic po sobie poznać podeszłam bliżej i wysyczałam mu w twarz.
- Uważaj jak jeździsz pacanie. - na tylko tyle było mnie stać.
- Ależ skarbie, ja uważam. - przybliżył się, a mnie sparaliżowało - Pamiętasz jak mówiłem, że może się coś stać Twoim siatkarzom? To co teraz widziałaś. To było ostrzeżenie, abyś przemyślała to ponownie, bo kto wie... - złapał mnie za rękę i mocno ścisnął. Jęknęłam cicho i odwróciłam wzrok od jego jadowitych oczu. - Następnym razem możesz już go zeskrobać z tej ulicy. - szepnął na ucho. Jego oddech mnie palił, a na sam zapach perfum chciało mi się wymiotować.
- Boli. - syknęłam z zamkniętymi oczami.
- Będzie bolało bardziej, jeśli się nie posłuchasz. - oddalił się ode mnie.
- Ej, puść ją! - usłyszałam krzyk i w głębi duszy modliłam się, żeby to nie był żaden z siatkarzy.
- Przemyśl jeszcze raz swoja decyzję, do zobaczenia. - wysłał mi buziaka i wsiadł pospiesznie do samochodu. Złapałam się odruchowo, za bolące ramię i przełknęłam łzy.
- Kochanie? - poczułam dłoń na lewym bark. W duszy przeklinałam, że to akurat musi być Andrzej. Nie odwróciłam się w jego stronę i nic nie odpowiedziałam, aby nie zauważył, że zbiera mi się na płacz. - Justyna, skarbie? Kto to był? - obrócił mnie przodem do siebie.
- Nie wiem, myślałam, że to mój znajomy, ale się pomyliłam. - wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się lekko. Zobaczyłam te jego skrzywienie, po którym zawsze wiem, że mi nie wierzy. Ja sama w to nie wierze co powiedziałam, a co dopiero on.
- I dlatego Cię szarpał? Bo się pomyliłaś? - uniósł jedna brew do góry.
- Dobrze wiesz, jak ze mną jest. Zawołałam go i jak się okazało, że to nie on, to przeprosiłam, ale gnojek zaczął coś mruczeć pod nosem, to i ja mu odpowiedziałam, no i wyszło jak zawsze. - machnęłam ręką i zaśmiałam się, żeby być wiarygodna - Ale dobrze, że jesteś czujny i przerwałeś to wszystko. - przytuliłam się do niego i błagałam w duszy, żeby uwierzył w te brednie.
- Nie możesz tak robić Justyna, bo kiedyś stanie Ci się krzywda. Martwię się o Ciebie. - pocałował mnie w czoło i otulił swoimi ramionami. Miałam ostre wyrzuty sumienia, ze mu tak nakłamałam, ale nie może się dowiedzieć kto to był i po co tu był. Filip nie odpuści, a sumienie kiedyś skapituluje.
- Przepraszam, chodźmy już, bo już się niecierpliwią. - pociągnęłam go za sobą.
- Pogadamy jeszcze o tym dobrze? - splótł swoją dłoń z moja - Dobrze? - ponowił pytanie, kiedy się nie odezwałam.
- Jak nie ma o czym. - odpowiedziałam mu szybko.
- Nienawidzę, kiedy jesteś tak uparta, wiesz? - spojrzał na mnie z ukosa i nawet lekko się uśmiechnął.
- Nie ty pierwszy mi to mówisz. - zaśmiałam się cicho. Kłamać to ja się nauczyłam. Jednak wiem, że Andrzej nie do końca jest przekonany co do tej wersji wydarzeń.
Jazda do hotelu nie była długa, a wręcz przeciwnie! Miałam wrażenie, jakby minęła minuta. Cały czas wypełnili mi chłopacy, no brakowało mi tego. Po wyjściu z autokaru, każdy udał się w swoją stronę.
- Kocham Cię i nie chcę, żebyś kiedyś ode mnie odeszła. - padło z jego ust, gdy już znajdowaliśmy się w pokoju. wciągnęłam powietrze i popatrzyłam w jego oczy, które były wypełnione miłością, aż po brzegi. Uśmiech sam wkradł mi się na twarz. Podeszłam bliżej do niego i splotłam swoje ręce na jego karku.
- A myślisz, że tak zrobię? - zapytałam cicho i oparłam czoło o jego brodę. Pocałował mnie w nie i szepnął coś przez co w sercu rozlało mi się pełno ciepła.
- Myślę, że jesteś tą jedyną. Znam Cię na wylot i pomimo, że często się kłócimy, to jesteśmy w stanie przetrwać wszystko. - ponownie musnął wargami moje czoło i kontynuował już głośniej - Miewamy ciche dni, ale to dzięki nim wiem, że nie umiem bez Ciebie normalnie funkcjonować. Owinęłaś mnie wokół paluszka, złapałaś mnie w swoją sieć i to już dawno. Nie mogę się z tego uwolnić, nawet nie chcę tego robić. - zaśmiał się pod nosem i podniósł moją głowę do góry, abym na niego spojrzała - Ja nie wiem, co ty ze mną zrobiłaś.
- Nie zostawię Cię, bo Cię kocham. - tylko tyle powiedziałam i musnęłam delikatnie jego wargi. Nie musiałam długo czekać, bo zaraz odwzajemnił pieszczotę.
- Może zostaniesz na noc? - mruknął do mojego ucha niskim głosem. Po moim karku przeszedł miły dreszcz, a na skórze pojawiła się gęsia skórka.
- A Rafał? - przygryzłam dolną wargę, a on obserwował dokładnie moje usta. Zmrużył oczka, po czym zmniejszając dystans mruknął coś, że akurat dzisiaj ma wolny pokój. - Ah tak? - zadarłam głowę do góry, a moje dłonie znalazły się na biodrach ukochanego, a chwile potem znalazły się pod koszulka i badały strukturę torsu.
- Mhmmm... - zamruczał przeciągle.
- I co z tym fantem zrobimy? - szepnęłam mu na ucho, kiedy schylił się, aby mnie pocałować.
- Jest bardzo dużo wariantów. - odpowiedział i powolutku, delikatnie podwinął do góry moją bluzkę. Kiedy już znalazła się ona na podłodze, zaczął obdarowywać moją szyję i dekolt subtelnymi pocałunkami. Uśmiechnęłam się pod nosem i chwytając go za gumkę od dresów, pociągnęłam lekko w stronę łóżka.
- Podasz mi choć kilka z nich? - zapytałam cicho, gdy zawisł nade mną. Popatrzył na mnie z iskrą w oku, po czym przybliżył swoje usta do mojego ucha.
- Pokaże Ci kilka z nich. - wyszeptał seksownie i sięgnął po raz kolejny tej nocy po moje usta.

Witam?
Kurczę, głupio mi. Nie wiem co mam powiedzieć i nic nie mam na swoje wytłumaczenie. Naprawdę. Zaniedbałam Andrzeja i nie tylko jego, bo i resztę blogów.  Mam straszne wyrzuty sumienia, bo kurde zapomniałam już ile mi to pisanie frajdy przynosi. 
Nie obiecuję, ale będę już tu częściej. BA! Na pewno już będę częściej, W moim życiu było dużo zmian, ale to nie o to w tym chodzi. 
 Dobra dośc paplania o nie ważnych rzeczach. 
 No bo w końcu ej! WRÓCIŁAM!!
Nowe pokłady energii, mam nadzieje, że starczą na długo. 

Pozdrawiam kochane i mam nadzieje, ze jeszcze jesteście, bo kurde troche mnie nie było. PRZEPRASZAM WAS BARDZO ZA TO!!!

Wasza Black. 

Ps. Dobrze, znowu coś nabazgrać. <3


4 komentarze:

  1. Jejku jak dobrze ze juz jesteś! Bardzo mi brakowało Ciebie i twoich blogów 💞
    A rozdział świetny i jaki długo, jak masz jeszcze dużo weny to pisz szybciutko następny bo ja tu czekam! Ale mam prośbę- WIĘCEJ MARIUSZA BŁAGAM!!!
    P.S. Calkowicie rozumiem twoja sytuację i jestem w podobnej, dlatego tymbardziej się cieszę ze juz tu jesteś! ❣❣
    Buziaki kochaniutka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że wróciłaś bo brakowało mi tego opowiadania. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego jak bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurczę, przeczytałam wszystkie rozdziały w ciągu jednego popołudnia i bardzo mi się podoba ta historia. Mariusz, Wrona czego chcieć więcej xD No może właśnie Wlazłego, bo niby dlaczego nie.
    Na razie ode mnie to tyle. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja uważam że obecnie najlepszą wrózką w polsce jest Alicja
    wróżbę online można zamówić szybko i bezpiecznie na stronie wróżka online
    Wykonuje również rytualy miłosne, naprawe zwiazku i powrót osoby na której nam zależy.
    Ja zawsze zamawiam na stronie http://wrozkaalicja.pl

    OdpowiedzUsuń